Witold M. Orłowski: Jak zostać prezydentem

Podpisanie ośmiopunktowej deklaracji pana Mentzena to świetny sposób na to, by zostać prezydentem. W końcu różne papierki człowiek w życiu podpisuje.

Publikacja: 22.05.2025 04:51

Witold M. Orłowski: Jak zostać prezydentem

Foto: REUTERS/Kasia Strek

Sławomir Mentzen, który już dziś może się śmiało uważać za wielkiego wygranego wyborów, postanowił pokazać, kto tu jest zwycięzcą i kto dyktuje warunki. Zaprosił obu grających nadal o prezydenturę kandydatów na konkurs piękności na swoim kanale na YouTubie, dając im jednocześnie do podpisania ośmiopunktową deklarację ideową. To bardzo sprytne: przecież kto taką deklarację podpisze, staje się z automatu Mentzenem Dwa. A tym samym pan Mentzen może nadal wybory wygrać, podmieniając tylko delikatnie Jedynkę na Dwójkę. Albo zgłaszając i Jedynkę, i Dwójkę na prezydentów bliźniaczych. Albo nawet podstawiając na zaprzysiężenie znowu Jedynkę, a Dwójkę chowając w cień.

Oj, marzyłoby się człowiekowi, żeby i jego pan Mentzen zaprosił do swojego kanału na YouTubie… Wystarczyłoby tylko podpisać deklarację. Co ona właściwie mówi?

Po pierwsze, nie podpiszę żadnych ustaw zwiększających podatki. To właściwie każdy kandydat może zrobić bez wahań… ja w sumie też. Zwłaszcza że zawsze można metodą premiera Morawieckiego ogłosić, że się podatki obniża w taki sposób, że wzrosną.

Po drugie, będę stał na straży gotówki i polskiego złotego. Gotówka, jak wiadomo, jest niezbędna dla funkcjonowania szarej strefy, więc jest to też sposób na obniżenie podatków dla sporej części Polaków. Na straży polskiego złotego prezydent stać tak czy owak musi, bo złotego chroni konstytucja, a wymiana złotego na euro byłaby możliwa tylko w razie jej zmiany (na co na pewno się przez wiele lat nie zanosi). W sumie, można podpisać, w końcu prezes Glapiński też stoi na tej straży, więc przynajmniej nie będzie człowiek sam.

Po trzecie, nie ograniczę w żaden sposób swobody wyrażania poglądów, jeśli są zgodne z polską konstytucją. Nie ma problemu, w konstytucji przecież nie jest napisane, że nie wolno palić unijnych flag i gasić świec chanukowych.

Po czwarte i piąte, nie wyślę polskich żołnierzy do Ukrainy i nie zgodzę się na jej wejście do NATO. No cóż, Piłsudski się w grobie przewraca, ale ponieważ droga Ukrainy do NATO i tak wydaje się dziś zamknięta, podpisać nie zaszkodzi.

Po szóste, nie ograniczę dostępu Polaków do broni. To trochę za mało odważne… Rozszerzyłbym na swobodę konstruowania bomb i petard, rzucania granatów i prawo do obywatelskiego lania na ulicach źle zachowujących się przechodniów.

Po siódme i ósme, nie zgodzę się na przekazywanie jakichkolwiek kompetencji RP do Unii Europejskiej i podpisanie nowych traktatów unijnych. Oczywiście, o suwerenność trzeba dbać. Ale idźmy dalej: w umowach o ruchu drogowym zrezygnowaliśmy z suwerennego prawa do stawiania takich znaków, jak nam się podoba, w umowach o wymianie naukowej i studenckiej z możliwości zakazania takich wyjazdów (to byłoby ważne w przypadku realizacji idei płatnych studiów), w umowie o przyjaźni z Francją z prawa zakazania używania języka francuskiego. Jeśli chcemy być w pełni suwerenni, musimy wypowiedzieć nie tylko unijne, ale wszystkie umowy międzynarodowe. Czemu nie?

No i proszę: wyszło na to, że spokojnie mógłbym podpisać deklarację pana Mentzena. On przekazałby mi miliony swoich wyborców, a ja mógłbym łatwo zostać prezydentem. Tyle że się zgapiłem i nie zgłosiłem na czas swojej kandydatury… A szkoda.

Sławomir Mentzen, który już dziś może się śmiało uważać za wielkiego wygranego wyborów, postanowił pokazać, kto tu jest zwycięzcą i kto dyktuje warunki. Zaprosił obu grających nadal o prezydenturę kandydatów na konkurs piękności na swoim kanale na YouTubie, dając im jednocześnie do podpisania ośmiopunktową deklarację ideową. To bardzo sprytne: przecież kto taką deklarację podpisze, staje się z automatu Mentzenem Dwa. A tym samym pan Mentzen może nadal wybory wygrać, podmieniając tylko delikatnie Jedynkę na Dwójkę. Albo zgłaszając i Jedynkę, i Dwójkę na prezydentów bliźniaczych. Albo nawet podstawiając na zaprzysiężenie znowu Jedynkę, a Dwójkę chowając w cień.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Dan Jørgensen: Koniec z energetycznym szantażem Rosji
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Koniec bajek. Dług zaczyna nam ciążyć
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Bunkrów nie ma, ale też jest...
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Gospodarczy iluzjoniści
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Dlaczego w Sejmie widać puste ławki