Rz: Są skrajne opinie o ogłoszonym na początku tygodnia wezwaniu Enei na akcje lubelskiej kopalni Bogdanka. Jak ocenia pan pomysł tego przejęcia?
Włodzimierz Karpiński: To bardzo dobre pod względem biznesowym posunięcie. Dla Bogdanki takie przejęcie oznaczałoby stabilną perspektywę rozwoju. Enea, dzięki przejęciu największego dostawcy węgla, zapewni sobie stabilne i bezpieczne dostawy paliwa. Co więcej, będzie mogła optymalizować koszty, bo Bogdanka jest najbardziej efektywną spółką wydobywczą w Polsce.
Ma to niebagatelne znaczenie ze względu na fakt, że poznański koncern już dziś jest jednym z największych wytwórców energii w Polsce. A po oddaniu bloku w Kozienicach będzie zużywał więcej węgla. Jest to jedna z największych tego typu jednostek budowanych w Europie. Skoro polityka energetyczna przewiduje dominację węgla kamiennego i brunatnego w miksie [energetycznym, czyli udziale poszczególnych paliw w wytwarzaniu energii – red.], to w interesie wszystkich grup z tego sektora powinno być zapewnienie sobie dostaw paliwa na tym bardzo trudnym ostatnio rynku. A przypomnę, że dziś państwowe spółki energetyczne budują bloki warte łączne 30 mld zł. Dlatego decyzja Enei nie dość, że jest biznesowo opłacalna, to jeszcze wpisuje się w koncepcję zwiększania bezpieczeństwa energetycznego, której byłem orędownikiem.
Podobno zgoda resortu skarbu na ogłoszenie wezwania na akcje Bogdanki była warunkowa: Enea ma kupić też przeżywający kłopoty Katowicki Holding Węglowy.
Tego nie wiem, gdyż od trzech miesięcy jestem poza ministerstwem. Uważam jednak, że jeśli biznesowe podejście do wydobycia, jakim na rynku wyróżnia się LW Bogdanka, miałoby promieniować na inne podmioty, byłoby to dla nich z korzyścią. Dobrych wzorców warto się uczyć od najlepszych m.in. w ramach powiązań kapitałowych. Decyzję w tych sprawach będzie jednak podejmować zarząd Enei.