[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/02/09/anatomia-strachu-finansowego/]skomentuj na blogu[/link] [/srodtytul]
Jest mało prawdopodobne, ale teoretycznie możliwe, że kłopoty jednego małego kraju uderzą rykoszetem w innych. Warto więc wiedzieć, jak działa strach.
Problemy nawet jednej mniejszej gospodarki mogą świadczyć o szerszym zjawisku. W tym przypadku jest to nadmierne zadłużenie krajów peryferyjnych Unii Europejskiej – Hiszpanii czy Portugalii. Naturalnie, rośnie ryzyko inwestowania w obligacje tych krajów.
Oto jeden z mechanizmów rozlewu strachu. Wiele funduszy kupujących obligacje działa w ten sposób, że zapożycza się na np. jeden dzień, następnego dnia zaciąga nowy dług, by spłacić ten starszy itd. Fundusze pożyczają na bardzo krótki okres i płacą niskie procenty, a pożyczone środki inwestują w papiery o dłuższym okresie zapadalności i wyższych odsetkach. Tak zarabiają. Jako zabezpieczenie wkładają ze swojego kapitału np. 10 proc. inwestowanej kwoty. Gdy rośnie ryzyko na rynku, pożyczający tym funduszom mogą zażądać większego zabezpieczenia – np. 20 proc. Fundusz musi więc sprzedać część posiadanych aktywów, by zapewnić większy wkład własny.
Gdy wielu graczy sprzedaje aktywa, ich ceny spadają. A tym samym kolejni muszą sprzedać jeszcze więcej papierów, żeby podnieść swoje wkłady własne.