Jedna czwarta pracowników administracji różnych szczebli w USA to milenialsi, czyli osoby urodzone po 1980 r. Ponieważ w sektorze prywatnym ten odsetek jest dużo wyższy (34 proc.), to – jak można wyczytać w ciekawym raporcie „Understanding Millennials in government" (Deloitte University Press) – amerykańskie agendy rządowe zastanawiają się, jak zatrudniać i motywować młodych pracowników.
Wejście na rynek pracy pokolenia ludzi nierozstających się ze smartfonem to jedno z wyzwań także dla polskiej administracji. Mam jednak wrażenie, że u nas problem polega raczej na tym, jak dobrze ich zagospodarować.
Wśród czynników, które w najbliższych latach zdecydują o kierunkach rozwoju zarówno w życiu gospodarczym, jak i społecznym, pierwszoplanowe role będą odgrywać trzy zjawiska. Po pierwsze, zmiany technologiczne, zwane czwartą rewolucją przemysłową. Po drugie, zmiana sposobu myślenia o produktach i sposobach ich dostarczania. Po trzecie, rosnąca obecność pokolenia milenialsów na rynku pracy. Te same trendy będą kształtować sektor publiczny.
Industry 4.0
Czwarta fala postępu przemysłowego, zwana industry 4.0, napędzana jest przez kilka technologii, których rola będzie rosła. Wśród najważniejszych są analizy oparte na wielkich zbiorach danych (big data), internet rzeczy (IoT – Internet of Things) czy autonomiczne, uczące się i komunikujące ze sobą roboty. Duże znaczenie będzie miała horyzontalna i wertykalna integracja systemów IT pomiędzy dostawcami, firmami i klientami oraz wewnątrz samych firm, a także przechowywanie i wymiana informacji w technologiach opartych na chmurze i związane z tym problemy cyberbezpieczeństwa.
Zmieniać się będą metody produkcji. Na szeroką skalę będzie wykorzystywany druk 3D w jego przemysłowej wersji oraz symulacje na wirtualnych modelach, choćby do projektowania zmian w ustawieniu maszyn w liniach technologicznych.