Potrzeba opłaty uzależnionej od wyników OFE

- Co najpilniej trzeba poprawić w II filarze? - pytamy prof. Wojciecha Otto, prodziekana Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego

Aktualizacja: 05.01.2010 19:55 Publikacja: 05.01.2010 19:27

prof. Wojciech Otto, prodziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego

prof. Wojciech Otto, prodziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]"Rz":[/b] Co według Pana najpilniej trzeba poprawić w II filarze?

[b]prof. Wojciech Otto:[/b] Dokończyć regulacje dotyczące wypłat świadczeń z II filara oraz utworzyć fundusze dopasowane profilem inwestowania do wieku klientów. Jestem zwolennikiem istnienia trzech typów funduszy. Oprócz istniejącego typu A potrzebne jest utworzenie funduszu bezpiecznego B oraz funduszu akcji C. Do rozwiązania pozostaje też wiele szczegółowych kwestii, jak choćby zwiększenie wymogów kapitałowych wobec towarzystw emerytalnych.

[b]Na problem braku adekwatności wymogów kapitałowych towarzystw emerytalnych do ryzyka wskazuje także Komisja Nadzoru Finansowego. Żadna konkretna propozycja jednak jeszcze się nie pojawiła. W jaki sposób towarzystwa powinny zwiększyć kapitały własne?[/b]

Brakuje mechanizmu, który wymuszałby ich wzrost. Dziś stanowią one 1-2 proc. aktywów, którymi zarządzają towarzystwa emerytalne. Gdyby pojawił się niedobór w jednym z funduszy (wówczas gdy OFE nie wypracowuje minimalnej wymaganej ustawą stopy zwrotu i musi nastąpić dopłata do rachunków klientów — od red.) to może okazać się, że wysokość kapitałów towarzystwa, które nim zarządza jest niewystarczająca. Wówczas pokrywa się go m.in. z części Funduszu Gwarancyjnego, na którą składają się wszystkie towarzystwa.

[b]Jak zatem można rozwiązać ten problem?[/b]

Można podwyższyć wymogi kapitałowe wobec towarzystw. Na przykład poprzez zwiększenie rozmiarów Funduszu Gwarancyjnego, który dziś wynosi 3-4 promile aktywów funduszu. Albo poprzez określenie wymaganej wysokości kapitałów własnych w postaci marginesu wypłacalności, podobnego do tego, który działa w ubezpieczeniach. Jest to jednak drogie rozwiązanie. Jeśli nałożymy na PTE wyższe wymogi kapitałowe to akcjonariusze będą oczekiwali rekompensaty w postaci wyższych dywidend, co odbędzie się kosztem wysokości przyszłych emerytur. Bezpieczeństwo zawsze kosztuje.

[b]Jakie jest lepsze rozwiązanie?[/b]

Jeśli pojawi się niedobór w jakimś funduszu to strata z niego wynikająca dla towarzystwa może okazać się ogromna. Można zmniejszyć jej rozmiary dając mniejsze gwarancje przyszłym emerytom.

[b]To znaczy?[/b]

Dziś, gdy pojawi się niedobór (różnica między minimalną stopą zwrotu, a stopą zwrotu funduszu poniżej minimalnej — od red.), to jest on pokrywany w 100 proc. Taki mechanizm prowadzi do znaczącego uszczerbku kapitałów towarzystwa. Ale może też oznaczać bankructwo tego towarzystwa, dotkliwe straty innych towarzystw, a nawet bankructwo całego systemu. Jeśli niedobór wystąpi w małym funduszu — np. w Polsacie — to nie będzie to aż taki problem, ale jeśli w którymś z funduszy największych – Avivie czy ING – taka katastrofa może nastąpić.

Można więc towarzystwo obciążać kosztem pokrycia na przykład 20 proc. niedoboru, zamiast 100 proc. To wystarczy, aby motywować PTE do ograniczania ryzyka powstania niedoboru. Pozwoli to na zachowanie rozsądnych proporcji pomiędzy karą za złe wyniki, a nagrodą za dobre. Obecna dysproporcja jest porażająca.

Można też zmienić benchmark, czyli to, do czego porównuje się stopy zwrotu osiągane przez fundusze emerytalne. Obecnie jest nim przeciętna stopa zwrotu wypracowywana przez wszystkie fundusze. Od przeciętnej stopy wyliczana jest stopa minimalna. Zamiast tego można wprowadzić benchmark zewnętrzny i karać towarzystwo za wynik znacząco gorszy od niego, ale mniej dotkliwie niż dziś.

[b]W takim rozwiązaniu likwidujemy minimalną stopę zwrotu, a odnosimy wyniki funduszu do benchmarku. Jak powinien być on zbudowany?[/b]

Tak samo w każdym typie funduszu emerytalnego, czy będzie to taki, który chroni kapitał, agresywnie inwestuje, czy o polityce takiej jaką mają funkcjonujące dziś fundusze. Różnice dotyczyć będą proporcji. Powinien być zbudowany z instrumentów, w które OFE masowo inwestują, czyli z akcji i obligacji. W funduszu B udział akcji np. w postaci indeksu WIG w benchmarku może wynosić 5 proc., w A — 30 proc. a w C — 75 proc. Można też dla funduszy A i C przyjąć mniejszy udział WIG-u, zastępując go częściowo indeksem akcji zagranicznych. W każdym przypadku wynik powyżej benchmarku powinien być nagradzany, zaś wynik gorszy (znacząco, przy różnicy przekraczającej pewien zadany poziom) karany.

[b]Dziś minimalna wymagana stopa zwrotu jest wyliczana na podstawie 3- letnich inwestycji OFE co pół roku. Tak miałoby pozostać, gdyby wprowadzić benchmark zewnętrzny?[/b]

Jestem zwolennikiem rozliczania wyników inwestycyjnych w skali roku- dwóch lat, może z wyjątkiem funduszu C, który powinien inwestować długoterminowo. Ważniejsze jest jednak odejście od zasady 100- procentowego wyrównania niedoboru. Poza tym można zmienić system opłat dla funduszy. Wprowadzić dodatkowe opłaty zmienne, zależne od osiąganych wyników, kosztem zmniejszenia opłat stałych.

[b] Czyli oprócz opłaty od składki, za zarządzanie oraz z rachunku premiowego za dobre wyniki, które dziś OFE pobierają?[/b]

Tak, choć równocześnie należałoby obniżyć stawki opłat stałych, a także powiązać premie i kary za zarządzanie z nowo wprowadzonymi benchmarkami. Całkowicie nowy rodzaj opłaty, którą nazwę solidarnościową, naliczany byłby od przyrostu wartości jednostki rozrachunkowej (na nie przeliczane są składki klientów — od red.) ponad jej maksymalną wartość osiągniętą w przeszłości. Czyli byłaby to opłata za dobre wyniki. Jeżeli wartość jednostki rośnie np. o 10 groszy to opłata byłaby pobierana od tych 10 groszy. Dotychczas obowiązujące opłaty za zarządzanie w bardzo małym stopniu zależą od tego jakie wyniki inwestycyjne osiągają OFE i do tego pobierane są wielokrotnie od tych samych aktywów. Można zmniejszyć wysokość tych opłat i wprowadzić w zamian opłatę zależną od wyników.

Solidarnościowa opłata byłaby pobierana tylko raz, i tylko od tych złotówek, które fundusz zarobił dla emeryta. Jeśli nie zwiększa się wartość jednostki, to PTE tej opłaty nie pobiera. Gdyby opłata ta obowiązywała w przeszłości to PTE pobierałyby ją — z przerwami w okresach spadków — do lipca 2007 r., a od lipca 2007 r. do teraz nie wzięłyby z jej tytułu nic.

[b]Jaka mogłaby być jej wysokość?[/b]

3 proc., jeśli byłaby pobierana od realnego przyrostu wartości jednostki. Jeśli od nominalnego to 3 proc. byłoby zapewne stawką wygórowaną.

[b]Czy klient nie zapłaci wówczas więcej?[/b]

W długim okresie zapłaci z grubsza tyle samo. Ważniejsze jest jednak to, że zapłaci nieco więcej, jeśli jego oszczędności zostaną bardzo znacznie pomnożone, zaś mniej, jeśli skuteczność pomnażania okaże się niska. PTE były ostatnio krytykowane za to, że zarabiają, mimo że wartość jednostek uczestnictwa OFE spada. Atmosfery niezadowolenia nie było, gdy rosła. Ten pomysł odpowiada na zapotrzebowanie społeczne.

[b] Wysokość opłat powinna być inna w różnych typach funduszy?[/b]

Tak. Przy zachowaniu tych samych stawek opłata solidarnościowa będzie w długim okresie najwyższa w funduszu C, choć będzie przy tym najbardziej zmienna. Można też manewrować tabelą opłat stałych za zarządzanie. W funduszu bezpiecznym stawki opłat stałych można ustalić na poziomie niższym niż w funduszach A i C.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację