Jestem daleki od umniejszania zdolności prognostycznych ekonomistów (zwłaszcza że z wykształcenia sam nim jestem), a tym bardziej – co ostatnio modne – kwestionowania możliwości przewidywania zjawisk ekonomicznych w ogóle. Ale ubiegłoroczna pomyłka prognostów rzuca światło na poważne ograniczenia tej działalności. U jej źródeł leżało rozsądne z pozoru założenie, że rynek pracy w Polsce dochodzi do ściany. Nie dość, że się starzejemy, co siłą rzeczy ogranicza podaż pracy, to jeszcze rząd robi wiele, żeby skutki tych niekorzystnych tendencji demograficznych wzmocnić: wspiera bierność zawodową matek świadczeniami na dzieci i obniża wiek emerytalny. Efekt jest taki, że odsetek przedsiębiorstw, które niedobór pracowników wskazują jako istotną barierę rozwoju, tylko w dwóch krajach UE jest wyższy niż w Polsce.