Unia korzyści energetycznych

Polski spór o nowe zasady.

Aktualizacja: 07.04.2015 22:13 Publikacja: 06.04.2015 21:21

Unia korzyści energetycznych

Foto: Rzeczpospolita

Zawsze wtedy, kiedy politykom prawicy brakuje merytorycznych argumentów do atakowania polityki zagranicznej rządu, przywoływana jest polityka klimatyczna. Warto więc ponownie przypomnieć, że dogodnym momentem na blokowanie tejże polityki był rok 2007, kiedy tworzono jej zasady. Takiej decyzji nie podjął urzędujący wówczas prezydent Lech Kaczyński. Godząc się na ambitne założenia Unii Europejskiej, PiS postawił kolejne rządy przed nie lada wyzwaniem. Zdumiewające jest, jak chętnie dziś rozlicza się z tego nas.

Polski węgiel w koszyku

Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, o której na łamach „Rzeczpospolitej" w artykule „Unia klimatyczna zamiast energetycznej" pisał Konrad Szymański, staje się faktem, odkąd w 2007 roku na jej założenia zgodzili się unijni przywódcy. To rezultatem tych decyzji są kolejne ambitne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, regulacje sprzyjające źródłom odnawialnym czy dążenie do zwiększenia efektywności energetycznej kolejnych dziedzin gospodarki. Polityka ta ma wielu zwolenników, którzy w dłuższej perspektywie widzą w niej skuteczne narzędzie zapewnienia Staremu Kontynentowi konkurencyjnej przewagi. Zaawansowane w zielonych technologiach państwa europejskie dbają w ten sposób o swoje interesy.

Obiektywny interes Polski jest odmienny. Nasza gospodarka opiera się na węglu, co wynika z naszej pozycji pierwszego producenta węgla kamiennego w UE. Wydobywamy go dwukrotnie więcej niż pozostałe państwa Unii razem wzięte! Nie oznacza to oczywiście, że nie widzimy potrzeby przestawiania gospodarki na bardziej ekologiczne tory. Robimy to od lat, a nasze środowisko jest coraz czystsze.

Jesteśmy jedynym bodaj na świecie państwem, które przez ostatnie 25 lat zanotowało wzrost gospodarczy wielkości prawie 200 procent, równolegle redukując emisję o jedną trzecią. Żadne inne państwo UE nie jest jednak w takim samym stopniu uzależnione od węgla jak Polska. To czyni nasze negocjacje niezwykle trudnymi. A presja na bardziej ambitne cele redukcji CO2 jest olbrzymia, presja, aby podnosić cenę energii pochodzącej z węgla także taka jest. Czasem konieczna jest więc zgoda na kompromis, bo konsekwencją procesu zapoczątkowanego w 2007 roku są decyzje zapadające dziś na forum Rady Europy. Zgodnie z obietnicą premier Ewy Kopacz Polska nie przyjęła na siebie żadnych dodatkowych zobowiązań poza tymi, które zostały podjęte w latach 2007–2008.

W odpowiedzi na zarzuty Konrada Szymańskiego należy podkreślić rzecz najważniejszą – podczas wszystkich negocjacji prowadzonych przez rządy Platformy Obywatelskiej od roku 2008 – państwa członkowskie potwierdziły suwerenne prawo do kształtowania swojego koszyka energetycznego, co pozwala nam jednoznacznie postawić na węgiel i skutecznie zabiegać o to, by nie był w unijnych przepisach dyskryminowany. Wbrew temu, co pisze były europoseł PiS, zarówno ogłoszona w lutym strategia Komisji Europejskiej, jak i przypieczętowujące ją decyzje ostatniego szczytu Unii dzięki staraniom polskich negocjatorów otwierają drogę do korzystania z lokalnych źródeł energii.

Procesy dekarbonizacyjne, którymi straszy nas PiS, będą zaś przybierać różne formy w zależności od kraju i jego sytuacji. W Polsce rozwijamy dostęp do alternatywnych źródeł energii, usprawniając technologie oparte na węglu. Co więcej, październikowe decyzje Rady Europejskiej tyczące polityki klimatycznej nie mówią o eliminacji węgla. Mówią za to o potrzebie redukowania emisji przy poszanowaniu prawa każdego z państw członkowskich do kształtowania własnego koszyka energetycznego. Dla uniknięcia nieporozumień należy podkreślić różnicę terminologiczną, która jest w Polsce często źródłem nieporozumień. Unia mówi bowiem o redukowaniu emisji, a nie eliminacji węgla. Na to ostatnie nie byłoby naszej zgody.

Emisja i ewolucja

Politaktem jest, że w odróżnieniu od polskiej propozycji lansowanej przez premiera Donalda Tuska w dokumentach UE dotyczących unii energetycznej znajdują się również odniesienia do polityki klimatycznej. Jest to odzwierciedlenie politycznych realiów, z którymi mamy do czynienia na naszym kontynencie. Należy jednak z całą mocą podkreślić, że nie wychodzą one poza ustalenia przyjęte przez szefów państw i rządów w czasie posiedzenia Rady Europejskiej w październiku 2014 roku. Premier Ewie Kopacz skutecznie udało się wówczas zadbać o interesy polskiego przemysłu, także poprzez zabezpieczenie mechanizmów kompensacyjnych, które mają pomóc ograniczać emisje w Polsce w sposób ewolucyjny.

Scenariusz Komisji

Decyzje ostatniego szczytu Rady Europejskiej o budowie unii energetycznej nie zawierają więc żadnych nowych regulacji dotyczących polityki klimatycznej, ale dotyczą przede wszystkim zapewnienia bezpieczeństwa, o co Polska zabiegała od lat. Od lat trwają nasze wysiłki, żeby bezpieczeństwo energetyczne stało się jednym z najważniejszych priorytetów UE oraz żeby spojrzeć na ten problem całościowo – biorąc pod uwagę konieczność budowy nowej infrastruktury, bezpieczeństwo dostaw, problemy liberalizacji i regulacji rynku oraz wyzwania geopolityczne. Stało się tak właśnie dzięki naszym staraniom i ambitnym planom premiera Donalda Tuska, które znalazły odzwierciedlenie w propozycji Komisji Europejskiej. Poparli je szefowie państw i rządów Unii.

Zgodnie z polskimi postulatami ostatni szczyt przywódców UE dał czytelny sygnał, że zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego państw członkowskich, w tym przede wszystkim bezpieczeństwa dostaw surowców, jest najważniejszym priorytetem. Świadczą o tym zapisy dotyczące rozwoju infrastruktury (wskazujące konkretne priorytety), zawierania umów i kontraktów gazowych czy wzmocnienia unijnej legislacji zwiększające bezpieczeństwo na rynku gazu ziemnego oraz energii elektrycznej.

Z punktu widzenia Polski kluczowe jest poparcie przez przywódców UE scenariusza, w którym Komisja Europejska ma dostęp do kontraktów gazowych w celu oceny ich zgodności z unijnym prawem, a także z priorytetami unijnej polityki energetycznej. W opinii rządu pozwoli to na wyeliminowanie narzucanych przez dominującego dostawcę klauzul podkopujących bezpieczeństwo energetyczne i pozycję gospodarczą państw Europy Środkowo-Wschodniej. Podczas obrad Rady Europejskiej (notabene stało się to w ostatniej chwili dzięki osobistej interwencji premier Kopacz) udało się przełamać opór wielu państw członkowskich w tej sprawie. Duża część ich przedstawicieli kwestionowała konieczność objęcia klauzulami przejrzystości również umów komercyjnych. Postulat ten wbrew temu, co twierdzi Konrad Szymański, nie został więc „wyeliminowany" z planów budowy unii energetycznej.

Także postulat dotyczący możliwości wspólnych zakupów gazu, pomimo sprzeciwu licznych państw UE oraz koncernów energetycznych, nie został wykreślony z planów UE. W konkluzjach Rady zachęca się Komisję do przeprowadzenia analizy wariantowej tego rozwiązania w na podstawie postanowień prawa konkurencji UE i zasad WTO.

Najważniejsze polskie postulaty dotyczące wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego, solidarności (zwłaszcza jeśli chodzi o przeniesienie planowania kryzysowego z poziomu narodowego na unijny) oraz przejrzystości zostały więc potwierdzone przez Unię Europejską.

Gaz na zapas

W związku z powyższym dziwią te komentarze, które sugerują porażkę naszych planów budowy silnej unii energetycznej. Proces legislacyjny przed nami – na pewno czeka nas trudna debata dotycząca roli Komisji w negocjowaniu kontraktów gazowych, wspólnych zapasów gazu czy przeciwdziałaniu praktyce dzielenia klientów na lepszych i gorszych przez dominujących dostawców energii. Miejmy nadzieję, że podczas prac nad szczegółowymi zapisami opozycja wykorzysta swoich posłów w Parlamencie Europejskim do wspierania naszych starań o obronę korzystnych dla Polski rozwiązań, zamiast wprowadzać w błąd opinię publiczną.

Autor jest ministrem ds. europejskich i wiceministrem spraw zagranicznych

Zawsze wtedy, kiedy politykom prawicy brakuje merytorycznych argumentów do atakowania polityki zagranicznej rządu, przywoływana jest polityka klimatyczna. Warto więc ponownie przypomnieć, że dogodnym momentem na blokowanie tejże polityki był rok 2007, kiedy tworzono jej zasady. Takiej decyzji nie podjął urzędujący wówczas prezydent Lech Kaczyński. Godząc się na ambitne założenia Unii Europejskiej, PiS postawił kolejne rządy przed nie lada wyzwaniem. Zdumiewające jest, jak chętnie dziś rozlicza się z tego nas.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację