Stawiam dolary przeciwko orzechom, że najnowsze dane o inflacji bazowej zaostrzą apetyt Polaków na kolejne po majowym cięcie stóp procentowych NBP, od których pośrednio zależy cena kredytów bankowych w naszym kraju. Ale czy nie będzie to apetyt na wyrost, którego Rada Polityki Pieniężnej tak szybko nie zaspokoi?
Dlaczego spadek inflacji bazowej jest taki ważny?
NBP podał właśnie, że malejąca od miesięcy inflacja bazowa spadła w kwietniu do 3,4 proc. i jest najniższa od ponad pięciu lat. Dlaczego to ważne? Bo to ta miara wzrostu cen, którą w dużym stopniu bierze pod uwagę Rada Polityki Pieniężnej.
Miara ta nie obejmuje zmian cen energii i żywności, czyli cen najbardziej zmiennych, a przy tym niezależnych od krajowej polityki monetarnej, jako że notowania ropy i surowców spożywczych ustalane są na rynku światowym.
Jak daleko wskaźnik inflacji konsumenckiej jest od celu inflacyjnego NBP?
Ekscytację oczekujących na tańszy kredyt budzi zwłaszcza fakt, że spadając do 3,4 proc., inflacja bazowa znalazła się w paśmie +/- 1 pkt proc. dopuszczalnych wahań wokół celu inflacyjnego NBP, który niezmiennie wynosi 2,5 proc.
Należy jednak pamiętać, że cel dotyczy inflacji ogólnej, czyli zmian wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) podawanego przez Główny Urząd Statystyczny. A ten wskaźnik wprawdzie spada, ale wyniósł w kwietniu 4,3 proc. (wobec 4,9 proc. w marcu), a więc jest jeszcze daleko od dopuszczalnego pasma wahań.