Prezes Ilnicki jest jedną z najbardziej podziwianych, wychwalanych, a jednocześnie znienawidzonych osób w Zachodniopomorskiem. Tytan pracy, uparty i konsekwentny, daje zatrudnienie setkom osób w podstargardzkim Witkowie.
Największa w kraju spółdzielnia rolna istnieje od 1950 r. Marian Ilnicki trafił do niej w 1956 r., najpierw na stanowisko mechanizatora, a potem brygadzisty polowego. Jego rodzina została przesiedlona pod Szczecin z okolic Lwowa w 1945 r., gdy Marian miał 14 lat. Do pracy w rolnictwie poszedł tuż po odbyciu służby wojskowej.
Po dwóch latach, w 1958 r., został wybrany na prezesa. Jak podaje spółka: w uznaniu wielkiego zaangażowania w pracę zawodową i społeczną.
Spółdzielnia liczyła wtedy 400 hektarów i 15 osób. Dziś ma ok. 12 tys. hektarów własnej ziemi i ponad 2 tys. w dzierżawie. – To wcale nie jest tak dużo, bo jesteśmy spółdzielnią, czyli majątek należy do zrzeszonych i zatrudnionych w niej rolników, a tych jest 1400. Na jednego rolnika przypadają 92 ha – tłumaczył prezes Ilnicki.
Po upadku komunizmu spółka, zamiast się rozpaść, wzmocniła swoją pozycję. Zaczęła przejmować upadające gospodarstwa i kupowała coraz więcej państwowej ziemi.