Po nieudanym dla branży 2009 r., kiedy Indykpol tak jak wiele innych firm borykał się ze skutkami ptasiej grypy, 46-letni Kulikowski ma coraz więcej powodów do zadowolenia. Jak powiedział „Rz”, trzeci kwartał 2009 r. jego firma zakończyła na plusie. Zgodne z oczekiwaniami były także jej przychody.
Prezes Indykpolu spodziewa się także znacznej poprawy tegorocznego zysku operacyjnego. – Istnieje szansa, że zysk będzie wysoki, być może nawet wyższy niż w 2007 r. – zapowiada. Wyniósł on wówczas ok. 27,3 mln zł.
W Indykpolu Kulikowski pracuje od 1993 r. Jako wiceprezes zarządu w 1994 r. brał udział we wprowadzaniu spółki na warszawską giełdę. Odpowiadał wówczas także za jej marketing i sprzedaż.
Dziesięć lat temu został prezesem Indykpolu. Kiedy obejmował to stanowisko, przychody firmy wynosiły 254,5 mln zł. W ubiegłym roku sięgnęły 765,4 mln zł. W ostatnim rankingu „Rz” wartość marki Indykpol wyceniona została na ponad 280 mln zł.
Kulikowski próbuje zdobyć dla Indykpolu silną pozycję nie tylko w kraju. O ile w Polsce firma jest już czołowym przetwórcą mięsa indyczego i markowych wędlin, o tyle wdrażanie strategii dla zagranicy napotyka więcej przeszkód. Cztery lata temu Indykpol próbował podbić swoimi produktami Niemcy. Udało mu się nawet wejść do liczącej się sieci handlowej. Z powodu nacisków miejscowej firmy – która zagroziła, że wycofa swoje produkty, jeżeli sieć nie zrezygnuje ze współpracy z Indykpolem – polska firma nie zrealizowała swoich planów.