[b]„Rzeczpospolita”: Kraje z naszej części Europy, które wprowadziły podobną do naszej reformę emerytalną, obcięły składkę do funduszy emerytalnych albo wprowadziły dobrowolność uczestnictwa w kapitałowej części tego systemu. Czy za chwilę, mimo ostatnich zapowiedzi Premiera, jednak i my nie wrócimy do tego pomysłu?[/b]
Michał Rutkowski: Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym nastąpił wzrost gospodarczy. Oddala to perspektywę długu rosnącego do 55- czy 60-proc. w relacji do PKB. A pomysł obniżenie składki był właśnie motywowany sposobem liczenia długu publicznego i deficytu, w tym właśnie tym, by nie uderzyć w te progi. Dobra sytuacja gospodarcza Polski zmniejsza więc presję na obniżenie składki do funduszy. Mamy możliwość nie zrobienia tego, co zrobiły inne kraje, bo nie odczuwamy takiego spadku gospodarczego.
Jeśli część kapitałowa systemu emerytalnego jest nie znacząca, to nie ma rzeczywistej dywersyfikacji. A ona jest idą polskiego systemu. Zresztą pierwotny pomysł zakładał, że składka do OFE będzie rosnąć, a nie maleć, aż do proporcji 50-50 miedzy OFE a ZUS. Reforma systemu wpłynęła pozytywnie na rynek kapitałowy i jego rozwój. Gdyby wprowadzić pomysł ministrów: Fedak i Rostowskiego nastąpiłoby zmniejszenie stabilności rynku obligacji. Przy mniejszej obecności inwestorów instytucjonalnych, podlegałby on większym fluktuacjom.
To, że inne kraje to zrobiły to koszt, z którym będą musiały żyć później. Taka zmiana narusza też zaufanie do długookresowych kontraktów społecznych. W dodatku kraje te będą borykać się z problemem kosztów administracyjnych, które są procentowo wyższe, gdy mniejsza część składki będzie odprowadzana do funduszy emerytalnych.
[b]Dziś wiele osób zastanawia się jednak nad tym, że Polska emituje obligacje by OFE mogły dostać refundację składek, a potem te same obligacje fundusze kupują. I nie ma to sensu. [/b]