W szybkim szacunku inflacji w listopadzie, opublikowanym dzisiaj przez GUS, najciekawszy wcale nie jest lekki spadek rocznego wskaźnika z 6,6 proc. do 6,5 proc., tylko to, co działo się z cenami paliw dla pojazdów prywatnych.
Czytaj więcej
Inflacja w listopadzie minimalnie wyhamowała: do 6,5 proc. rok do roku z 6,6 proc. w październiku. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły jednak o 0,7 proc., najbardziej od kwietnia.
Paliwowe cuda cenowe
Te poszły w górę w listopadzie wobec października aż o 8,8 proc. (dokładne dane dla oleju napędowego i benzyny będą za dwa tygodnie, gdy GUS poda ostateczny odczyt inflacji). Paliwa w Polsce ostro drożały w mijającym miesiącu, mimo że ropa naftowa, z której powstają, taniała na świecie z ok. 85 dol. za baryłkę w październiku do 75-80 dol. A dolar, waluta w której producenci paliw rozliczają się za ten surowiec, poszedł w tym czasie w dół z 4,2-4,3 zł nawet poniżej 4 zł. Zewnętrzne czynniki rynkowe nie uzasadniają więc takiej zwyżki na stacjach benzynowych w Polsce.
Cofnijmy się w czasie, do wyborczego października. Olej napędowy, który, jak pamiętamy, zaczął tuż po głosowaniu 15 października drożeć, odbijając w górę od słynnej ceny 5,99 zł za litr, i tak był średnio o 3,4 proc. tańszy niż we wrześniu. Benzyna była wtedy o 5,9 proc. tańsza niż w poprzednim miesiącu. W październiku ropa i dolar również taniały, ale w znacznie mniejszym stopniu.
Czytaj więcej
W ostatnich tygodniach ceny paliw w Polsce osiągnęły najniższy poziom w Unii Europejskiej. Rynek ten kontroluje Orlen, czyli nasz krajowy monopolista. Komisja Europejska nieoficjalnie zasygnalizowała, że może zająć się tą sprawą. Czy ma kompetencje?