[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/05/27/czy-unia-nie-zaszkodzi-polskim-bankom/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Dla Polski najważniejszym – i budzącym największe obawy – pomysłem jest projekt nadania nowemu organowi Unii Europejskiej niespotykanych dotąd kompetencji. Byłoby to dla nas dlatego tak bardzo znaczące, że w Polsce aż 70 procent banków należy do zagranicznych inwestorów.
W projekcie Komisji Europejskiej niebezpieczne dla Polski jest założenie, iż nowa instytucja nadzorcza, która ma powstać do 2010 roku, miałaby zajmować się m.in. arbitrażem między polską Komisją Nadzoru Finansowego a nadzorem niemieckim czy francuskim. W przypadku konfliktu między dwoma krajami o działania danego banku – a takie konflikty się zdarzają – spór rozstrzygałaby instytucja europejska. A ponieważ ponadnarodowe grupy finansowe są bardzo silne i prowadzą w Unii intensywny lobbing, można się obawiać, że będą usiłowały wpływać na werdykt.
Czy polska instytucja nadzorcza byłaby w stanie wygrać europejski spór o to, kto odpowiada za upadek banku i kto musi pokryć jego miliardowe straty? Powinniśmy mieć nadzieję, że tak by było. Bo niby dlaczego my, podatnicy, mielibyśmy ponosić konsekwencje czyichś biznesowych błędów?
Dotychczas nie wiadomo nawet, czy polskie banki, jako spółki córki swoich zagranicznych matek, mogą skorzystać z ogromnego finansowego wsparcia, jakie wiele państw przeznaczyło na ratowanie swoich systemów bankowych. A kwoty są ogromne – mówi się o ponad 1,5 biliona euro. W czasach, kiedy nasze instytucje cierpią na brak kapitału i niechętnie udzielają rodzimym firmom kredytów, takie wsparcie bardzo by się przydało. Ale o tym na razie jest jednak cicho.