Krzysztof Adam Kowalczyk: Bezcelowe zagrywki cenowe

Handlowcy już się głowią, jak obejść unijną dyrektywę Omnibus. Ale mam nadzieję, że tak bezczelnych zagrywek, jak podnoszenie cen tuż przed promocją, już nie zobaczymy.

Publikacja: 10.01.2023 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Bezcelowe zagrywki cenowe

Foto: Adobe Stock

Gdy niespełna dwie dekady temu kupowałem swój pierwszy odtwarzacz DVD, przeżyłem pierwsze, rzekłbym formujące rozczarowanie promocjami, które okazały się pułapką zastawioną na nieświadomego klienta. Nie wpadłem w nią tylko przypadkiem. Po prostu tydzień wcześniej odwiedziłem zapowiadający atrakcyjne cięcie cen gigasklep z elektroniką, by sprawdzić, co jest w ofercie i porównać modele. Na szczęście zapisałem ceny. Gdy zaczęła się „promocja”, ku mojemu zdumieniu okazało się, że są wyższe niż przed tygodniem, a spadły wyłącznie dlatego, że w przeddzień „obniżki” je wywindowano.

Dlatego bardzo cieszę się, że weszła w życie unijna dyrektywa Omnibus walcząca z takimi pozornymi promocjami i nakazująca m.in. podawanie najniższej ceny z poprzednich 30 dni. Nie, nie jestem miłośnikiem wchodzenia przez urzędników z butami w wolny rynek. Zdecydowanie wolę samoregulację handlowców. A jeszcze lepiej – dyscyplinowanie ich przez silne organizacje konsumentów. Te niestety – przynajmniej u nas w kraju – są słabiutkie i nie mają siły przebicia pozwalającej np. pozwami sądowymi zmienić postępowanie rosnących w siłę sieci handlowych.

Dlatego interwencyjne rozegnanie przez Unię tej promocyjnej mgły uważam za uzasadnione. Tym bardziej że na wspólnym europejskim rynku coraz większe znaczenie ma handel internetowy i ujednolicenie zasad służy nie tylko konsumentom, ale także handlującym w sieci. Nie muszą się głowić nad różnicami w regulacjach obowiązujących np. w Polsce, Niemczech czy Francji.

To ważne, bo w zakupach na odległość pokonujemy granice, nie ruszając się z domu. I szukamy promocji. Ja sam kupiłem w popularnym międzynarodowym e-sklepie czytnik e-książek, korzystając ze zniżki w Dniu Ojca we… Włoszech. Czytnik dotarł do mnie z magazynu pod Wrocławiem, ale promocja była prawdziwa, bez cudów cenowych. Mimo że Omnibus jeszcze nie działał.

Handlowcy już się głowią, jak go rozgryźć. I być może znajdą jakieś sposoby na lekkie nagięcie przepisów. Ale mam nadzieję, że tak bezczelnych zagrywek jak ta sprzed lat z „promocyjnymi” cenami odtwarzaczy DVD już nie zobaczymy.

Czytaj więcej

Oszustwa przy promocjach nie zniknęły, są skargi

Gdy niespełna dwie dekady temu kupowałem swój pierwszy odtwarzacz DVD, przeżyłem pierwsze, rzekłbym formujące rozczarowanie promocjami, które okazały się pułapką zastawioną na nieświadomego klienta. Nie wpadłem w nią tylko przypadkiem. Po prostu tydzień wcześniej odwiedziłem zapowiadający atrakcyjne cięcie cen gigasklep z elektroniką, by sprawdzić, co jest w ofercie i porównać modele. Na szczęście zapisałem ceny. Gdy zaczęła się „promocja”, ku mojemu zdumieniu okazało się, że są wyższe niż przed tygodniem, a spadły wyłącznie dlatego, że w przeddzień „obniżki” je wywindowano.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił