Odporny na kryzys

Bernard Arnault, główny udziałowiec koncernu LVMH. Z majątkiem 25,5 mld dol. jest najbogatszym Francuzem. Jego imperium powiększyło się w 2008 roku o kontrolny pakiet Carrefoura

Publikacja: 07.02.2009 02:40

Bernard Arnault obraca się w najwyższych sferach, jego dobrym znajomym jest francuski prezydent Nico

Bernard Arnault obraca się w najwyższych sferach, jego dobrym znajomym jest francuski prezydent Nicolas Sarkozy

Foto: AFP

Perłą w koronie imperium Arnaulta jest pakiet niemal 50 proc. akcji koncernu Moet Hennessy Louis Vuitton (LVMH), lidera rynku towarów luksusowych. Sprzedaje nie tylko odzież (Kenzo, Givenchy, Fendi), biżuterię i zegarki, do grupy należy też De Beers, największy dostawca brylantów na świecie, i perfumerie Sephora.

Mimo zapowiedzi analityków, że branża luksusowa pierwsza odczuje skutki kryzysu, ubiegłoroczne przychody LVMH wzrosły o 4 proc., do 17,2 mld euro. Zysk zwiększył się w tym czasie o 2 proc., do 3,6 mld euro, ale w czasie gdy firmy informują o gigantycznych stratach, to dobry wynik. Obroty spadły o 2 proc. tylko w segmencie zegarków i biżuterii, za to o 10 proc. wzrosły w przypadku odzieży. Nic dziwnego, skoro wiele fanatyczek mody prędzej zacznie oszczędzać na jedzeniu, niż zrezygnuje z zakupu torebki Louis Vuitton (rentowność netto tej marki sięga 50 proc.).

Arnault umiejętność zarabiania pieniędzy wyniósł z domu. Urodził się 60 lat temu w dobrze sytuowanej rodzinie przedsiębiorców w Roubaix. Wybór kariery był oczywisty, zaczynał od rodzinnych spółek. Po skończeniu w 1969 r. prestiżowej École Polytechnique kierował spółką deweloperską Ferret-Savinel. Złapał bakcyla, przez kilka lat mieszkał w USA i budował osiedla na Florydzie.

Jego przeznaczeniem była branża luksusowa, która w latach 80. zmagała się ze sporymi kłopotami. Dlatego za jedyne 15 mln dol. w 1984 r. kupuje podupadły dom mody Christian Dior. Zmienia jego wizerunek, zaprasza do pracy młodych projektantów jak Gianfranco Ferré, otwiera sklepy w USA i zaczyna robić pieniądze.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a okazja nadarzyła się sama. W 1987 r. siły łączą odzieżowy Louis Vuitton i alkoholowy Moet Hennessy. Arnault postanawia przejąć nad nim kontrolę. Musi czekać dwa lata, opór stawiali spadkobiercy Louis Vuitton, którego historia sięga 1853 r. Znowu robi rewolucję – ściąga znane nazwiska, do sklepów trafiają czasem bardzo awangardowe kolekcje, choć nie rezygnuje z klasycznych modeli produkowanych od dziesiątków lat. Zwłaszcza Japonki oszalały na punkcie toreb Louis Vuitton, które w tym kraju mają zresztą najwyższe ceny. Do dzisiaj przed np. paryskimi butikami marki można spotkać zdesperowane Azjatki, które proszą o kupienie dla nich kolejnej torby. Po zakupie jednej obsługa odmawia sprzedaży kolejnej – w Japonii ceny są znacznie wyższe, więc po co psuć rynek?

Arnault dalej kupuje, w 2004 r. szwajcarskiego producenta zegarków TAGHeuer. Wchodzi też w bardziej przyziemne biznesy. Wraz z funduszem private equity Blue Capital, kontrolując tylko 13,55 proc. akcji, rządzą francuską siecią handlową Carrefour z 97,6 mld euro przychodów.

Perłą w koronie imperium Arnaulta jest pakiet niemal 50 proc. akcji koncernu Moet Hennessy Louis Vuitton (LVMH), lidera rynku towarów luksusowych. Sprzedaje nie tylko odzież (Kenzo, Givenchy, Fendi), biżuterię i zegarki, do grupy należy też De Beers, największy dostawca brylantów na świecie, i perfumerie Sephora.

Mimo zapowiedzi analityków, że branża luksusowa pierwsza odczuje skutki kryzysu, ubiegłoroczne przychody LVMH wzrosły o 4 proc., do 17,2 mld euro. Zysk zwiększył się w tym czasie o 2 proc., do 3,6 mld euro, ale w czasie gdy firmy informują o gigantycznych stratach, to dobry wynik. Obroty spadły o 2 proc. tylko w segmencie zegarków i biżuterii, za to o 10 proc. wzrosły w przypadku odzieży. Nic dziwnego, skoro wiele fanatyczek mody prędzej zacznie oszczędzać na jedzeniu, niż zrezygnuje z zakupu torebki Louis Vuitton (rentowność netto tej marki sięga 50 proc.).

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację