A związane z nim ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej rozstrzygnie się już za trzy i pół miesiąca. Bo wyniku zaplanowanego na 23 czerwca referendum, które ma zadecydować o brytyjskim pozostaniu w Unii lub jej opuszczeniu, po prostu nie da się dziś przewidzieć.
Całość została wymyślona i wyreżyserowana przez premiera Davida Camerona (nie mylić z reżyserem „Terminatora" i „Titanica" Jamesem Cameronem). Trzy lata temu wpadł na pomysł wykorzystania brytyjskich fobii i obaw przed „kontynentalną zarazą" po to, by zyskać punkty w wewnętrznych sporach politycznych. Bruksela miała zaproponować ustępstwa, brytyjscy negocjatorzy mieli powrócić w chwale, a Brytyjczycy mieli spokojnie zagłosować za pozostaniem ich kraju w Unii. Absolutnym zwycięzcą miał zostać premier – z jednej strony prezentując się wyborcom jako ten, który umie rzucić Niemców i Francuzów na kolana, z drugiej zaś zamykając usta eurosceptycznej opozycji we własnej partii.