Człowiek nie poddaje się prognozom

W 2017 r. wydatki konsumpcyjne polskich gospodarstw domowych zwiększyły się o blisko 5 proc., najbardziej od 2008 r. Ekonomiści powszechnie oceniali, że taki wzrost konsumpcji jest nieprawdopodobny, przez co gremialnie przesadzili z pesymizmem co do tempa rozwoju polskiej gospodarki. Rok temu najwięksi optymiści mówili, że PKB w 2017 r. zwiększy się o 3,4 proc., a dziś można szacować, że urósł o 4,5 proc.

Aktualizacja: 02.01.2018 21:08 Publikacja: 02.01.2018 21:00

Człowiek nie poddaje się prognozom

Foto: Fotolia

Jestem daleki od umniejszania zdolności prognostycznych ekonomistów (zwłaszcza że z wykształcenia sam nim jestem), a tym bardziej – co ostatnio modne – kwestionowania możliwości przewidywania zjawisk ekonomicznych w ogóle. Ale ubiegłoroczna pomyłka prognostów rzuca światło na poważne ograniczenia tej działalności. U jej źródeł leżało rozsądne z pozoru założenie, że rynek pracy w Polsce dochodzi do ściany. Nie dość, że się starzejemy, co siłą rzeczy ogranicza podaż pracy, to jeszcze rząd robi wiele, żeby skutki tych niekorzystnych tendencji demograficznych wzmocnić: wspiera bierność zawodową matek świadczeniami na dzieci i obniża wiek emerytalny. Efekt jest taki, że odsetek przedsiębiorstw, które niedobór pracowników wskazują jako istotną barierę rozwoju, tylko w dwóch krajach UE jest wyższy niż w Polsce.

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację