Firmy trzeba prywatyzować, nie doić

W ciągu ostatnich dziesięciu lat Jan Kulczyk wydawał się głównym rozgrywającym w polskim sektorze paliwowym. Najpierw kupił pakiet akcji Orlenu i przymierzał się do przejęcia kontroli nad Lotosem

Publikacja: 05.02.2010 23:00

Firmy trzeba prywatyzować, nie doić

Foto: Fotorzepa

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2010/02/05/firmy-trzeba-prywatyzowac-nie-doic/]na blogu.[/link][/b]

Działo się tak mimo podejrzeń o współpracę z Rosjanami. Pojawiały się informacje o jego dziwnych kontaktach ze słynnym rosyjskim pułkownikiem KGB Władimirem Ałganowem.

Od tamtych wydarzeń minęło dziewięć lat i Kulczyk znów stara się o Lotos. Tym razem jednak przy sprzedaży tej rafinerii, kontrolującej ponad 1/4 polskiego rynku ropy, jego ofertę należy wziąć pod uwagę. Zgoda na wpuszczenie tak kontrowersyjnego biznesmena do tak ważnej firmy nie oznacza lekceważenia rosyjskiego zagrożenia. Nie wynika też z naiwnej wiary, że nagle przeistoczył się on w potulnego baranka.

Po prostu Polska się normalizuje. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Mamy lepsze możliwości stworzenia takich mechanizmów politycznych i prawnych, które będą w stanie uchronić nasz kraj przed gospodarczą agresją. Bo to nie zapisy w statutach firm decydują o podatności na ewentualne wrogie przejęcie. Decyduje o tym siła państwa. Ponadto dziś, w czasach kryzysu i osłabienia wielu firm, trudniej podejrzewać, że ktoś zechce ryzykować miliardy euro dla politycznych – a nie biznesowych – celów. Oczywiście pilnować, żeby inwestor był w stanie pomóc finansowo rafinerii w realizacji jej gospodarczych planów, trzeba.

Dopuszczenie Kulczyka do przetargu będzie także oznaką pragmatyzmu. Bo jakoś na razie żaden szejk arabski nie wyraził chęci przejęcia gdańskiego kwiatka, by pompować przez niego swoją tanią ropę.

Bardziej prawdopodobne wydają się plotki mówiące, że Ministerstwo Skarbu chciało sprzedać akcje rafinerii innemu państwowemu gigantowi – PKN Orlen lub PGNiG. Miałoby to sens, tyle że ministerstwo sprzedaje przecież akcje Lotosu nie po to, by prywatyzować czy konsolidować branżę paliwową, ale po to, by uzyskać miliardy złotych do zapełnienia budżetowej megadziury.

Skandalem byłoby więc, gdyby państwo pozyskało te pieniądze od państwowych firm. To oznaczałoby bowiem, że nie tylko nie ma prywatyzacji, ale że państwowe przedsiębiorstwa się wykrwawiają. Że może i udałoby się uniknąć nadmiernego zadłużenia państwa, ale należące do niego spółki byłyby tak zadłużone, że trzeba by było sprzedawać je za bezcen.

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2010/02/05/firmy-trzeba-prywatyzowac-nie-doic/]na blogu.[/link][/b]

Działo się tak mimo podejrzeń o współpracę z Rosjanami. Pojawiały się informacje o jego dziwnych kontaktach ze słynnym rosyjskim pułkownikiem KGB Władimirem Ałganowem.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację