I to nawet wtedy, kiedy Donald Trump i Hillary Clinton akurat nie kłócą się o porozumienie o wolnym handlu między USA a Unią Europejską (TTIP).
Co mi o tym najbardziej przypomina? Banalna rzecz, zmiana czasu. Jak wiadomo, między Wschodnim Wybrzeżem i większością krajów Unii Europejskiej jest sześć godzin różnicy. I każdej wiosny oraz jesieni zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy mozolnie przestawiają w tył i w przód swoje zegarki, a tysiące ludzi spóźniają się na swoje samoloty i pociągi – lub odwrotnie, przybywają na lotniska i dworce o godzinę za wcześnie.
Tym razem jednak sprawy wyglądają dla mnie nieco inaczej. W Europie zmieniliśmy czas z letniego na zimowy w ostatni weekend października. W USA zmiana ta nastąpi jednak dopiero w pierwszy weekend listopada. W związku z tym, lecąc w tym tygodniu do USA, cofnąłem zegarek tylko o pięć godzin, a nie sześć, jak być powinno normalnie. A w najbliższą niedzielę czeka mnie zmiana o kolejną godzinę – wtedy różnica między Warszawą a Nowym Jorkiem znów wzrośnie do sześciu godzin.
Czy pomysł zmiany czasu mnie denerwuje? Niespecjalnie, choć niektórzy ludzie uważają, że dwukrotne w ciągu roku zmiany godziny to bezsens. Zwyczaj ten wprowadzono w Niemczech w ciągu ciężkich wojennych miesięcy roku 1916, uważając, że takie przesunięcie czasu spowoduje zmniejszenie zużycia elektryczności. I rzeczywiście, lepsze dostosowanie czasu pracy do naturalnych godzin dziennego światła miało wtedy właśnie taki efekt. Do pomysłu chętnie powrócono więc w czasie kryzysu energetycznego lat 70. Dziś podobno większego sensu to już nie ma – oszczędność prądu z tytułu braku potrzeby oświetlania biur i fabryk przez jedną godzinę pracy w całości kompensowana jest przez większe zużycie prądu na klimatyzację tych samych pomieszczeń. Eksperci się kłócą, prezydent Putin zakazuje w Rosji stosowania czasu letniego, efekty są niejasne.
Czy zmiana czasu w ogóle ma sens? Szczerze mówiąc, nie jest to dla mnie specjalnie ważne. Naprawdę ważne jest coś innego. Skoro USA i Unia Europejska od niemal pół wieku nie są w stanie porozumieć się w tak banalnie prostej sprawie jak uzgodnienie wspólnego terminu zmiany czasu z letniego na zimowy – w jaki sposób mają wprowadzać ważne i skomplikowane umowy handlowe?!