Komisja Europejska ma prawo wysłać swoich kontrolerów do kraju członkowskiego i przesłuchać prezesa firmy podejrzanej o manipulację cenami.
Ochrona unijnego rynku to w zasadzie wspólne zadanie KE i krajowych organów ochrony konkurencji (w Polsce to UOKiK). Przewidują to przepisy art. 101 i 102 traktatu o funkcjonowaniu UE. Z kolei unijne rozporządzenie 1/2003 określa procedury działania organów krajowych i KE (gdy trzeba – współdziałania) w tych sprawach. W praktyce prawo do wszczęcia postępowania ma zarówno KE, jak i organ krajowy. Zdarza się, że organy krajowe zajmują się sprawami o zasięgu międzynarodowym, a KE podejmuje się działań w sprawie jednego tylko państwa.
Według art. 7 rozporządzenia KE może„w drodze decyzji nakazać przedsiębiorstwom lub związkom przedsiębiorstw, których sprawa dotyczy, by zaprzestały takiego naruszenia”. Mogą to być np. grzywny, takie jak nałożona 24 września w wysokości 376 mln euro na koncern Intel za praktyki monopolistyczne na rynku procesorów.
Czytaj więcej
Koncern przekonuje, że realizowane przez niego dostawy paliw na stacje i do klientów hurtowych przebiegają bez zakłóceń. Jednocześnie prosi, aby nie zgłaszać za dużego popytu.
Zanim jednak do takich decyzji dojdzie, KE może przeprowadzić kontrolę w firmach. I to bezpośrednio. Jej kontrolerzy mają prawo m.in. wejść do siedziby firmy, przeszukać, przesłuchać jej pracowników i sprawdzić dokumenty. W razie oporu kontrolowanego może zwrócić się do władz krajowych o pomoc, z użyciem policji włącznie. Według art. 20 rozporządzenia państwo członkowskie jest zobowiązane udzielić takiej pomocy, aczkolwiek krajowe sądy mogą weryfikować zasadność środków używanych przez kontrolerów.