Łotysz z Belgii

Alexander Paklons, prezes Fortis Banku Polska. Do niedawna jego pracę nadzorowali Belgowie, teraz robią to Francuzi. Jemu to nie przeszkadza, bo – jak mówi o sobie – jest Europejczykiem

Publikacja: 14.07.2009 03:22

Alexander Paklons początkowo nie był przekonany do wyjazdu do Polski

Alexander Paklons początkowo nie był przekonany do wyjazdu do Polski

Foto: Fotorzepa

Dla belgijskiej grupy Fortis Alexander Paklons zaczął pracować w wieku 24 lat. Wówczas nie zakładał, że na tak długo zwiąże się z bankowością. Chciał poznać instytucje finansowe, branżę przemysłową, a potem zostać politykiem.

W trakcie rozmowy z Paklonsem od razu wychodzi, że nadal interesuje się polityką, także tą międzynarodową. Jest zwolennikiem Unii Europejskiej, o sobie mówi, że jest Europejczykiem. – Przyszłość krajów europejskich zależy od tego, czy będą one działać wspólnie. Muszą to robić – przekonuje szef Fortis Banku.

Urodził się w belgijskiej Brugii, ale z pochodzenia jest Łotyszem. Jego rodzice wyjechali do Belgii na studia. Celem ich podróży były Stany Zjednoczone, Chicago. Jednak los sprawił, że zostali w Belgii.

Za to ich syn bardzo wcześnie zaczął podróżować po wszystkich kontynentach. Po roku pracy w Fortisie wyjechał na dwa lata do Londynu, gdzie poza pracą uczył się w London School of Economics. Potem były Meksyk, Singapur, Australia. Po powrocie do domu przepracował w Belgii dziewięć lat, kolejne sześć spędził w Paryżu.

Przez te wszystkie lata zajmował się bankowością korporacyjną i detaliczną, a także sprzedażą. Gdy wrócił z Francji do Belgii, nie zagrzał w niej długo miejsca. – Zaproponowano mi wyjazd do Polski. Nie byłem do niego przekonany. Zachęcano mnie, mówiąc, że Polska to nowa, ważna inwestycja dla Fortisu – tłumaczy Alexander Paklons.

Zdecydował się, przyjechał i nauczył się polskiego. Dzięki temu dziś zarządza bankiem (według prawa szef banku musi mówić po polsku).

Być może w nauce języka pomogła mu polska krew. Prababka prezesa Fortisu była Polką. Ale trzeba przyznać, że Łotysz z Belgii ma wyjątkowe zdolności językowe. Oprócz łotewskiego, polskiego, flamandzkiego i francuskiego zna angielski, niemiecki i hiszpański.

Jego pracownicy mówią o nim, że jest niezwykle serdeczny i taktowny. Współpracujący z nim menedżerowie są podobnego zdania, choć niektórzy twierdzą, że Alexander Paklons jest za miły, że bankowiec powinien być bardziej ostry.

Prezes Fortisu w Polsce miał okazję kierować bankiem i w czasie prosperity, i dekoniunktury. Przez ostatnie dziesięć miesięcy ważyły się losy belgijskiej grupy, która ze względu na kryzys finansowy znalazła się w tarapatach. Belgijski rząd zdecydował się wesprzeć grupę oraz sprzedać część akcji BNP Paribas. Realizację umowy z Francuzami blokowali mniejszościowi akcjonariusze. Istniało prawdopodobieństwo, że Fortis będzie państwowym bankiem. Tak się nie stało.

Dodatkowo spółka w Polsce miała problemy z transakcjami opcyjnymi, w efekcie tego IV kwartał zeszłego roku zakończył się dla Fortisu stratą ponad 100 mln zł.

Dla belgijskiej grupy Fortis Alexander Paklons zaczął pracować w wieku 24 lat. Wówczas nie zakładał, że na tak długo zwiąże się z bankowością. Chciał poznać instytucje finansowe, branżę przemysłową, a potem zostać politykiem.

W trakcie rozmowy z Paklonsem od razu wychodzi, że nadal interesuje się polityką, także tą międzynarodową. Jest zwolennikiem Unii Europejskiej, o sobie mówi, że jest Europejczykiem. – Przyszłość krajów europejskich zależy od tego, czy będą one działać wspólnie. Muszą to robić – przekonuje szef Fortis Banku.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne