Zawsze wtedy, kiedy politykom prawicy brakuje merytorycznych argumentów do atakowania polityki zagranicznej rządu, przywoływana jest polityka klimatyczna. Warto więc ponownie przypomnieć, że dogodnym momentem na blokowanie tejże polityki był rok 2007, kiedy tworzono jej zasady. Takiej decyzji nie podjął urzędujący wówczas prezydent Lech Kaczyński. Godząc się na ambitne założenia Unii Europejskiej, PiS postawił kolejne rządy przed nie lada wyzwaniem. Zdumiewające jest, jak chętnie dziś rozlicza się z tego nas.
Polski węgiel w koszyku
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, o której na łamach „Rzeczpospolitej" w artykule „Unia klimatyczna zamiast energetycznej" pisał Konrad Szymański, staje się faktem, odkąd w 2007 roku na jej założenia zgodzili się unijni przywódcy. To rezultatem tych decyzji są kolejne ambitne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, regulacje sprzyjające źródłom odnawialnym czy dążenie do zwiększenia efektywności energetycznej kolejnych dziedzin gospodarki. Polityka ta ma wielu zwolenników, którzy w dłuższej perspektywie widzą w niej skuteczne narzędzie zapewnienia Staremu Kontynentowi konkurencyjnej przewagi. Zaawansowane w zielonych technologiach państwa europejskie dbają w ten sposób o swoje interesy.
Obiektywny interes Polski jest odmienny. Nasza gospodarka opiera się na węglu, co wynika z naszej pozycji pierwszego producenta węgla kamiennego w UE. Wydobywamy go dwukrotnie więcej niż pozostałe państwa Unii razem wzięte! Nie oznacza to oczywiście, że nie widzimy potrzeby przestawiania gospodarki na bardziej ekologiczne tory. Robimy to od lat, a nasze środowisko jest coraz czystsze.
Jesteśmy jedynym bodaj na świecie państwem, które przez ostatnie 25 lat zanotowało wzrost gospodarczy wielkości prawie 200 procent, równolegle redukując emisję o jedną trzecią. Żadne inne państwo UE nie jest jednak w takim samym stopniu uzależnione od węgla jak Polska. To czyni nasze negocjacje niezwykle trudnymi. A presja na bardziej ambitne cele redukcji CO2 jest olbrzymia, presja, aby podnosić cenę energii pochodzącej z węgla także taka jest. Czasem konieczna jest więc zgoda na kompromis, bo konsekwencją procesu zapoczątkowanego w 2007 roku są decyzje zapadające dziś na forum Rady Europy. Zgodnie z obietnicą premier Ewy Kopacz Polska nie przyjęła na siebie żadnych dodatkowych zobowiązań poza tymi, które zostały podjęte w latach 2007–2008.
W odpowiedzi na zarzuty Konrada Szymańskiego należy podkreślić rzecz najważniejszą – podczas wszystkich negocjacji prowadzonych przez rządy Platformy Obywatelskiej od roku 2008 – państwa członkowskie potwierdziły suwerenne prawo do kształtowania swojego koszyka energetycznego, co pozwala nam jednoznacznie postawić na węgiel i skutecznie zabiegać o to, by nie był w unijnych przepisach dyskryminowany. Wbrew temu, co pisze były europoseł PiS, zarówno ogłoszona w lutym strategia Komisji Europejskiej, jak i przypieczętowujące ją decyzje ostatniego szczytu Unii dzięki staraniom polskich negocjatorów otwierają drogę do korzystania z lokalnych źródeł energii.