Sławomir Mentzen, który już dziś może się śmiało uważać za wielkiego wygranego wyborów, postanowił pokazać, kto tu jest zwycięzcą i kto dyktuje warunki. Zaprosił obu grających nadal o prezydenturę kandydatów na konkurs piękności na swoim kanale na YouTubie, dając im jednocześnie do podpisania ośmiopunktową deklarację ideową. To bardzo sprytne: przecież kto taką deklarację podpisze, staje się z automatu Mentzenem Dwa. A tym samym pan Mentzen może nadal wybory wygrać, podmieniając tylko delikatnie Jedynkę na Dwójkę. Albo zgłaszając i Jedynkę, i Dwójkę na prezydentów bliźniaczych. Albo nawet podstawiając na zaprzysiężenie znowu Jedynkę, a Dwójkę chowając w cień.
Oj, marzyłoby się człowiekowi, żeby i jego pan Mentzen zaprosił do swojego kanału na YouTubie… Wystarczyłoby tylko podpisać deklarację. Co ona właściwie mówi?
Po pierwsze, nie podpiszę żadnych ustaw zwiększających podatki. To właściwie każdy kandydat może zrobić bez wahań… ja w sumie też. Zwłaszcza że zawsze można metodą premiera Morawieckiego ogłosić, że się podatki obniża w taki sposób, że wzrosną.
Po drugie, będę stał na straży gotówki i polskiego złotego. Gotówka, jak wiadomo, jest niezbędna dla funkcjonowania szarej strefy, więc jest to też sposób na obniżenie podatków dla sporej części Polaków. Na straży polskiego złotego prezydent stać tak czy owak musi, bo złotego chroni konstytucja, a wymiana złotego na euro byłaby możliwa tylko w razie jej zmiany (na co na pewno się przez wiele lat nie zanosi). W sumie, można podpisać, w końcu prezes Glapiński też stoi na tej straży, więc przynajmniej nie będzie człowiek sam.
Po trzecie, nie ograniczę w żaden sposób swobody wyrażania poglądów, jeśli są zgodne z polską konstytucją. Nie ma problemu, w konstytucji przecież nie jest napisane, że nie wolno palić unijnych flag i gasić świec chanukowych.