46-letni dyrektor firmy doradczej Deloitte, wiceprezes Aeroklubu Warszawskiego z rocznym stażem został wczoraj członkiem rady nadzorczej Polskich Linii Lotniczych LOT i pełniącym oobowiązki prezesa zarządu. Posadę prezesa ma już raczej w rękawie. Gdyby tak się stało, byłby pierwszym od czterech lat szefem naszego narodowego przewoźnika, który chociaż trochę jest związany z lotnictwem.
Na razie jednak nadal pracuje w warszawskim oddziale Deloitte. Prywatnie przyznaje, że lotnictwo zawsze go fascynowało. Ubolewa, że brak czasu nie pozwolił mu dokończyć wszystkich wymaganych kursów niezbędnych do zdobycia licencji pilota. Latać uczy się od 2001 roku.
Sebastian Mikosz jest absolwentem jednej z najbardziej prestiżowych biznesowych uczelni europejskich, paryskiego Institut d’Etudes Politiques (SciencesPo). Przed nim skończyli ją między innymi prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet, a z branży lotniczej prezes Air France Jean-Cyril Spinetta czy Christian Mandl, założyciel SkyEurope.
Jego pierwsza praca to paryski oddział Arthura Andersena. Po powrocie do kraju został w 2001 r. dyrektorem generalnym Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. W latach 2003 – 2006 był wiceszefem Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Negocjował wejście do Polski koreańskiego LG, amerykańskiego Hewletta-Packarda, Whirlpoola i francuskiego Michelina. Najbardziej dumny jest z doprowadzenia do inwestycji MAN w podkrakowskich Niepołomicach. Dzięki niej otrzymał tytuł Zasłużonego dla Niepołomic. Mikosz nie ukrywa, że dla niego jako krakusa ten tytuł jest dużym zaszczytem.
Jego kadencja w PAIiIZ nie została jednak przedłużona, bo jak sam mówi, specjalnie się o to nie starał, a i nikt mu tego nie zaproponował. Stamtąd przeszedł na stanowisko dyrektora generalnego w firmie doradztwa personalnego The Amrop Hever Group. Potem zasilił szeregi firmy doradczej Deliotte na stanowisku dyrektora. Sebastian Mikosz nie jest krewnym byłego ministra skarbu Andrzeja Mikosza.