Reklama

I co z tą francuską rewolucją?

Z dużej chmury mały deszcz. Wejście do Polski francuskiego koncernu naftowego Total, o którym nieoficjalnie mówiło się już od kilkunastu dni, okazało się mniej spektakularne, niż sądzono.

Publikacja: 23.01.2015 04:15

Michał Duszczyk

Michał Duszczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Zapowiadana przez Francuzów rewolucja, jakiej mieliby dokonać na polskim rynku stacji, w rzeczywistości okazała się mocno przesadzona.

Eksperci wieszczyli, że gigant znad Sekwany przejmie którąś z działających u nas sieci stacji, a potem zaleje rynek paliwem importowanym z rafinerii na wschodzie Niemiec. Najbardziej naturalne wydawało się przejęcie sieci Łukoilu. Rosjanie konsekwentnie wycofują się z kolejnych rynków w Europie i sądzono, że Total sięgnie właśnie po stacje tego gracza. Ostatecznie Francuzi poinformowali, że nikogo nie kupują, lecz będą uruchamiać placówki franczyzowe pod swym logo. A to strategia, którą ciężko zawojować rynek. Tym bardziej że niezależni operatorzy stacji wcale nie palą się do przechodzenia pod skrzydła koncernów. Ci, którzy mieli podjąć taką decyzję, już to zrobili, wybierając Orlen, Lotos, BP, Shell czy Statoil. Inni skupili się w prywatnych sieciach i stowarzyszeniach, jak Delfin czy Huzar. Po Totalu, jednej z największych firm paliwowych na świecie, można się było spodziewać czegoś więcej.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz Malinowski: Ile Polski w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Reklama
Reklama