Potrafi budować, i wie, jak z wielkim zyskiem sprzedawać

Prezes Plaza Centers Ran Shtarkman ma powody do zadowolenia – jego firma zbudowała i sprzedała najwięcej centrów handlowych w naszym regionie Europy. Podkreśla, iż ma sentyment do Polski, ale jednym tchem dodaje, że, podejmując decyzje biznesowe, liczy się tylko firma i jej rozwój, a nie uczucia

Publikacja: 15.02.2008 01:13

Potrafi budować, i wie, jak z wielkim zyskiem sprzedawać

Foto: Rzeczpospolita

Zawsze elegancko ubrany, jak przystało na człowieka, który obraca setkami milionów euro z londyńskiego City. Ci, którzy go znają, twierdzą, że w prowadzeniu biznesu pomagają mu nie tylko wiedza i zmysł do interesów, ale też otwarty charakter. To ważne, bo branża, w której pracuje, nie tylko dynamicznie się rozwija, ale jest też mocno konkurencyjna.

– Swego czasu w Londynie wyrzucali go drzwiami i oknami, a on ciągle wracał i dopiął swego – mówi Mordechaj Zisser, prezes i główny udziałowiec grupy Plaza Centers. Jego zdaniem Ran Shtarkman był jedyną osobą, która mogła przekonać ludzi z londyńskiego City, żeby wyłożyli pieniądze na inwestycje w centra handlowe w Europie Środkowej.

Efektywny menedżer idzie jak taran

W środowisku biznesowym ma raczej dobrą opinię – profesjonalista, zawsze przygotowany do rozmów.

– Silny i zdecydowany, konsekwentnie realizuje cele, wymaga dużo od siebie i tego samego od pracowników – ocenia Rana Shtarkmana Steven van der Waal, prawnik z holenderskiej kancelarii Bird & Bird. Biznesmena chwali też Anna Krajewska, prezes NBS Public Relations, agencji pracującej dla Plaza Centers podczas ubiegłorocznego debiutu na warszawskiej giełdzie: – W pierwszej minucie spotkania Ran robił wrażenie efektywnego menedżera. Miły, ale jednocześnie wie, czego chce. Decyzje podejmuje szybko. Podoba mi się, że chętnie korzysta z głosów doradców. Nie rzuca przy tym słów na wiatr. Ostatnio ktoś mu powiedział, że nie zdąży na czas otworzyć nowego projektu. Ran uśmiechnął się, założył o szampana. I wygrał.

Jednak nie wszyscy zachwycają się prezesem Plaza Centers, nie brakuje także negatywnych o nim głosów.

– Idzie jak taran do przodu, w rozmowach biznesowych czasami aż za bardzo jest to widoczne – mówi osoba z branży, woli pozostać anonimowa ze względu na prowadzony biznes.

Ran Shtarkman przyznaje, że pracuje bardzo dużo, bo zwyczajnie lubi. Nie oznacza to jednak, że zajęcia w firmie pochłaniają go zupełnie. Sporo czasu poświęca rodzinie: żonie Yael i trzem córkom.

Uprawia regularnie sport – codziennie rano stara się pływać. Bardzo lubi też podróżować i to nie tylko w celach służbowych, chociaż takich wyjazdów ma bardzo dużo.

Prezes Plaza Centers chętnie podkreśla, że jego rodzina ma też polskie korzenie – dziadek urodził się w Poznaniu, babcia i matka w Łodzi. Rodzina wyjechała z Polski w 1948 roku.

– Wychowałem się na opowieściach o Polsce, zwłaszcza o letnich czy zimowych wyjazdach do Zakopanego. Dziadkowie rozmawiali ze sobą w języku Mickiewicza, chciałem także rozumieć o czym mówią, więc ten język, choć bardzo trudny, był w moim życiu obecny – mówi „Rz”. Po polsku umie dziś powiedzieć tylko kilka popularnych zwrotów. Podkreśla, że ma sentyment do Polski, choć jednym tchem dodaje, że, podejmując decyzje biznesowe, liczy się tylko firma i jej rozwój, a nie uczucia. Zwłaszcza, że każdy nowy projekt to wydatek minimum kilkudziesięciu milionów euro.

Choć teraz działalność Shtarkmana to głównie Europa Środkowo-Wschodnia, początek jego kariery zawodowej to Izrael. Liceum i studia skończył w Tel Awiwie – najpierw księgowość i ekonomię, później na Uniwersytecie Ben Gurion zrobił MBA.

Karierę zawodową też zaczął w Izraelu, najpierw pracował jako dyrektor finansowy w SPL Software, był też menedżerem finansowym i administracyjnym w izraelskim biurze linii lotniczych Continental Airlines oraz kontrolerem w spółce Natour – notowanej na parkiecie w Tel Awiwie.

W Plaza Centers pracuje od sześciu lat. Swoją karierę zaczynał tam jako dyrektor finansowy. Ta praca to był dobry pretekst, żeby Shtarkman przyjechał do Polski.

– Za pierwszym razem w 2004 roku miałem mieszane uczucia. Moja rodzina ma smutne wspomnienia z Polski. Dziadek stracił całą rodzinę, po wojnie ożenił się po raz drugi. Zginęło czworo jego rodzeństwa, babci – sześcioro – opowiada. Ale równocześnie wychowałem się na opowieściach o wspaniałym kraju.

Dziś, jak twierdzi, nie myśli o Polsce w kategoriach wielkiego, żydowskiego cmentarza.

– Jestem już z nowej generacji – musimy tylko pamiętać, że to się nie może nigdy powtórzyć. Patrzę w przyszłość. Polska to piękny kraj z wielkimi możliwościami, młodymi, ambitnymi ludźmi z potencjałem i na tym musimy się skoncentrować – mówi.

I z tych możliwości Ran Shtarkman korzysta. W Polsce Plaza Centers zbudowała siedem centrów handlowych, a w całym regionie już 26 obiektów, kolejnych 27 jest w realizacji. Niedawno spółka ogłosiła, że zbuduje centrum w Kielcach za 90 milionów euro. Rozpoczęła też projekty w Suwałkach, Zgorzelcu i Toruniu.

Centra handlowe to co prawda zyskowny interes, ale też bardzo trudny. Przygotowanie jednego projektu trwa nawet kilka lat, bo plany zagospodarowania przestrzennego, które mogłyby znacznie przyśpieszyć tempo inwestowania, są w Polsce rzadkością.

Mimo to rynek bardzo szybko się rozwija – w ubiegłym roku zostało oddane do użytku ponad 700 tysięcy metrów kwadratowych nowych centrów handlowych, tegoroczne zapowiedzi mówią o kolejnych ponad 1,2 mln metrów kwadratowych.

– Muszę przyznać, że Plaza Centers jest bardzo skuteczna i duża w tym zasługa prezesa. Wchodzi w projekty dobrze przygotowane, buduje szybko – taka jest jej polityka, by jak najszybciej sprzedawać swoje galerie – mówi jeden z konkurentów.

O tym, że polski rynek ma dla firmy strategiczne znaczenie, świadczy też fakt, że to właśnie w Warszawie w ubiegłym roku zadebiutowały na zasadzie dual-listingu akcje spółki. Podczas pierwszej sesji w Warszawie wzruszony Shtarkman podkreślał, że dla niego to znak, że historia zatacza koło i izraelskie firmy wracają do Polski, by inwestować.

Akcje spółki już od dawna są notowane na głównym parkiecie giełdy w Londynie. Podczas konferencji przy okazji otwarcia Arena Plaza w Budapeszcie, największego centrum handlowego na Węgrzech, tamtejszy dziennikarz zapytał Rana Shtarkmana, skoro firma realizuje najwięcej projektów w tym kraju, dlaczego nie weszła na giełdę w Budapeszcie? Wtedy można było zobaczyć popis poprawności politycznej w wykonaniu prezesa Plaza Centers.

Odpowiedział, że to była trudna decyzja. Mimo że spółka jest już notowana w Warszawie, niewykluczone, że w przyszłości wejdzie też na parkiet w Budapeszcie.

W rozmowie w cztery oczy wyjaśniał, że debiut w Polsce to był jego pomysł.

– Na początku, choć byłem pewny, że należy wejść na którąś z giełd w regionie środkowo--wschodniej Europy, nie byłem przekonany na którą. Wtedy wcale nie myślałem o Warszawie, zacząłem sprawdzać i okazało się, że to u was jest finansowa stolica regionu – wiele znanych firm także z Izraela zastanawia się, czy tu się nie pojawić.

Pytany, dlaczego tak wymijająco odpowiedział węgierskiemu dziennikarzowi, mówi ze śmiechem, że drzwi powinny być zawsze otwarte. Być może pewnego dnia Plaza Centers zadebiutuje na giełdzie w Budapeszcie, bo będzie to w jej interesie.

Teraz koncentruje się właśnie na centrum Arena Plaza w Budapeszcie – otwarte w ubiegłym roku, które już zmieniło właściciela. Kupcem jest brytyjski aAIM, którego jednym z udziałowców jest sir Alex Ferguson, znany wieloletni trener klubu Manchester United. Spółka zapłaciła za budapeszteński kompleks około 380 milionów euro, choć Plaza Centers wyłożyła na niego tylko 160 mln euro. Ta wielka różnica świadczy o biznesowym talencie Rana Shtarkmana.

Plaza Centers działa Na dynamicznym Rynku

Zawsze elegancko ubrany, jak przystało na człowieka, który obraca setkami milionów euro z londyńskiego City. Ci, którzy go znają, twierdzą, że w prowadzeniu biznesu pomagają mu nie tylko wiedza i zmysł do interesów, ale też otwarty charakter. To ważne, bo branża, w której pracuje, nie tylko dynamicznie się rozwija, ale jest też mocno konkurencyjna.

– Swego czasu w Londynie wyrzucali go drzwiami i oknami, a on ciągle wracał i dopiął swego – mówi Mordechaj Zisser, prezes i główny udziałowiec grupy Plaza Centers. Jego zdaniem Ran Shtarkman był jedyną osobą, która mogła przekonać ludzi z londyńskiego City, żeby wyłożyli pieniądze na inwestycje w centra handlowe w Europie Środkowej.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację