Zmiany na giełdzie to norma

Wiesław Rozłucki, były szef warszawskiej giełdy papierów wartościowych. Ostatnie wydarzenia na polskim rynku kapitałowym mieszczą się w ramach zwykłej giełdowej gry inwestorów

Aktualizacja: 20.12.2008 04:00 Publikacja: 20.12.2008 00:57

Wiesław Rozłucki

Wiesław Rozłucki

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Czy to, co od kilku dni obserwujemy na rynku, a także zamieszanie wokół giełdy, to coś nadzwyczajnego? W historii zdarzały się takie sytuacje? [/b]

Wiesław Rozłucki: Zdarzały się znacznie bardziej dramatyczne wydarzenia. Nie sądzę, by te obecne wychodziły poza ramy normalnej sytuacji na giełdzie. To wszystko jest elementem świata giełdy. Za kilka lat nawet nie będziemy pamiętać o tym okresie.

[b]Z czego wynika ta nerwowość inwestorów? Czy piątkowa sesja była naprawdę szczególna? [/b]

Dzień wygasania kontraktów terminowych na giełdzie, taki, z jakim mieliśmy do czynienia w piątek, zawsze jest i zawsze będzie niespokojny. Bo w ostatniej godzinie takiej sesji odbywa się walka między dwoma stronami kontraktów terminowych o rozliczenie wszystkich kontraktów, którymi handlowano przez kilka miesięcy.

[b]Czy dla inwestorów długoterminowych, osób lokujących swoje środki w funduszach inwestycyjnych albo dla członków funduszy emerytalnych takie wydarzenia są groźne?[/b]

Nadzwyczajne wahania mają to do siebie, że się kompensują i nadmierny wzrost lub spadek jest zawsze znoszony. Miarą ryzyka na giełdzie jest zmienność, a jeśli jest ona przesadnie duża to rynek uważany jest za niebezpieczny, przez co także niżej wyceniany przez inwestorów. To może przynieść stratę dla długoterminowych inwestorów, ale pamiętajmy, że w ostatnich miesiącach wszystkie rynki są o wiele bardziej zmienne, niż to bywało w ostatnich latach.

[b]Obecna sytuacja na giełdach jest rzeczywiście wyjątkowa. Mamy z nią do czynienia raz na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat.[/b]

Jeśli chodzi o globalny kryzys finansowy, to z taką sytuacją rzeczywiście mamy do czynienia raz na 50 lat. Tym można się martwić. Natomiast wahania notowań to chleb powszedni giełdy.

[b]Czy postępowanie Komisji Nadzoru Finansowego, która ostrzegła inwestorów o niebezpieczeństwie wynikającym z tego, że jeden inwestor posiada dużą liczbę pozycji na kontraktach terminowych, było słuszne?[/b]

Jest ono usprawiedliwione. Ja jestem zdecydowanie za stałymi zasadami gry. Jeśli nadzór uważa, że pewien poziom koncentracji pozycji może być niebezpieczny dla pozostałych inwestorów, to należy wprowadzić wymóg informowania o przekroczeniu określonego poziomu, jeżeli takie zaangażowanie może zdestabilizować rynek. Nie ujawniajmy oczywiście, kto ma tego typu pozycje. Być może doświadczenia z piątku będą podstawą do takiej dobrej praktyki, która byłaby korzystna dla rynku kapitałowego.

[b]Ale nietypowo postąpiła także giełda, która zmieniła nieco zasady obrotu, zawężając dopuszczalny zakres zmian akcji i kontraktów terminowych. [/b]

Rozumiem dobre intencje giełdy. Ale tutaj również można byłoby przyjąć standard, że każdego dnia, w którym wygasają kontrakty terminowe, czyli cztery razy do roku, obowiązują takie zasady. Dobrze by było, żeby zasady gry w takim dniu były przewidywalne. Decyzje podejmowane w ostatniej chwili lepiej zarezerwować dla rzeczy nadzwyczajnych. A na rynku kapitałowym takie się zdarzają.

[b]Na zagranicznych rynkach dzień trzech wiedźm, jak się mówi na sesję, na której wygasają kontrakty, też przebiega tak nerwowo? [/b]

Na każdej giełdzie tak to wygląda. W Polsce mamy jednak do czynienia z dniem dwóch, a nie trzech wiedźm (rozliczane są wtedy kontrakty terminowe na akcje i opcje na indeksy, nie ma opcji na akcje – przyp. red.). Decydujące o naszym obrazie jest wygasanie kontraktów. De facto inwestorzy w Warszawie mają zabawę z jedną wiedźmą, ale nam ta jedna wiedźma na razie zupełnie wystarczy. Inni mają je trzy i walka u nich jest jeszcze bardziej zażarta.

[b]Rz: Czy to, co od kilku dni obserwujemy na rynku, a także zamieszanie wokół giełdy, to coś nadzwyczajnego? W historii zdarzały się takie sytuacje? [/b]

Wiesław Rozłucki: Zdarzały się znacznie bardziej dramatyczne wydarzenia. Nie sądzę, by te obecne wychodziły poza ramy normalnej sytuacji na giełdzie. To wszystko jest elementem świata giełdy. Za kilka lat nawet nie będziemy pamiętać o tym okresie.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację