Czas wyłączyć z rejestrów urzędów pracy bezrobotnych fikcyjnie poszukujących zatrudnienia

Badania dowodzą, że znaczna część osób zarejestrowanych w urzędach pracy nie jest bezrobotna. Urzędy nie weryfikują, czy ich petenci aktywnie poszukują zatrudnienia

Publikacja: 20.06.2008 02:46

Red

W ciągu ostatnich czterech lat stopa bezrobocia rejestrowanego zmniejszyła się w Polsce o połowę – z ponad 20 do 10 proc. Według informacji Ministerstwa Pracy w maju tego roku w urzędach pracy było zarejestrowanych nieco ponad 1,5 mln osób, wobec ponad 3,2 mln w 2002 r. A spośród nich wszystkich tylko 15 proc. ma prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Niski odsetek uprawnionych do tych świadczeń sugeruje, że obowiązujący obecnie w Polsce system przyznawania zasiłków dla osób pozostających bez pracy jest stosunkowo restrykcyjny. W praktyce jednak sam status bezrobotnego – nawet bez prawa do zasiłku – jest źródłem wielu wymiernych korzyści.

Po pierwsze, wszystkie osoby zarejestrowane w urzędach pracy są objęte ubezpieczeniem zdrowotnym. Umożliwia to łączenie pracy nierejestrowanej z utrzymywaniem fikcji poszukiwania zatrudnienia. Po drugie, status bezrobotnego umożliwia ubieganie się o zasiłki z pomocy społecznej. Zaświadczenie o rejestracji w urzędzie pracy stanowi bowiem formalny dowód poszukiwania zatrudnienia i podejmowania starań o poprawę własnej sytuacji materialnej. Po trzecie, wiele przepisów wprowadza dodatkową ochronę dla ludzi pozbawionych pracy. Na przykład osoby bezrobotne, które zalegają z czynszem, można eksmitować z mieszkania wyłącznie wtedy, gdy gmina lub właściciel domu zapewnią im lokal zastępczy. Ten warunek nie musi być natomiast spełniony w przypadku eksmisji osób pracujących. W efekcie brak prawa do zasiłku nie zachęca zarejestrowanych do aktywnego poszukiwania pracy lub podejmowania legalnego zatrudnienia.

Badania dowodzą, że znaczna część osób zarejestrowanych w urzędach pracy nie jest bezrobotna. Przykładowo, wyniki „Diagnozy społecznej” pokazują, że w latach 2003 i 2005 co trzecia osoba zarejestrowana jako bezrobotna w ogóle nie poszukiwała zatrudnienia, pracowała na czarno lub w inny sposób osiągała dochód nie mniejszy niż 850 zł miesięcznie. Ostatnie wyniki tego badania pokazały z kolei, że w 2007 r. pozornie bezrobotni stanowili aż połowę wszystkich osób zarejestrowanych w urzędach pracy. Można zatem szacować, że obecnie liczba pozornie bezrobotnych to prawie 800 tys. osób. Badania pokazują, że jednym z głównych bodźców zachęcających do pozornej rejestracji jest bezpłatne ubezpieczenie zdrowotne.

Urzędy pracy nie weryfikują właściwie, czy ich petenci aktywnie poszukują zatrudnienia. Gdyby to robiły, stopa bezrobocia w Polsce wynosiłaby już teraz tylko 5 proc. W praktyce oznacza to, że w Polsce go już nie ma. Utrzymywanie prawa do bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich zarejestrowanych obniża efektywność pomocy, jaką urzędy pracy mogłyby zaoferować osobom rzeczywiście poszukującym legalnego zatrudnienia. Urzędy te powinny się zajmować przede wszystkim fachowym doradztwem zawodowym. Bez zmian w zakresie prawa do ubezpieczenia zdrowotnego dla zarejestrowanych bezrobotnych i usunięcia z urzędów pracy osób pozornie poszukujących zatrudnienia efektywność działań aktywizujących bezrobotnych będzie bardzo niska.

Ministerstwo Pracy przedstawiło niedawno plany aktywizacji bezrobotnych, które zakładają podwyższenie zasiłków dla osób poszukujących pracy oraz zwiększenie ich udziału w szkoleniach zawodowych. Ministerstwo planuje, aby przez pierwsze trzy miesiące bezrobotni otrzymywali zasiłek w wysokości 70 proc., a później 50 proc. płacy minimalnej. Przy dzisiejszym poziomie najniższego wynagrodzenia zasiłek wynosiłby zatem początkowo 788 zł, a po trzecim miesiącu 563 zł, czyli niewiele więcej niż obecnie – 538 zł. Bezpośrednie powiązanie wysokości zasiłków z poziomem najniższego wynagrodzenia spowoduje, że ewentualny wzrost tej płacy natychmiast zwiększy atrakcyjność świadczeń dla bezrobotnych. Przykładowo, jeżeli związkom zawodowym udałoby się przeforsować podwyższenie płacy minimalnej w 2009 r. do połowy średniego wynagrodzenia, to zasiłek dla bezrobotnych w ciągu pierwszych trzech miesięcy bezrobocia wzrósłby do ok. 1050 zł, czyli byłby prawie dwukrotnie wyższy niż obecnie.

Zwiększenie zasiłków dla bezrobotnych jest chybionym pomysłem na ich aktywizację. Ani wyższe świadczenia, ani perspektywa otrzymywania nieco niższych zasiłków po trzech miesiącach rejestracji nie wzmocnią bodźców osób bezrobotnych do szybszego podejmowania legalnego zatrudnienia. Poziom zasiłków dla bezrobotnych nie miał istotnego wpływu na odnotowywany w ostatnich latach znaczący spadek liczby osób pozostających bez pracy. Co więcej, ten spadek mógłby być znacznie szybszy, gdyby zamiast planów podwyższenia wysokości zasiłków zmieniły się zasady przyznawania bezrobotnym prawa do ubezpieczenia zdrowotnego.

Utrzymywanie prawa do bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich zarejestrowanych obniża efektywność pomocy

Drugim filarem przedstawionej przez Ministerstwo Pracy strategii aktywizacji bezrobotnych jest zwiększenie ich udziału w szkoleniach zawodowych. Szkolenia mają być prowadzone codzienne, w pełnym wymiarze czasu, w większości w docelowym miejscu pracy. W zależności od zawodu program szkoleniowy miałby trwać od miesiąca nawet do roku. Wszystkie osoby biorące udział w szkoleniach otrzymywałyby stypendia, których poziom ma być znacznie wyższy niż obecnie. Przez cały okres szkolenia bezrobotni, którzy nie ukończyli 50. roku życia, mieliby otrzymywać 120 proc. podwyższonego zasiłku, czyli 945 zł. Bezrobotni powyżej 50. roku życia, osoby bez kwalifikacji zawodowych oraz z wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym mieliby natomiast prawo do stypendium wynoszącego 140 proc. tego świadczenia, czyli 1103 zł. Obecnie stypendium szkoleniowe wynosi 215 zł i przysługuje wyłącznie osobom do 25. roku życia. Starsi bezrobotni uczestniczący w szkoleniach otrzymują jedynie dodatki szkoleniowe w wysokości 107 zł miesięcznie.

Stosunkowo wysokie stypendia szkoleniowe mogą zachęcić część bezrobotnych do przekwalifikowania się, co w efekcie może zwiększyć ich szanse na znalezienie pracy. Ambitny program szkoleń dla bezrobotnych okaże się jednak mało efektywny, jeżeli nie poprzedzi go reforma prawa do bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego. Jeśli szkolenia będą adresowane do osób rzeczywiście zainteresowanych podjęciem legalnego zatrudnienia, być może część z ich uczestników podejmie stałą pracę. Być może, ponieważ dotychczasowe badania wskazują, że programy szkoleń zawodowych adresowane do bezrobotnych w Polsce w latach 90. nie miały żadnego wpływu lub tylko niewielki pozytywny wpływ na intensywność przechodzenia z bezrobocia do zatrudnienia. Takie same wnioski wynikają z badań prowadzonych w krajach rozwiniętych.

Stosunkowo wysokie stypendia szkoleniowe mogą zachęcić część bezrobotnych do przekwalifikowania się, co w efekcie powinno zwiększyć ich szanse na znalezienie pracy

Warto wspomnieć, że część usług pośrednictwa pracy państwo mogłoby kupować od prywatnych firm doradztwa personalnego. Zlecanie firmom prywatnym tego rodzaju zadań przewiduje ustawa o instytucjach rynku pracy i promocji zatrudnienia. Jak dotąd przepis ten pozostaje jednak martwy. Urynkowienie pośrednictwa pracy dla bezrobotnych mogłoby być nie tylko bardziej skuteczne, ale również tańsze. Przykładowo, prywatny system pośrednictwa pracy dla osób bezrobotnych wprowadzono w Australii, gdzie od 1998 r. firmy prywatne oraz podmioty samorządowe (odpowiedniki powiatowych urzędów pracy w Polsce) zawierają z państwem trzyletnie kontrakty na obsługę bezrobotnych. Od 2000 r. prywatny system pośrednictwa pracy wprowadzono także w Wielkiej Brytanii, przy czym, co ważne, dotyczy on wyłącznie osób długotrwale bezrobotnych.

Szkolenia zawodowe, nawet prowadzone najbardziej profesjonalnie, nie zastąpią reform instytucjonalnych, które wzmocnią bodźce bezrobotnych do podejmowania legalnego zatrudnienia, a przedsiębiorców do tworzenia nowych miejsc pracy. Szkolenia zawodowe mogą stanowić jedynie uzupełnienie prawdziwych reform rynku pracy, ponieważ walczą z objawami, a nie z przyczynami wysokiego i trwałego bezrobocia. Zanim urzędy pracy zaczną oferować bezrobotnym szkolenia zawodowe i kosztowne stypendia, trzeba wyłączyć z rejestrów bezrobocia osoby pozornie poszukujące pracy.

Autor jest ekonomistą Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju

W ciągu ostatnich czterech lat stopa bezrobocia rejestrowanego zmniejszyła się w Polsce o połowę – z ponad 20 do 10 proc. Według informacji Ministerstwa Pracy w maju tego roku w urzędach pracy było zarejestrowanych nieco ponad 1,5 mln osób, wobec ponad 3,2 mln w 2002 r. A spośród nich wszystkich tylko 15 proc. ma prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Niski odsetek uprawnionych do tych świadczeń sugeruje, że obowiązujący obecnie w Polsce system przyznawania zasiłków dla osób pozostających bez pracy jest stosunkowo restrykcyjny. W praktyce jednak sam status bezrobotnego – nawet bez prawa do zasiłku – jest źródłem wielu wymiernych korzyści.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację