Kredyty szansą na zyski

Zwiększenie akcji kredytowej jest możliwe, ale wymaga także działań wzmacniających bezpieczne funkcjonowanie banków - pisze Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

Publikacja: 02.02.2009 04:59

Kredyty szansą na zyski

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Przeciwdziałanie recesji gospodarczej wymaga pobudzenia efektywnego popytu. Dziś można dokonać tego za pośrednictwem polityki pieniężnej i kanału kredytowego. Chociaż podobną rolę może spełnić polityka fiskalna, to użycie jej narzędzi może mieć istotne wady. Efektywność alokacji zasobów za pomocą aparatu urzędniczego jest zawsze mniejsza od prywatnego przedsiębiorcy, a procedury biurokratyczne z reguły kosztowne i czasochłonne. Wzrost wydatków budżetowych musi doprowadzić w obecnej sytuacji do zwiększenia deficytu budżetowego i powiększenia długu publicznego. Niestety za fiskalne pobudzenie dziś musieliby zapłacić przyszli podatnicy.

[srodtytul]Obniżki stóp nie wystarczą[/srodtytul]

Mając na uwadze powyższe argumenty, można ocenić, że stymulowanie efektywnego popytu i gospodarki za pomocą dostępnych i tanich kredytów jest racjonalnym sposobem przeciwdziałania spowolnieniu gospodarki. Ale skala wzrostu akcji kredytowej nie jest jednak zależna tylko od ceny kredytu. Obniżki stóp procentowych w Polsce są koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem reanimacji akcji kredytowej.

[srodtytul]Trudniej o depozyty[/srodtytul]

Według wstępnych danych w 2008 r. wartość kredytów dla firm wyniosła 222,7 mld zł i była o 29,7 proc. większa niż w 2007 r. Tak znaczący przyrost akcji kredytowej był możliwy dzięki przyrostowi lokat składanych przez gospodarstwa domowe i środków lokowanych przez sektor niefinansowy, w tym napływ środków z zagranicy. W 2009 r. napływ depozytów będzie niższy. Ocenia się, że niższy będzie przyrost lokat od sektora finansowego z powodu zahamowania napływu zagranicznego kapitału. Wolniej mogą przyrastać depozyty gospodarstw domowych, m.in. ze względu na spowolnienie gospodarcze, brak jednorazowego efektu napływu środków wycofanych z funduszy inwestycyjnych i giełdy oraz mniej atrakcyjne nominalne oprocentowanie. Możliwy wydaje się spadek lokat firm, które mogą użyć środków własnych do bezpośredniego finansowania działalności gospodarczej, zarówno bieżącej, jak i inwestycyjnej.

[srodtytul]Zyski na kapitały własne[/srodtytul]

Ostatnio przez łamy prasy przetoczyła się dyskusja na temat płynności sektora bankowego, w tym środków z zagranicy, głównie pozyskiwanych od spółek matek banków działających w Polsce. W obecnej sytuacji na światowych rynkach finansowych, gdy pilnie poszukuje się środków na rekapitalizację instytucji finansowych, trudno zakładać, że do nas nadal będą obficie płynąć środki z zagranicy. Dyskusja na temat możliwości uruchomienia dodatkowych źródeł finansowania za pośrednictwem NBP (obniżenie stopy rezerw obowiązkowych) jest na pewno potrzebna. Ale należy wziąć pod uwagę sugestie niektórych ekonomistów, iż bez specjalnych działań wstrzyknięcie przez NBP dodatkowego pieniądza do gospodarki nie musi się przekształcić w znaczny przyrost akcji kredytowej.

Ograniczenie wzrostu akcji kredytowej może również wynikać z awersji do podejmowania ryzyka. Firmy, przewidując spadek koniunktury, mogą nie być zainteresowane poszerzeniem skali działalności i nie brać kredytów mimo ich niskiej ceny. Awersję do ryzyka mogą również przejawiać banki. Bez względu na to, czy niechęć do podejmowania ryzyka kredytowego ma uzasadnienie, czy jest w pewnym stopniu wywołana irracjonalnymi obawami przed potencjalnie grożącym ryzykiem.

Dla rozwoju gospodarki ważne jest, aby banki nie zaniechały akcji kredytowej w wymiarze, który będzie możliwy po spełnieniu norm ostrożnościowych. Stabilność systemu finansowego jest atutem polskiej gospodarki. Dlatego prowadzenie akcji kredytowej powinno uwzględniać bezpieczeństwo systemu finansowego. Banki, udzielając kredytów, muszą oceniać, czy nie odbywa się to kosztem bezpieczeństwa depozytów. Nie wolno przy tym zapominać o obiektywnych czynnikach ryzyka: ryzyku płynności (mniej efektywnie funkcjonującym rynku międzybankowym i konieczności utrzymywania większej poduszki płynnościowej), ryzyku walutowym (nasileniu się tendencji deprecjacyjnej złotego) oraz ryzyku kredytowym (wzroście wartości kredytów konsumpcyjnych i spadku wartości nieruchomości stanowiących zabezpieczenia).

Banki doskonale wiedzą, że udzielanie kredytów leży w ich interesie. Przy tak wysokich kosztach pozyskania depozytów istnieją tylko dwie drogi zanotowania przez banki zysków: rozwój akcji kredytowej lub uzyskanie pomocy państwa. W Europie Zachodniej banki poszły tą drugą drogą. W Polsce z uwagi na uwarunkowania budżetowe wydaje się to droga dość mglista. Pozostaje więc kredyt. Chyba że zarządy banków potrafią wytłumaczyć swoim właścicielom i nadzorowi, że banki nie są od tego, żeby przynosić zyski.

Zwiększenie akcji kredytowej wymaga neutralizacji niechęci do ryzyka. Dlatego kluczowe jest powiększenie funduszy własnych banków, które zwiększa margines akceptowanego ryzyka. Nadzór oczekiwał, oczekuje i będzie oczekiwał od banków przeznaczenia zysków na kapitały własne. Zachęcamy właścicieli banków, w szczególności zagranicznych, do prowadzenia odpowiedzialnej polityki dywidendowej. Rekomendacje w zakresie zatrzymania dywidendy będą też istotne dla oceny rękojmi członków zarządów banków.

Przeciwdziałanie recesji gospodarczej wymaga pobudzenia efektywnego popytu. Dziś można dokonać tego za pośrednictwem polityki pieniężnej i kanału kredytowego. Chociaż podobną rolę może spełnić polityka fiskalna, to użycie jej narzędzi może mieć istotne wady. Efektywność alokacji zasobów za pomocą aparatu urzędniczego jest zawsze mniejsza od prywatnego przedsiębiorcy, a procedury biurokratyczne z reguły kosztowne i czasochłonne. Wzrost wydatków budżetowych musi doprowadzić w obecnej sytuacji do zwiększenia deficytu budżetowego i powiększenia długu publicznego. Niestety za fiskalne pobudzenie dziś musieliby zapłacić przyszli podatnicy.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację