– Tych studiów nie zamieniłbym na żadne inne – mówi o swoim wykształceniu historyka Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK. Wiedza o dawnych bataliach pomogła mu wygrać wiele bitew w biznesie.
Jednak z badań "Rz" wynika, że prezesi z wykształceniem uniwersyteckim są w mniejszości wśród szefów ponad 500 dużych polskich firm. Tu prym wiodą nadal uczelnie techniczne. Dyplom jednej z nich ma prawie połowa prezesów największych spółek.
Prawdziwymi kuźniami szefów są Politechnika Warszawska, Politechnika Śląska i Akademia Górniczo-Hutnicza. Prawie co trzeci prezes jest absolwentem którejś z tych trzech uczelni. – Zapewniamy naszym absolwentom szeroką wiedzę i umiejętności techniczne, które umożliwiają im swobodne poruszanie się na rynku pracy, w tym także skuteczne pełnienie funkcji menedżerskich – podkreśla prof. Włodzimierz Kurnik, rektor PW.
Drugim miejscem w naszym rankingu podzieliły się w tym roku Politechnika Śląska i Akademia Górniczo-Hutnicza. Dopiero za nimi uplasowała się pierwsza uczelnia ekonomiczna – warszawska Szkoła Główna Handlowa. – Wykształcenie ekonomiczne jest znakomitą podstawą do osiągnięcia sukcesu zawodowego – twierdzi prof. Marek Bryx, prorektor SGH.
Zdaniem Krzysztofa Nowakowskiego z firmy doradztwa personalnego Korn & Ferry dla pracodawców nie ma większego znaczenia rodzaj ukończonych studiów. Tym bardziej że wielu menedżerów uzupełniło je szkoleniami i studiami podyplomowymi (drugie studia ma co piąty szef). To się zaczyna zmieniać. – Dziś jeszcze menedżerowi uchodzi na sucho dyplom kiepskiej uczelni, ale za pięć – dziesięć lat słabe studia będą poważnym obciążeniem – przewiduje Nowakowski.