Zagłosowała na niego niemal połowa wyborców, przede wszystkim przestraszonych wizją tysięcy uchodźców, którzy mają zalać spokojny naddunajski kraj, zmienić go w prowincję islamskiego kalifatu i zastąpić gulasz falafelem. Ale wśród jego wyborców znaleźli się także paradujący w huzarskich strojach patrioci, marzący o odbudowie Wielkich Węgier i zmazaniu hańby Trianon – traktatu pokojowego podpisanego po I wojnie światowej między zwycięską Ententą, a pokonanymi Węgrami, który okroił ich terytorium o niemal 1/3 na rzecz wszystkich sąsiadów: Jugosławii, Rumunii, Czechosłowacji, Austrii a nawet – o dziwo! – Polski (my dzięki temu formalnie uzyskaliśmy kawałki Spiszu i Orawy). Należy bardzo usilnie uczulić nasz rząd na to, by jakimś przypadkiem fakt ten nie wypłynął dziś na wierzch, bo a nuż dostaniemy się na listę wrogów Budapesztu i nie będziemy mogli liczyć na zawetowanie ewentualnych unijnych sankcji wobec Polski.