Najbardziej żal mi giełdowych debiutów

Z Aleksandrem Gradem, ministrem Skarbu Państwa, rozmawiają Beata Chomątowska i Paweł Jabłoński

Publikacja: 13.11.2008 06:18

Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa

Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa

Foto: Rzeczpospolita, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Rz: Co najbardziej zaskoczyło pana po objęciu rok temu stanowiska? [/b]

[b]Aleksander Grad:[/b] Zupełny brak przygotowanych projektów oraz planów prywatyzacyjnych i restrukturyzacji spółek Skarbu Państwa. Zdziesiątkowane kadry, które mogłyby z marszu ruszyć z prywatyzacją. Wcześniej sądziłem, że ministerstwo przynajmniej przygotowało jakieś projekty. Ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu tak nie było.

[b]Których zaplanowanych na pierwszy rok zamierzeń nie zrealizował pan, a które się udały?[/b]

Udało się przygotować program i rozpocząć prywatyzację: wyłonić blisko 800 spółek przeznaczonych do sprzedaży inwestorom, ustalić dla nich harmonogram i rozpocząć blisko 350 procesów prywatyzacyjnych. W ciągu roku zrealizowaliśmy około 80 projektów, przygotowaliśmy też pięć dużych spółek do wejścia na giełdę. Niestety, ze względu na sytuację na rynkach finansowych musieliśmy odłożyć niektóre debiuty. Najbardziej jestem niezadowolony właśnie z tego, że nie możemy teraz przeprowadzić dużych, dobrych debiutów. Pozostałe projekty zgodnie z procedurą prawną wymagają więcej czasu na realizację. Sporo spółek było przygotowanych do prywatyzacji poprzez aukcje publiczne, ale na drodze stanęło im prezydenckie weto i tym samym brak podstaw prawnych.

[b]Co jest dla pana priorytetem na najbliższe miesiące? [/b]

Po pierwsze – kontynuacja programu prywatyzacji. Po drugie – uchwalenie specustawy stoczniowej, która pozwoli sprywatyzować stocznie w Gdyni i Szczecinie w trybie zbywania ich aktywów i utrzymać ich potencjał. I po trzecie – wykorzystać kryzys na świecie do zbudowania silnej pozycji naszych instytucji finansowych; takich jak między innymi PKO BP i PZU.

[b]Nie uważa pan, że realizacja programu prywatyzacji to jednak porażka? Zamiast 5, a nawet 7 mld przychodów rocznie, jak zapowiadaliście, dobrze będzie, jeśli w tym roku uda się osiągnąć zapisane w budżecie 2,3 mld zł.[/b] Biorąc pod uwagę podjęte już decyzje i przygotowane umowy, a także zgodę komitetu stałego RM na sprzedaż resztówek energetycznych, mam pewność, że tegoroczny plan uda się wykonać. Ważny będzie przyszły rok. Zakładamy, że zrealizujemy wówczas wiele przychodów planowanych pierwotnie na 2008 rok. Warto podkreślić, że uzyskanie zapisanych w budżecie 12 mld nie zależy od uruchomienia projektów giełdowych. IPO Enei pokazało, że inwestorzy branżowi są gotowi płacić za akcje spółek skarbu znacznie więcej, niż by to wynikało z ich wyceny. Dlatego jeżeli się nie da niektórych spółek skierować na giełdę, będziemy prywatyzowali poprzez inwestorów branżowych.

[b]Vatenfall zapłacił za akcje Enei o jedną czwartą więcej niż pozostali inwestorzy. Czy liczy pan, że w przypadku innych firm energetycznych będzie podobnie?[/b]

Oferta akcji Enei to dobra lekcja dla energetyki, zwłaszcza dla spółek Energa czy Tauron. W przypadku prywatyzacji Polskiej Grupy Energetycznej, która kontroluje ponad połowę rynku, nie będzie można zastosować tego samego scenariusza. Nie zakładamy pojawienia się inwestora branżowego, który umożliwi debiut.

Będziemy musieli zdobyć więcej dużych inwestorów finansowych i detalicznych. Chcielibyśmy więc zainteresować zakupem znacznych pakietów akcji instytucje finansowe z różnych stron świata, w tym z Bliskiego Wschodu, ale do tego musi zasadniczo poprawić się sytuacja na giełdzie. Dlatego nie zaprzestaliśmy przygotowań do prywatyzacji PGE. Planujemy jej przeprowadzenie w kwietniu, ale jest to uzależnione od sytuacji na giełdzie.

[b]Ale to, że ze sprzedaży spółek inwestorom branżowym dostaje się znacznie więcej pieniędzy niż z prywatyzacji przez giełdę, to bardzo stara prawda. Prywatyzacja taka jest łatwa i przyjemna, tylko giełda się nie rozwija. [/b]

Problem w tym, co się dziś dzieje na giełdzie. Do tej pory można było poprzez parkiet w przejrzysty sposób uzyskać dobrą wycenę spółki. Dziś giełda daje jednak zafałszowany, nieracjonalny wynik. Ci sami, którzy dziś domagają się kierowania spółek na giełdę, później robiliby nam zarzuty, że sprzedajemy je za tanio.

[b]Zawsze znajdą się tacy, którzy będą pana atakować, że firmy sprzedawane są za tanio. [/b]

Ja patrzę na to strategicznie, czego dowodem jest czteroletni plan prywatyzacji. Uważam, że najważniejsze jest pozyskanie przez spółki kapitału na rozwój. Albo zdobędą go przez giełdę, albo go dostaną od inwestora strategicznego.

[b]Na sprzedaż akcji których firm może mieć wpływ obecna sytuacja na rynkach finansowych? [/b]

Dotyczy to zwłaszcza BGŻ. Jego akcje będzie bardzo trudno w obecnej sytuacji sprzedać na giełdzie. Mamy z Rabobankiem umowę, która określa ewentualną sprzedaż naszych akcji poprzez giełdę do końca pierwszego kwartału 2009 r. Czyli decyzja musi zapaść w tym roku. Zastanawiam się też, w jakim stopniu w dzisiejszych realiach zainteresowanie sprzedażą akcji Zakładów Azotowych Kędzierzyn spełni nasze oczekiwania. Kopalnia Bogdanka jest przygotowana do debiutu, ale jeśli rynek się nie poprawi, to będziemy szukać inwestorów branżowych. Podobnie jest z samą giełdą.

[b]Ale fakt, że nawet w obecnej sytuacji udało się sprzedać z nadsubskrypcją akcje Enei nie powinien być powodem zmiany strategii. [/b]

To nie jest tak, że jest pełny odwrót od giełdy. Zebranie przez Eneę 2 mld zł w takich warunkach rynkowych to był sukces. To był największy debiut giełdowy na świecie w ostatnich sześciu miesiącach. Ale myślimy, co będzie dalej. Mimo dużej subskrypcji inwestorów indywidualnych ze strony funduszy emerytalnych zainteresowanie akcjami było małe. Zastanawiam się, jak dalece będzie to miało wpływ na sprzedaż akcji PGE, zakładając, że nie będzie inwestorów branżowych w pierwszym etapie.

[b]Przez prezydenckie weto do ustawy kominowej przepadł cały sztandarowy pakiet zmian ułatwiający prywatyzację. Wcześniej to Platforma zablokowała próbę nowelizacji tej ustawy przez poprzedni rząd. Zginęliście od własnej broni?[/b]

Propozycja dotycząca ustawy kominowej autorstwa PiS tak naprawdę nie rozwiązywała problemu wynagradzania państwowych menedżerów, tylko poszerzała kominy, dokładając dodatkowe kryterium w postaci wysokości obrotów i wielkości firm i większe wynagrodzenia dla tej kategorii firm. Cała patologia i obchodzenie tej ustawy pozostało. De facto więc ograniczenia ciągle obowiązywałyby. Uważałem, że tamten projekt był zły, i głosowałem przeciw.

Nie rozumiem, dlaczego pan prezydent zawetował ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji, tym bardziej że w uzasadnieniu stwierdził, iż zgadza się z jej zapisami. Nie odbierałbym jednak jego decyzji jako rewanżu. To raczej krótkoterminowy, doraźny cel polityczny, który osiągnięto. Ale my zmiany prawne (poza kominówką) zawarte w odrzuconej nowelizacji ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji wpisaliśmy do kolejnego projektu. Jesteśmy już przed głosowaniem tej okrojonej nowelizacji w Sejmie.

[b]Dlaczego przedstawia pan jako sukces negatywną decyzję Brukseli nakazującą stoczniom w Gdyni i Szczecinie zwrot pomocy publicznej?[/b]

Proszę zwrócić uwagę, że decyzja KE zawiera w sobie rozwiązanie pozytywne. Wdrożenie tej koncepcji będzie za siedem miesięcy, a w tym czasie zrealizujemy pozytywny scenariusz, według specjalnej ustawy, czyli prywatyzacja stoczni poprzez sprzedaż jej aktywów. I to jest nasz sukces. Bo gdybyśmy mieli decyzję negatywną wykonywalną od razu, to oznaczałoby to upadłość stoczni.

[b]Czy upadłość rzeczywiście jest taka straszna, czy tylko samo słowo źle się kojarzy? Prawnicy twierdzą, że może być nawet korzystniejsza niż rozwiązania zaproponowane przez Brukselę.[/b]

Prawnicy dostrzegają pozytywne strony upadłości, ale jednocześnie mówią też, że lepsze jest rozwiązanie, które daje Skarbowi Państwa kontrolę nad sprzedażą stoczniowego majątku, niż takie, w którym skarb nie miałby na nią wpływu.

[b]Pański resort przedstawił projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Jest on już krytykowany, i to nie tylko przez opozycję, też środowiska, które na nim powinny skorzystać. [/b]

Rzeczywiście, nie szacujemy w projekcie wprost procentowej wartości zadośćuczynienia. Określimy ją, gdy będziemy znali listę roszczeń. Uznaliśmy, że rozkładając na lata ten proces wypłat i bez zagrożenia dla finansów publicznych, możemy na to przeznaczyć określoną kwotę – co najmniej 20 mld zł. Dopiero gdy będziemy znali rzeczywiste roszczenia, to będzie można określić, w jakim procencie będziemy w stanie im zadośćuczynić.

[b]Ani wśród sukcesów, ani wśród porażek nie wymienił pan sprawy Eureko i PZU. Obejmując stanowisko, wyciągnął pan rękę, deklarując otwartość do negocjacji. Pana zdaniem druga strona doceniła ten gest?[/b]

Mam wrażenie, że nie do końca. Negocjacje ugodowe nie zakończyły się sukcesem, bo rozwiązania, przy których obstawały dwie strony, były zbyt rozbieżne. Od początku mówiłem, że nie jestem w stanie wyrazić zgody na taką propozycję, która byłaby niekorzystna dla Skarbu Państwa. Oczekujemy na większą gotowość do kompromisu ze strony Eureko.

[ramka][srodtytul]Cykl wywiadów „Rz”[/srodtytul]

16 listopada mija rok od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z tej okazji „Rz” rozmawia z szefami najważniejszych resortów gospodarczych. Do tej pory opublikowaliśmy wywiady z Waldemarem Pawlakiem (3 XI), Barbarą Kudrycką (4 XI), Maciejem Nowickim (5 XI), Jolantą Fedak (6 XI), Markiem Sawickim (7 XI), Elżbietą Bieńkowską (8 – 9 XI), Cezarym Grabarczykiem (10 – 11 XI) i Michałem Bonim (12 XI). Cechą wspólną rozmów są trzy pierwsze pytania. [/ramka]

[b]Rz: Co najbardziej zaskoczyło pana po objęciu rok temu stanowiska? [/b]

[b]Aleksander Grad:[/b] Zupełny brak przygotowanych projektów oraz planów prywatyzacyjnych i restrukturyzacji spółek Skarbu Państwa. Zdziesiątkowane kadry, które mogłyby z marszu ruszyć z prywatyzacją. Wcześniej sądziłem, że ministerstwo przynajmniej przygotowało jakieś projekty. Ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu tak nie było.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację