Polacy zaczynają dbać o swoją przyszłą emeryturę

Prezes Nationale-Nederlanden PTE ocenia zmiany w systemie emerytalnym i wyniki DFE.

Publikacja: 09.11.2016 18:56

Polacy zaczynają dbać o swoją przyszłą emeryturę

Foto: materiały prasowe

Rz: Polacy zgromadzili na IKE kilka miliardów złotych. To wciąż niewiele. Czy widzi Pan jakąś szansę na zmianę podejścia do trzeciofilarowych produktów emerytalnych?

Grzegorz Chłopek: Zdecydowanie tak. Ostatnie dyskusje na temat wieku emerytalnego, wprowadzenia pracowniczych planów kapitałowych, jak również planowane zmiany dotyczące otwartych funduszy emerytalnych skłaniają Polaków do brania odpowiedzialności za swoją emeryturę. Muszę powiedzieć, że Polacy robią to w sposób bardzo przemyślany, jednak ich pierwszym wyborem nie jest indywidualne konto emerytalne (IKE), ale indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). I jest to działanie zdecydowanie racjonalne.

IKZE daje ulgę podatkową natychmiast, gdyż wpłatę odpisuje się od podstawy opodatkowania, a więc można zyskać nawet 1500 zł. O tym, że jest to produkt bardzo szybko rozwijający się, świadczą statystyki Ministerstwa Finansów i KNF. W 2015 r.liczba osób korzystających z odpisu wpłat na IKZE przekroczyła 100 tys. i była wyższa o 70 proc. w porównaniu z 2014 r. Aktywnych oszczędzających było jeszcze więcej. W 2015 r. pieniądze wpłynęły na blisko 143 tys. rachunków IKZE.

Statystyka dla IKE nie jest już taka korzystna. Liczba osób aktywnie oszczędzających jest dosyć stabilna, waha się w przedziale 260 – 270 tys.

Jestem pewny, że w tym roku padnie rekord, jeśli chodzi o liczbę osób, które dokonają wpłat na IKZE. Jak widać, ten produkt już po siedmiu latach istnienia może pobić IKE pod względem popularności. A wszystko dzięki zachętom podatkowym, które dają „nagrodę" od razu.

Czy da się upowszechnić oszczędzanie bez „zmuszania" ludzi do odkładania pieniędzy?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, bo każdy z nas ma inne poczucie, jaki poziom upowszechnienia uznamy za sukces. Pewne jest to, że bez istotnego wsparcia ze strony pracodawców, domyślnego zapisania do planów emerytalnych z opcją wyjścia oraz przede wszystkim bez budowy atmosfery zaufania i stabilności systemu emerytalnego nie da się tego osiągnąć.

Pierwszy filar administrowany przez państwo powinien być wspierany przez przejrzysty i prosty system pracowniczych i prywatnych produktów emerytalnych. W systemie tym państwo pełni rolę regulatora, ale nie uczestniczy w nim jako podmiot np. wypłacający emerytury.

Doskonałym przykładem jest system holenderski, w którym partycypacja ludzi pracujących wynosi 92 proc. Jest to jeden z lepiej ocenianych systemów emerytalnych na świecie. Oczywiście, ten system był budowany przez wiele dziesiecioleci. Powstał przy dużym wsparciu związków zawodowych, pracodawców oraz całego społeczeństwa. Tam wszyscy rozumieją, że aby osiągnąć pewne cele w przyszłości sięgającej nawet 30-40 lat, już teraz trzeba o to zadbać. I jest to związane z dodatkową składką wynoszącą w niektórych planach pracowniczych nawet 20 proc. pensji. W Holandii pomaga również to, że kultury oszczędzania ludzie uczą się głównie w rodzinie, bo widzą, że było to konieczne dla ich dziadków i skutecznie podniosło komfort ich życia na emeryturze.

Według założeń z 1998 r. trzeci filar miał zapewnić około 30-proc. stopę zastąpienia (relacja przyszłego świadczenia do ostatniej płacy). Jednak można uznać, że ostatnie 18 lat to czas stracony, bo dotychczasowe rozwiązania doprowadzą do tego, że oszczędzać będą ludzie zaradni, lepiej zarabiający i lepiej wykształceni, czyli maksymalnie 20 - 25 proc. pracujących.

Nadciągające zmiany demograficzne powodują, że świadczenia emerytalne z pierwszego filara będą bardzo niskie – szczególnie dla kobiet. Już teraz pojawia się istotna potrzeba ich uzupełnienia z prywatnych oszczędności. Jeśli o to nie zadbamy teraz, to w 2050 r. będziemy mieli bardzo duże problemy społeczne. Polska nie będzie mogła rozwijać się szybciej niż inne kraje, bo obciążenia socjalne pracujących będą niezwykle wysokie.

Jak Pan ocenia zmiany w drugim filarze zaproponowane w lipcu przez resort rozwoju?

Jednym słowem – pozytywnie. Postawiono uczciwą diagnozę. Nie sprzyja nam demografia, brak długoterminowych oszczędności krajowych, niska wartość dodana (innowacyjność) krajowej produkcji czy bardzo niekorzystna pozycja inwestycyjna netto, która oznacza, że duża część zysków i podatków polskich podmiotów zostaje wypłacona inwestorom zagranicznym.

Po diagnozie przedstawiono rozwiązanie, które składa się z trzech części. Pierwsza to przekształcenie OFE w fundusze inwestycyjne i przekazanie 75 proc. ich aktywów na konta IKE dla 16 mln osób. Jest to o tyle ważne, że uznanie tych środków za prywatnych może stać się pierwszym krokiem do odbudowy zaufania obywateli do systemu emerytalnego i zachęcić ich do samodzielnego oszczędzania w trzecim filarze. Zmiana ta zabezpiecza również rozwój rynku kapitałowego, który jest pierwszym i najważniejszym miejscem, gdzie przedsiębiorcy mogą znaleźć kapitał na futurystyczne, innowacyjne przedsiębiorstwa z wysoką marżą zysku, obarczone wyższym ryzykiem.

Druga część jest związana z pracowniczymi planami kapitałowymi skierowanymi do pracowników małych, średnich i dużych przedsiębiorstw. Ze wsparciem pracodawcy będzie można tam oszczędzać od 4 do 7 proc. pensji. Ważne, że pracodawca będzie musiał zaoferować pracownikom taki plan, a pracownik będzie automatycznie do niego zapisany z możliwością wyjścia.

Ostatnim elementem są indywidualne plany kapitałowe skierowane do samozatrudnionych oraz mikroprzedsiębiorstw. Będzie to oferta indywidualna, by nie narzucać zbyt dużych obciążeń na pracodawcę. Ważne, że preferowanymi produktami będą fundusze cyklu życia o ryzyku dopasowanym do wieku oszczędzającego. Łatwo będzie można je porównać. Ich koszty będą limitowane na takim poziomie, żeby większość wypracowanych zysków zasilała konta ubezpieczonych.

Sukces tego planu (świadczyłaby o tym wysoka partycypacja) zależy od kilku kluczowych decyzji. I tu pojawia się pytanie, czy prywatne instytucje będą miały możliwość oferowania produktów emerytalnych od samego początku, czyli od 2018 r. zarówno na etapie akumulowania, jak i wypłaty środków. Moim zdaniem ze względu na obecność państwa w pierwszym filarze, w drugim filarze występować powinny firmy wyłącznie prywatne, tak aby ubezpieczeni i pracodawcy nie mieli poczucia, że jest to dodatkowa wymuszona składka czy parapodatek.

Czy zmiany nie spowodują stopniowego wygaszania trzeciego filaru?

Wręcz przeciwnie – propozycja PPK i IPK nie spełni wymagań wielu ubezpieczonych, gdyż wpłaty do nich nadal będą ograniczone do 7 proc. pensji. To może podnieść emeryturę nawet o jedną trzecią, ale dla wielu osób wciąż będzie to za mało. Osoby te na pewno zdecydują się skorzystać w pierwszej kolejności z IKZE.

Należy pamiętać również, że cała sfera budżetowa nie będzie uczestniczyła w planach PPK i IPK. Tym osobom pozostają wyłącznie produkty takie jak IKZE i IKE.

Zachowując wspólne cechy dla PPK i IPK, takie jak np. przymus wykupienia prywatnego dożywotniego świadczenia, drugi filar nie powinien być mieszany z trzecim w pełni dobrowolnym, gdzie swoboda dysponowania zgromadzonym kapitałem powinna być większa. Poza tym IPK powinno być bardziej rozpowszechnione, bo np. odchodząc z korporacji i przechodząc na samozatrudnienie będzie można łatwo przenieść środki z PPK na IPK.

PTE od czterech lat oferują atrakcyjne dobrowolne fundusze emerytalne. Dlaczego wciąż stosunkowo mało klientów korzysta z IKE czy IKZE w takiej właśnie formie?

Głównym problemem dla PTE jest to, że DFE jest wydzielonym produktem pod względem prawnym. W banku jeśli mam rachunek, to jego częścią może być IKE lub IKZE. Tak samo jest w biurach maklerskich, funduszach inwestycyjnych, czy gdy kupujemy polisę ubezpieczeniową – jest to oferta w ramach już istniejących umów.

DFE jest natomiast innym bytem prawnym niż OFE, dlatego komunikacja marketingowa jest niemożliwa bez specjalnej zgody. Bez niej nie możemy powiadomić naszych klientów o tym produkcie. A jest on bardzo tani w stosunku do alternatywy, jaką są np. fundusze inwestycyjne. Na przykład zamiast opłaty od wpłat pobieramy jednorazowo 80 zł. Są instytucje, gdzie wcale nie ma tej opłaty, ale u nas są niskie opłaty za zarządzanie, które mogą spadać, jeśli klient oszczędza regularnie. Nasza opłata za zarządzanie maleje z 2 do 1,4 proc. po 20 latach, jeśli ktoś co roku wpłaca minimum 600 zł. Jeśli aktywa funduszu osiągną 1 mld zł, opłata ta spadnie jeszcze bardziej; w długim okresie będzie dążyć do 0,9 proc. rocznie. A należy pamiętać, że opłata ta spada właśnie w okresie, kiedy aktywa są najwyższe i kiedy ma ona największe znaczenie dla oszczędzających.

DFE zarządzany przez Nationale-Nederlanden PTE wypracowuje bardzo dobre wyniki. Jaka jest recepta na sukces?

Nie ma jednego prostego przepisu. Zawsze zależy nam na tym, by motywacja naszych pracowników była zbieżna z długoterminowym interesem klientów. Aby pokazać, że zależy nam na wysokich stopach zwrotu, wprowadziliśmy opłatę za sukces, który ustawiliśmy na wysokim poziomie – powyżej 8 proc. w skali roku. Jeśli fundusz zarobi, po odjęciu opłat, np. 14 proc., to nadwyżkę ponad 8 proc. dzielimy w taki sposób, że klienci otrzymują 85 proc. tej nadwyżki, a PTE 15 proc. Czyli w naszym przykładzie ostateczna stopa zwrotu dla klienta będzie wynosić 13,1 proc., a PTE otrzyma podstawową opłatę za zarządzanie plus 0,9 proc.

Nie boimy się ryzyka, o ile jest ono skalkulowane i współgra z całym portfelem. Zadowolony klient to klient, który będzie z nami przez lata – zresztą tego nauczyliśmy się w OFE.

Jeśli chodzi o wyniki z ostatniego okresu, to na koniec 2015 r. (ostatnie dostępne dane), mieliśmy dosyć wysoki udział akcji w portfelu, sięgający blisko 60 proc. Kluczem było głównie ukierunkowanie się na sektor małych i średnich przedsiębiorstw, który jest bardziej zdywersyfikowany niż duże firmy i nie podlegał takim regulacjom jak podatek bankowo-ubezpieczeniowy. Uniknęliśmy w ten sposób spadków, jakie dotknęły sektor energetyczny, paliwowy czy wydobywczy.

Oczywiście należy podkreślić, że fundusz nie należy do największych na rynku. Jego swoboda działania oraz szybkość wykonania decyzji inwestycyjnej są diametralnie różne w porównaniu np. z OFE. Te różnice jeszcze przez wiele lat będą korzystne dla naszego DFE.

Jak wygląda polityka inwestycyjna waszego dobrowolnego funduszu emerytalnego?

Zarządzający mają dość dużą swobodę, gdyż cel jest celem nominalnym – najlepiej, by co roku wynik był istotnie wyższy niż 8 proc. Dlatego politykę inwestycyjną naszego DFE można porównać do funduszy inwestycyjnych absolutnej stopy zwrotu.

Dzięki elastycznemu podejściu do inwestycji zarządzający mogą szybko reagować na zmieniające się czynniki makroekonomiczne i okołorynkowe. Jest to fundusz, który inwestuje zarówno w akcje, jak i obligacje państwowe, korporacyjne oraz w depozyty. Inwestycje zagraniczne także są możliwe, jednak ze względu na koszty stałe muszą być niezwykle zyskowne. Zresztą jak widać, polskie spółki potrafią być bardzo atrakcyjne.

Rz: Polacy zgromadzili na IKE kilka miliardów złotych. To wciąż niewiele. Czy widzi Pan jakąś szansę na zmianę podejścia do trzeciofilarowych produktów emerytalnych?

Grzegorz Chłopek: Zdecydowanie tak. Ostatnie dyskusje na temat wieku emerytalnego, wprowadzenia pracowniczych planów kapitałowych, jak również planowane zmiany dotyczące otwartych funduszy emerytalnych skłaniają Polaków do brania odpowiedzialności za swoją emeryturę. Muszę powiedzieć, że Polacy robią to w sposób bardzo przemyślany, jednak ich pierwszym wyborem nie jest indywidualne konto emerytalne (IKE), ale indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). I jest to działanie zdecydowanie racjonalne.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację