Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wrzuca do komputera parę wskaźników, a maszyna podaje wyniki. Po latach doświadczeń, gdy premie były rozdzielane w zaciszach ministerialnych gabinetów, a o rezultatach często dowiadywaliśmy się z sensacyjnych materiałów w mediach, algorytm wydawał się doskonałym, obiektywnym sposobem na sprawiedliwą ocenę efektów pracy.
Ale system zawiódł. Zamiast nagradzać tych, którzy pracują najciężej, bo mają najtrudniejsze zadania, premiuje tych, którzy mają z górki. W tej sytuacji konieczna jest zmiana sposobu podziału dodatkowych pieniędzy dla urzędników. W skomplikowanym algorytmie, jakim posługuje się obecnie resort rozwoju regionalnego, trzeba zacząć uwzględniać takie czynniki jak wkład pracy danej osoby, skalę problemów, z którymi musi się zmierzyć, odpowiedzialność, jaka na niej ciąży czy niezbędne kwalifikacje. Stworzenie takiego systemu motywacyjnego wbrew pozorom nie jest niemożliwe. Wystarczy sięgnąć po doświadczenia sektora prywatnego, który już jakiś czas temu nauczył się jak naprawdę zachęcać pracowników do poprawy efektywności.