[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2010/02/05/firmy-trzeba-prywatyzowac-nie-doic/]na blogu.[/link][/b]
Działo się tak mimo podejrzeń o współpracę z Rosjanami. Pojawiały się informacje o jego dziwnych kontaktach ze słynnym rosyjskim pułkownikiem KGB Władimirem Ałganowem.
Od tamtych wydarzeń minęło dziewięć lat i Kulczyk znów stara się o Lotos. Tym razem jednak przy sprzedaży tej rafinerii, kontrolującej ponad 1/4 polskiego rynku ropy, jego ofertę należy wziąć pod uwagę. Zgoda na wpuszczenie tak kontrowersyjnego biznesmena do tak ważnej firmy nie oznacza lekceważenia rosyjskiego zagrożenia. Nie wynika też z naiwnej wiary, że nagle przeistoczył się on w potulnego baranka.
Po prostu Polska się normalizuje. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Mamy lepsze możliwości stworzenia takich mechanizmów politycznych i prawnych, które będą w stanie uchronić nasz kraj przed gospodarczą agresją. Bo to nie zapisy w statutach firm decydują o podatności na ewentualne wrogie przejęcie. Decyduje o tym siła państwa. Ponadto dziś, w czasach kryzysu i osłabienia wielu firm, trudniej podejrzewać, że ktoś zechce ryzykować miliardy euro dla politycznych – a nie biznesowych – celów. Oczywiście pilnować, żeby inwestor był w stanie pomóc finansowo rafinerii w realizacji jej gospodarczych planów, trzeba.
Dopuszczenie Kulczyka do przetargu będzie także oznaką pragmatyzmu. Bo jakoś na razie żaden szejk arabski nie wyraził chęci przejęcia gdańskiego kwiatka, by pompować przez niego swoją tanią ropę.