Drobiarz z pasją

Prezesowi Indykpolu nie udało się podbić zagranicznych rynków. Teraz stawia na lokalność

Publikacja: 20.10.2009 02:38

Drobiarz z pasją

Foto: Rzeczpospolita

Po nieudanym dla branży 2009 r., kiedy Indykpol tak jak wiele innych firm borykał się ze skutkami ptasiej grypy, 46-letni Kulikowski ma coraz więcej powodów do zadowolenia. Jak powiedział „Rz”, trzeci kwartał 2009 r. jego firma zakończyła na plusie. Zgodne z oczekiwaniami były także jej przychody.

Prezes Indykpolu spodziewa się także znacznej poprawy tegorocznego zysku operacyjnego. – Istnieje szansa, że zysk będzie wysoki, być może nawet wyższy niż w 2007 r. – zapowiada. Wyniósł on wówczas ok. 27,3 mln zł.

W Indykpolu Kulikowski pracuje od 1993 r. Jako wiceprezes zarządu w 1994 r. brał udział we wprowadzaniu spółki na warszawską giełdę. Odpowiadał wówczas także za jej marketing i sprzedaż.

Dziesięć lat temu został prezesem Indykpolu. Kiedy obejmował to stanowisko, przychody firmy wynosiły 254,5 mln zł. W ubiegłym roku sięgnęły 765,4 mln zł. W ostatnim rankingu „Rz” wartość marki Indykpol wyceniona została na ponad 280 mln zł.

Kulikowski próbuje zdobyć dla Indykpolu silną pozycję nie tylko w kraju. O ile w Polsce firma jest już czołowym przetwórcą mięsa indyczego i markowych wędlin, o tyle wdrażanie strategii dla zagranicy napotyka więcej przeszkód. Cztery lata temu Indykpol próbował podbić swoimi produktami Niemcy. Udało mu się nawet wejść do liczącej się sieci handlowej. Z powodu nacisków miejscowej firmy – która zagroziła, że wycofa swoje produkty, jeżeli sieć nie zrezygnuje ze współpracy z Indykpolem – polska firma nie zrealizowała swoich planów.

Na początku 2008 r. Kulikowski zapowiadał, że Indykpol będzie przejmować inne firmy w Europie Środkowo-Wschodniej. Pod koniec ubiegłego roku poinformował jednak, że znacznie korzystniejsza dla Indykpolu będzie koncentracja na rodzimym rynku.

Szef Indykpolu musi odłożyć także swoje marzenia o zdobyciu Rosji. Indykpol zdecydował, że nie będzie na razie budować fabryki i ferm w Wierchniem Usłonie w Rosji, gdzie kupił już działkę i zlecił wykonanie projektów budowlanych.

Z branżą drobiarską i Indykpolem związany jest także ojciec prezesa. Feliks Kulikowski jest przewodniczącym rady nadzorczej Rolmeksu, głównego udziałowca Indykpolu.

Piotr Kulikowski ukończył Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie, a w latach 1998 – 1999 studia podyplomowe na SGH z zakresu funkcjonowania Unii Europejskiej oraz rynku wspólnotowego. Zanim trafił do Indykpolu, prowadził gospodarstwo rolne o specjalności drobiarskiej.

Ma wiele pasji sportowych: gra w golfa i tenisa, uprawia żeglarstwo, jeździ na nartach. Lubi także podróże. Jest żonaty, ma trójkę dzieci.

Po nieudanym dla branży 2009 r., kiedy Indykpol tak jak wiele innych firm borykał się ze skutkami ptasiej grypy, 46-letni Kulikowski ma coraz więcej powodów do zadowolenia. Jak powiedział „Rz”, trzeci kwartał 2009 r. jego firma zakończyła na plusie. Zgodne z oczekiwaniami były także jej przychody.

Prezes Indykpolu spodziewa się także znacznej poprawy tegorocznego zysku operacyjnego. – Istnieje szansa, że zysk będzie wysoki, być może nawet wyższy niż w 2007 r. – zapowiada. Wyniósł on wówczas ok. 27,3 mln zł.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację