Zaciskanie pasa w czasach kryzysu

Polski rząd musi przeprowadzić konsolidację finansów publicznych, aby ograniczyć dług. Pytanie brzmi: czy może się to odbyć w czasie spowolnienia gospodarczego?

Publikacja: 05.01.2010 01:56

Ignacy Morawski, publicysta

Ignacy Morawski, publicysta

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/01/05/zaciskanie-pasa-w-czasach-kryzysu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Czy ograniczenie wydatków publicznych przyniosłoby oczekiwane pozytywne skutki szybko czy najpierw wiązałoby się z przejściowymi, znaczącymi kosztami gospodarczymi? Nie ma jasnej odpowiedzi na te pytania, choć wydaje się, że na pozytywne skutki trzeba by poczekać.

Historia zna przykłady państw, w których ograniczenie deficytu budżetowego (i długu publicznego) doprowadziło do boomu konsumpcyjnego. W Irlandii w latach 1987 – 1989 deficyt strukturalny został obniżony o 9,5 pkt proc., a konsumpcja zwiększyła się aż o 14,5 proc. Podobne skutki zdecydowanych reform w latach 80. wystąpiły w Danii, Kanadzie czy Portugalii. Dlaczego?

Kiedy obywatele zdają sobie sprawę, że finanse publiczne znajdują się w opłakanym stanie, reformy mogą zwiększyć ich optymizm. Konsumenci będą wiedzieli, że niedługo ich obciążenia podatkowe spadną i dyskontują ten fakt od razu, zwiększając swoje wydatki. Firmy mogą liczyć na spadek rynkowych stóp procentowych, gdyż inwestorzy będą naliczali mniejszą premię za ryzyko zapaści finansów publicznych. Te efekty mogłyby przyćmić negatywny skutek zmniejszenia wydatków państwa. Gdyby taki mechanizm działał, polski rząd mógłby się brać od razu do reform i niekoniecznie musiałby ponieść wielkie koszty polityczne.

Problem w tym, że jest kilka „ale”… W czasie wysokiego napięcia na rynkach powyższy mechanizm może szwankować. Dostęp do kredytów nie zależy od stóp procentowych, zwiększa się liczba osób i firm odciętych od finansowania. Obniżenie wydatków budżetowych może w takiej sytuacji w ogóle się nie przełożyć na optymistyczne reakcje.

Nie wiadomo też, do jakiego stopnia w Polsce istnieje powszechna świadomość trudnej sytuacji polskich finansów publicznych. Ich stan jest zły, ale nie jest dramatyczny. Żadna agencja ratingowa do tej pory nie obniżyła oceny wiarygodności Polski. Głosy o zapaści finansowej się pojawiają, ale nie są powszechne. Wpływ zdecydowanych reform na oczekiwania obywateli nie musi być więc bardzo silny. Możliwe, że sytuacja państwowej kasy będzie się pogarszała bardzo powoli i coraz bardziej, jakby po cichu, obciążała gospodarkę.

[b][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/01/05/zaciskanie-pasa-w-czasach-kryzysu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Czy ograniczenie wydatków publicznych przyniosłoby oczekiwane pozytywne skutki szybko czy najpierw wiązałoby się z przejściowymi, znaczącymi kosztami gospodarczymi? Nie ma jasnej odpowiedzi na te pytania, choć wydaje się, że na pozytywne skutki trzeba by poczekać.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację