[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/10/03/lukasz-rucinski-jak-miec-pieniadze-i-ich-nie-wydawac/]Skomentuj na blogu[/link]
Ktoś słusznie wymyślił, że pieniądze zabrane kierowcom mają służyć usuwaniu wraków, a sumy ściągnięte od firm za niewypełnienie limitów sprzedaży zielonej energii – wsparciu rozwoju alternatywnych źródeł prądu i ciepła.
Takie rozwiązanie ma dwie zalety.
Jest sprawiedliwe, bo ten, kto szkodzi, płaci za ograniczenie skutków swoich szkód. Jednocześnie jest efektywne, bo urzędnicy mają jasno wskazane, na co mogą wydać zebrane pieniądze.
Zapobiega to skutkom urzędniczej kreatywności i uznaniowości.Ten system jest właśnie rozmontowywany w Sejmie, do którego trafił projekt pozwalający funduszowi wydawać jego środki swobodnie, np. pieniądze od kierowców na skanalizowanie Podbeskidzia, a grzywny za brak zielonej energii na konferencje o ochronie wilgotnicy czapeczkowatej. Jakie jest uzasadnienie dla nowelizacji? Fundusz nie radzi sobie z wydawaniem pieniędzy. Ma pół miliarda na subfunduszu wrakowym i nie może go wydać, dwa razy tyle zgromadził na subfunduszu wspierającym odnawialne źródła energii – ale w tym roku przedsiębiorcy nie dostaną z tej kwoty niemal złamanego grosza.