Choć z majątkiem szacowanym na 18 mld dol. jest drugi na liście najbogatszych Szwedów, zaraz za twórcą Ikei Ingvarem Kampradem, unika rozgłosu i nie jest bohaterem prasy kolorowej. Wraz z rodziną kontroluje ponad 30 proc. akcji odzieżowego giganta, które dają 70 proc. głosów. Cały czas mieszka w Sztokholmie i skandynawskim zwyczajem nie pławi się w luksusie. Pasjonuje się nie tylko biznesem – znany jest z miłości do piłki nożnej i na to hobby nie żałuje pieniędzy. Od dawna jest jednym ze sponsorów sztokholmskiej drużyny Djurgardens IF, był też jednym z założycieli fundacji wspierającej klub.
Potęgę sieci odzieżowej, której przychody to ok. 30 mld zł rocznie, zaczął budować jego ojciec Erling Persson. 30-latek w 1947 r. wrócił z długiej podróży do USA, gdzie był zaskoczony ogromnym powodzeniem sklepów odzieżowych Macy’s i Barneys. W każdym były tłumy ludzi i Persson stwierdził, że warto taki koncept przenieść do rodzinnego kraju, gdzie rynek wyglądał bardzo skromnie. Jak pomyślał, tak zrobił – zaraz po powrocie w Västeras założył pierwszy sklep pod nazwą Hennes, co po szwedzku oznacza po prostu „Jej”, ponieważ zgodnie z jego założeniami to kobiety wydają na ubrania więcej niż mężczyźni. Sieć szybko się rozwijała, a kolejny przełom nastąpił dopiero w 1968 r., kiedy sklep Hennes otwarto w Sztokholmie.
Uwagę Perssona przykuła firma Mauritz Widforss, sprzedająca tylko ubrania męskie. Długo się nie zastanawiając, kupił ją i już od 40 lat jego sieć nazywa się Hennes & Mauritz. Jego syn Stefan całe życie spędził, obserwując budowę rodzinnego imperium – urodził się niemal dokładnie miesiąc po otworzeniu przez ojca pierwszego sklepu. Jak wspomina, było też postanowione, że jego przyszłość będzie związana z H&M. Studiował na uniwersytetach w Lund i Sztokholmie – edukację zakończył w 1973 r. Po trzech latach zaczął pracę w rodzinnej firmie – najpierw odpowiadał za rozwój H&M w Wielkiej Brytanii, zajął się także wchodzeniem na kolejne rynki. Już w 1982 r. w wieku 35 lat Stefan Persson stał na czele rodzinnego biznesu.
Nie zmienił założeń ojca. Jego zdaniem to, że ubrania muszą być dobrze zaprojektowane, modne i uszyte z niezłych tkanin, nie oznacza, że muszą mieć astronomiczne ceny. H&M nie ma własnych fabryk – wszystkie ubrania, kosmetyki i akcesoria są produkowane przez 700 niezależnych dostawców, głównie z Europy i Azji.
Był prezesem H&M przez 16 lat, do 1998 r., kiedy sieć działała już niemal w całej Europie. W 1998 oddał stery i zasiadł w fotelu szefa rady nadzorczej, który zajmuje do dzisiaj. Stefan Persson stara się zainteresować rodzinnym biznesem najmłodsze pokolenie – w radzie nadzorczej H&M jest już też jego syn Karl-Johan.