W nadchodzącym roku światową gospodarkę czeka więcej problemów

Większość ekonomistów wciąż wierzy, że przyszły rok będzie całkiem dobry dla światowej i polskiej gospodarki. Ale coraz częściej podkreślają, że ryzyko spowolnienia zwiększa się i o przyszłości należy myśleć raczej w kategorii możliwych scenariuszy, a nie konkretnych prognoz

Publikacja: 29.12.2007 02:01

W nadchodzącym roku światową gospodarkę czeka więcej problemów

Foto: Rzeczpospolita

Nadzieja umiera ostatnia. To chyba najlepsze określenie stanu światowej gospodarki. Podstawowe prognozy wciąż są dobre.

Ale pojawia się coraz więcej poważnych pytań, z których trzy są najważniejsze. Czy w Stanach Zjednoczonych dojdzie do recesji? Czy reszta świata jest w stanie w dobrej kondycji przetrwać kłopoty najpotężniejszej gospodarki świata? Oraz na ile rosnąca, inflacja może zaszkodzić światu? A w tym kontekście pojawia się jedno dodatkowe, ale chyba najbardziej istotne nad Wisłą pytanie: Czy zawirowania na świecie grożą spowolnieniem wzrostu PKB w Polsce?

OECD przewiduje, że kraje należące do organizacji będą rozwijać się w 2008 roku w średnim tempie 2,3 procent, w porównaniu z 2,7 procent w 2007 roku, przy czym wciąż najszybszy wzrost będą notować kraje rozwijające się – Polska, Czechy czy Słowacja. Trudno uznać to za zły scenariusz. Jest on jednak oparty na założeniu, że w Stanach Zjednoczonych nie będzie recesji.

Przewidywania dla amerykańskiej gospodarki zakładają, że PKB tego kraju zwiększy się w przyszłym roku o 1,5 – 2 procent. Jedną z najniższych prognoz ma Merrill Lynch, który wskazuje na wzrost zaledwie o 1,4 procentowych. To aż o 0,8 pkt procent mniej niż w 2007 roku, ale i tak lepiej niż w czasie recesji na początku tysiąclecia. W 2001 roku dynamika wzrostu amerykańskiej gospodarki wyniosła tylko 0,8 procent.

Problem polega na tym, na ile poważne jest ryzyko, że recesja sprzed sześciu lat się powtórzy. Były szef amerykańskiego banku centralnego (Fed), charyzmatyczny Alan Greenspan, twierdzi, że ryzyko recesji wynosi niemal 50 procent. Ten człowiek posiada zaś duże zdolności przewidywania przyszłości. Kiedy już w marcu wskazywał na możliwość załamania wzrostu w Stanach Zjednoczonych, kiedy jego słowa wydawały się czarnym scenariuszem oderwanym od rzeczywistości. Teraz w podobnym tonie wypowiada się wielu ekonomistów.

Od czego będzie zależało, czy rzeczywiście czarny scenariusz może się spełnić? Zdaniem Josepha Stiglitza, laureata Nagrody Nobla z 2001 roku, klucz do odpowiedzi na te pytanie leży w zachowaniu amerykańskich konsumentów. Ich wydatki stanowią aż 70 proc. PKB USA. Ponieważ ceny domów spadają, a Amerykanie traktują swoje nieruchomości jako zabezpieczenie pod zaciągane kredyty, zapewne siła konsumentów osłabnie. Stilgitz wskazuje, że jeżeli negatywna reakcja konsumentów będzie szybka i skoncentrowana w ciągu roku, recesja jest pewna. Jeżeli spowolnienie wydatków zostanie rozłożone na kilka lat, wtedy możliwe jest utrzymanie umiarkowanego tempa wzrostu PKB.

Czy w takiej sytuacji strefa euro, najważniejszy partner handlowy Polski, jest w stanie utrzymać rozpoczęte w 2004 roku ożywienie gospodarcze? Prognozy Komisji Europejskiej zakładają, że wzrost PKB „13” powinien wynieść 2,2 proc. (wobec 2,6 procent w 2007 roku), ale tuż przed świętami Bożego Narodzenia KE podkreśliła, że istnieje ryzyko spowolnienia wzrostu i rewizji prognoz. OECD przewiduje, że wzrost wyniesie tylko 1,9 procent, a bank ING – 1,7 procent.

Siłą europejskiej gospodarki będą – w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych – konsumenci. Spadek bezrobocia i wzrost płac powodują, że wzrost konsumpcji będzie prawdopodobnie w 2008 roku szybszy niż w 2007 r. Problemem zatem pozostaje eksport. Ostre umocnienie euro wobec dolara sprawia, że europejskie firmy są mniej konkurencyjne. Co więcej, spowolnienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych osłabia popyt na towary ze Starego Kontynentu, a ewentualna recesja za Atlantykiem i spowolnienie wzrostu w Azji mogą ten efekt tylko wzmocnić.

Jeżeli istnieje jakieś ryzyko większego od prognoz spowolnienia wzrostu gospodarczego, leży ono głównie po stronie eksportu.

Dodatkowym zagrożeniem dla światowego wzrostu gospodarczego jest trwający kryzys na rynkach finansowych oraz inflacja, która utrudnia bankom centralnym zwalczania jego skutków.

Ze względu na spadające ceny domów w Stanach Zjednoczonych (co z kolei jest efektem pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, nadmuchanej w latach niskich stóp procentowych 2002 – 2006) coraz więcej mniej zamożnych Amerykanów ma problemy ze spłacaniem kredytów hipotecznych. Obligacje emitowane przez instytucje finansowe udzielające tych kredytów kupowały banki na całym świecie. Kiedy wzrosła ich niespłacalność, banki zaczęły ponosić straty. Szacowane są one na kilkaset miliardów dolarów. Ponieważ jednak wciąż nie wiadomo, kto i jakie straty poniósł, banki boją się udzielać sobie pożyczek. W związku z tym gwałtownie wzrosły rynkowe stopy procentowe oraz kryteria udzielania kredytów dla konsumentów i firm.

Na ile sytuacja ta będzie groźna dla gospodarki? Nikt tego nie wie. To jest kolejny element ryzyka prognoz na 2008 rok. Ekonomiści podkreślają, że bardzo trudno jest uwzględnić ten czynnik w przewidywaniach.Banki centralne starają się zapobiec negatywnym skutkom kryzysu bankowego. Fed już trzykrotnie obniżył stopy procentowe, Bank Anglii uczynił to raz.

Europejski Bank Centralny wprawdzie nie obniżył kosztów kredytu, ale wstrzymał planowane wcześniej podwyżki.

Tyle że władzom pieniężnym coraz bardziej zaczyna przeszkadzać inflacja. W strefie euro wyniosła ona w listopadzie aż 3,1 procent, ponad 1 punkt procentowy powyżej celu Europejskiego Banku Centralnego. W Stanach Zjednoczonych wzrost cen w hurcie jest najwyższy od czasów prezydentury Richarda Nixona. A skok inflacji napędzany jest cenami żywności i paliw, na które banki centralne nie mają większego wpływu, często nie zależą one bowiem od popytu.

Ale wielu ekonomistów ostrzega, że rozwiniętym gospodarkom grozi wzrost oczekiwań inflacyjnych ludności. A to może być bardzo niebezpieczne dla gospodarki. Niektórzy już rysują scenariusz stagflacji, czy wolnego wzrostu gospodarczego w warunkach wysokiej inflacji.

Nadzieja umiera ostatnia. To chyba najlepsze określenie stanu światowej gospodarki. Podstawowe prognozy wciąż są dobre.

Ale pojawia się coraz więcej poważnych pytań, z których trzy są najważniejsze. Czy w Stanach Zjednoczonych dojdzie do recesji? Czy reszta świata jest w stanie w dobrej kondycji przetrwać kłopoty najpotężniejszej gospodarki świata? Oraz na ile rosnąca, inflacja może zaszkodzić światu? A w tym kontekście pojawia się jedno dodatkowe, ale chyba najbardziej istotne nad Wisłą pytanie: Czy zawirowania na świecie grożą spowolnieniem wzrostu PKB w Polsce?

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację