Reklama
Rozwiń

Konsekwencje Nieznajomości Finansów

Jeszcze nie tak dawno zwykłem mawiać, że interesuje mnie wyłącznie to, co się dzieje na mojej ulicy.

Aktualizacja: 25.01.2008 13:38 Publikacja: 25.01.2008 00:41

Red

Zdawało się to sugerować moją sympatię dla słynnego „niech na całym świecie wojna […]” z otwierającej sceny „Wesela” Wyspiańskiego. Apologia zaściankowości? Pozornie – przekora językowego zabiegu tkwiła w kontekście – mieszkałem wówczas pod nr 45 Wall Street, kilka kroków od najczulszego sejsmografu wydarzeń globalnych. Był przełom 2004 i 2005 roku – jak się później miało okazać – półmetek trwającej niemal pięć lat hossy.

Dziś, śledząc ruchy indeksów oraz doniesienia o sytuacji makroekonomicznej w USA, można odnieść wrażenie, że ul. Książęca stała się przedłużeniem Wall Street i to w kierunku numerów malejących. Zamiast „efektu stycznia” portfele inwestorów przeżywają „efekt jo-jo”, raptownie chudnąc po długich tłustych miesiącach. W najgorszej sytuacji są ci, którzy weszli na rynek dopiero latem 2007 r., gdy moda na fundusze inwestycyjne trafiła pod strzechy.

Ekonomiści uspokajają, że wskaźniki ekonomiczne i perspektywy rozwoju polskiej gospodarki nie uzasadniają trwałej dekoniunktury. Apelują do inwestorów o opanowanie. Do tych głosów przyłączają się niektórzy politycy – choć trudno zawyrokować, czy rzeczywiście powinni się oni wcielać w role analityków udzielających rekomendacji „trzymaj”. Niektórzy uczestnicy rynku mogą odebrać te sygnały wręcz odwrotnie – skoro już nawet zasłużony dla straży pożarnej wicepremier Pawlak chwyta za gaśnicę, sytuacja musi być poważna. Nie przymierzając, przypomina się historia z 1929 r., kiedy to Rockefeller sprzedał akcje, gdy do gry na giełdzie nakłaniał go nawet przygodny pucybut.

Kariera pucybuta w giełdowej wersji „od ciułacza do bogacza” dla wielu drobnych inwestorów zakończyła się zimnym prysznicem. Rozgoryczeni są zwłaszcza ci, którym lokata w fundusze jawiła się jako równie bezpieczna co lokata bankowa. Entuzjazm podgrzewała agresywna kampania reklamowa produktów TFI.

Z pewnością słuszna jest podjęta przez KNF akcja uporządkowania reklamy produktów finansowych. Dalszą poprawę przyniosą obowiązki informacyjne nałożone na pośredników finansowych przez dyrektywę MiFID. To jednak nie wystarczy. Konieczna jest długofalowa działalność edukacyjna, będąca zresztą statutowym obowiązkiem nadzorcy. Kierownictwo KNF musi sobie uświadomić, że zagadnienia podstawowe obejmujące obok edukacji także badania i współpracę międzynarodową to nie kwiatki do kożucha, ale obszary priorytetowe, wymagające woli i kompetencji, w natężeniu znacznie przekraczającym obecną zdolność urzędu.

Autor jest dyrektorem Centrum C-Law.borg

Zdawało się to sugerować moją sympatię dla słynnego „niech na całym świecie wojna […]” z otwierającej sceny „Wesela” Wyspiańskiego. Apologia zaściankowości? Pozornie – przekora językowego zabiegu tkwiła w kontekście – mieszkałem wówczas pod nr 45 Wall Street, kilka kroków od najczulszego sejsmografu wydarzeń globalnych. Był przełom 2004 i 2005 roku – jak się później miało okazać – półmetek trwającej niemal pięć lat hossy.

Dziś, śledząc ruchy indeksów oraz doniesienia o sytuacji makroekonomicznej w USA, można odnieść wrażenie, że ul. Książęca stała się przedłużeniem Wall Street i to w kierunku numerów malejących. Zamiast „efektu stycznia” portfele inwestorów przeżywają „efekt jo-jo”, raptownie chudnąc po długich tłustych miesiącach. W najgorszej sytuacji są ci, którzy weszli na rynek dopiero latem 2007 r., gdy moda na fundusze inwestycyjne trafiła pod strzechy.

Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska a Chiny: pomiędzy współpracą, konkurencją i rywalizacją
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: hutnictwo stali jest wyjątkiem od piastowskiej doktryny premiera Tuska
Opinie Ekonomiczne
„Jezioro damy tu”, czyli energetyka w rekonstrukcji
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Big tech ma narodowość i twarz Donalda Trumpa
Opinie Ekonomiczne
Deklaracja Ateńska: chcemy latać więcej, ale ciszej i czyściej