Problematyka przywództwa od lat fascynuje badaczy. W naukach społecznych i w praktyce zarządzania powstało wiele teorii i modeli przywództwa, takich jak np. „teoria wielkich ludzi”, „teorie sytuacyjne”, „behawioralne”, „transakcyjne”, „ograniczonego przywództwa” i inne.
Z oryginalną koncepcją „końca władzy” („the end of power”) wystąpił kilka lat temu jeden z najwybitniejszych współczesnych politologów Moisés Naím. Podobnie jak zwolennicy koncepcji „ograniczonego przywództwa” zwrócił uwagę na malejącą sprawczość i słabnącą władzę osób pełniących role przywódcze we wszelkiego rodzaju organizacjach – gospodarczych, politycznych, społecznych, państwowych, militarnych. Otwartym pozostawił pytanie, jak się zmieni w przyszłości i czym zostanie zastąpione tradycyjne przywództwo liberalno-demokratyczne? W zeszłym roku Naím udzielił odpowiedzi na to pytanie w kolejnej książce „Zemsta władzy”.
Wszechwładza
Władza, której zadaniem jest przywództwo, „mści się” za ograniczenie swojej sprawczości i możliwości sterowania zachowaniami ludzi, budując jednoznacznie podporządkowany sobie system autorytarny. Daje on złudzenie wszechwładzy i pełnej kontroli. System, którego podstawową racją bytu jest koncentracja przywództwa, nie jest jednak w stanie spełniać wielu funkcji w szerszym kontekście społeczno-ekonomicznym, takich jak zapewnienie dobrobytu, bezpieczeństwa, perspektyw na przyszłość, a przede wszystkim przewidywalności efektów działania. W odpowiedzi na te niezaspokojone potrzeby rodzą się różnego rodzaju ruchy i inicjatywy społeczne, które spontanicznie wyłaniają swoich przywódców.
Za „koniec władzy” odpowiada więc z jednej strony autorytaryzm, a z drugiej – rozproszenie przywództwa. Punktem wyjścia ewolucji systemu zarówno w jedną, jak i w drugą stronę jest kapitalizm z zestawem instytucji politycznych, stosunkowo bliski liberalnej demokracji.
Autorytaryzm
Drogą autorytarną zmierzają przywódcy takich wielkich i ważnych krajów, jak Rosja, Chiny, Indie i Turcja. Do niedawna można było uzupełnić tę listę o USA w okresie prezydentury Donalda Trumpa i Brazylię Jaira Bolsonaro. Zarówno w jednym, jak i w drugim kraju odejście od autorytaryzmu nie wydaje się całkowicie przesądzone. Przywódcy co najmniej dwóch krajów członkowskich Unii Europejskiej i wielu innych mniejszych i średnich państw także zaliczają się do tej autorytarnej „międzynarodówki”, która staje się „modna”.