Najbardziej chyba zagadkową i frapującą postać kota w literaturze można znaleźć w „Alicji w Krainie Czarów” autorstwa profesora matematyki Lewisa Carrolla. To uśmiechnięty Kot z Cheshire, pojawiający się znienacka, wygłaszający kilka filozoficznych uwag, a następnie znikający tak, że zostaje z niego tylko uśmiech. „Nie jestem wariatem, po prostu moja rzeczywistość jest inna niż twoja”, wyjaśnił swój fenomen Alicji, choć to niesłychanie mądre zdanie jakimś sposobem również zniknęło z kart książki.
No właśnie, problemem są dwie różne rzeczywistości, które widzimy obecnie w Polsce. W innej wydają się żyć rządzący i ich najwierniejsi zwolennicy, w innej reszta kraju.
A sprawy się mają tak. Polska gospodarka prostą drogą zmierza w kierunku recesji, można się tylko zastanawiać, czy stosunkowo płytkiej, czy głębokiej i długotrwałej. Mamy gasnące inwestycje, pożerane przez inflację dochody i słabnący eksport, do tego widmo bankructw małych firm. A tymczasem rządzący przekonują, że „żadnego kryzysu nie ma i nie będzie”, a „wzrostu gospodarczego zawdzięcza nam cały świat” (wzrost ten wynikał głównie ze zwiększania zapasów przez obawiające się inflacji i przerw w dostawach firmy).
Z inflacją jest jeszcze dziwniej. Wszyscy widzą ją gołym okiem, a sądzę, że przy obecnej polityce rządu i NBP nie tylko nie spadnie, ale będzie się nadal rozkręcać, do poziomu co najmniej 20 proc. Ale rządzący oceniają rzecz inaczej: inflacja niedługo sama z siebie spadnie „do sześciu albo dziewięciu, albo dwunastu procent”, a za rok zupełnie zniknie. A jej efektów nie odczujemy, bo rząd silniej się zadłuży i wypuści na rynek więcej pieniędzy.
A energia? Ludzie boją się zimy, a tymczasem rządzący radośnie ogłaszają, że gaz na pewno będzie (choć nie ma podpisanych kontraktów), że węgiel jest, tylko go nie widać z winy spekulantów, że odpowiedzialność za dostarczenie niewidzialnego węgla powinny przejąć od rządu samorządy, a w ogóle to ludzie, zamiast narzekać, powinni sami wprowadzić „autoreglamentację” (kartki? społeczne listy kolejkowe?). Albo ruszyć do lasu po chrust.