Certyfikaty z ekonomii potrzebne od zaraz

Niezwykle efektywnym sposobem wspierania solidnej edukacji ekonomicznej Polaków byłoby nadawanie przez NBP – lub gremium powołane przez NBP – certyfikatu potwierdzającego wiedzę i umiejętności

Publikacja: 15.11.2009 16:26

Certyfikaty z ekonomii potrzebne od zaraz

Foto: ROL

Red

Czy trzeba uczyć ekonomii? Czy warto podnosić poziom kształcenia w obszarze przedmiotów ekonomicznych? Czy należy wspomagać uczelnie, które kształcą młodych ekonomistów? Nikt chyba nie ma wątpliwości, że odpowiedź na każde z tych pytań jest pozytywna. Zgodnie popierali potrzebę wspierania edukacji ekonomicznej uczestnicy zwołanej 29 października w Narodowym Banku Polskim konferencji naukowej.

[link=http://www.rp.pl/artykul/387770.html]Potwierdził tę potrzebę prof. Krzysztof Opolski, pisząc na łamach “Rzeczpospolitej” (5.11.2009) o konieczności uczenia ekonomii jako warunku budowy odpowiedzialnego i nowoczesnego społeczeństwa i państwa[/link]. Ciekawą propozycję – wydatkowania choćby 5 proc. budżetów promocyjnych instytucji finansowych na edukację – [link=http://www.rp.pl/artykul/388362.html]przedstawiła Ewa Barlik (“Rzeczpospolita”, 6.11.2009).[/link]

Zgadzam się – wzrost nakładów na edukację ekonomiczną jest wielce pożądany. Ale są też sposoby podniesienia wiedzy społeczeństwa w tej dziedzinie, które nie wymagają ogromnych nakładów finansowych. Potrzebna jest dobra wola środowisk naukowych, akademickich i dobra współpraca między nimi a Narodowym Bankiem Polskim.

[srodtytul]Potwierdzenie umiejętności[/srodtytul]

Uważam, że niezwykle efektywnym sposobem wspierania solidnej edukacji ekonomicznej Polaków byłoby nadawanie przez NBP (lub gremium powołane przez NBP) certyfikatu potwierdzającego wiedzę i umiejętności danej osoby na określonym poziomie w danym obszarze ekonomii.

W oczywisty sposób projekt taki musi zawierać jasne, przejrzyste i bezpieczne procedury ubiegania się i zdobywania takiego certyfikatu. Sformułowanie “bezpieczna procedura” oznacza, że certyfikat będzie rzeczywiście potwierdzał wiedzę i umiejętności danej osoby na poziomie określonym przez NBP.

Stosowana procedura powinna zakładać certyfikowanie umiejętności przez niezależną wobec podmiotów świadczących usługi dydaktyczne organizację, czyli NBP. Pozwoli to uniknąć dewaluacji tego certyfikatu, która obecnie da się zauważyć np. w odniesieniu do dyplomów studiów wyższych wydawanych zarówno przez różnej jakości uczelnie zarówno niepubliczne, jak i publiczne.

Praktyka certyfikacji rzeczywistych umiejętności jest znana – ujawniła się już w wielu dziedzinach, np. w przypadku języków obcych. Pomimo ukończenia wielu kursów, sporo instytucji wymaga od swoich “klientów” potwierdzenia umiejętności za pośrednictwem np. certyfikatu TELC.

Co więcej, nawet w standardach kształcenia dla poszczególnych kierunków studiów, określonych stosownym rozporządzeniem ministra właściwego ds. szkolnictwa wyższego, widnieje zapis (np. kierunek finanse i rachunkowość), iż “absolwent powinien znać język obcy na poziomie biegłości B2 europejskiego systemu opisu kształcenia językowego Rady Europy”.

Inny przykład to informatyka – w rozporządzeniu ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 12 lipca 2007 r. w sprawie standardów kształcenia dla poszczególnych kierunków, widnieje zapis, że: “student posiadający europejski certyfikat umiejętności komputerowych (…), może być zwolniony z obowiązku udziału w zajęciach z zakresu technologii informacyjnej” (par. 15, pkt. 2). Z kolei studenci kończący studia ze specjalnością gospodarka nieruchomościami, by uzyskać odpowiednie uprawnienia i licencje zawodowe, muszą potwierdzić swoje umiejętności, przechodząc odpowiednie zewnętrzne postępowanie kwalifikacyjne z zakresu wyceny czy pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Można tu podać jeszcze wiele innych przykładów.

[srodtytul]Wartość dodana[/srodtytul]

Uzasadnienie potrzeb wprowadzenia proponowanego certyfikatu jest wielorakie. Po pierwsze znaczna liczba uczelni obecnych na rynku przy jednoczesnym niżu demograficznym (pogłębionym zagranicznymi wyjazdami młodych ludzi za pracą) wyzwala proces negatywnej selekcji uczelni wyższych walczących o studenta – często wygrywają te, które stawiają niższe wymagania (wystarczy przywołać m.in. ostatnie publikacje “Gazety Wyborczej” dotyczące naboru przez Internet na fikcyjne studia II stopnia).

Okazuje się, że wiele uczelni – broniąc się przed tym zjawiskiem – oferuje w ramach poszczególnych specjalności możliwość zdobycia dodatkowych certyfikatów lub uprawnień, które można uzyskać, zdając oprócz przewidzianych programami egzaminów sesyjnych dodatkowe egzaminy zewnętrzne. Certyfikaty te nie są obowiązkowe, lecz stanowią wartość dodaną oferty dydaktycznej, która jednak daje lepsze możliwości zatrudnienia, stanowiąc wyróżnik “dobrego absolwenta” na rynku pracy w masie ofert pracy zgłaszanych przez osoby z wyższym wykształceniem.

Po wtóre wprowadzenie proponowanego certyfikatu, potwierdzającego autorytetem NBP rzeczywiste umiejętności absolwenta, może przyczynić się znacznie do wyhamowania wskazanych wcześniej procesów obniżania stawianych studentom wymagań, co pozwoli spełnić NBP swoją misję poprzez wpływ na ogólny poziom kształcenia w obszarze nauk ekonomicznych. Możemy bowiem założyć, że student lub absolwent danej uczelni niekoniecznie musi przystąpić do egzaminu na certyfikat, który stanowi wartość dodaną studiów.

Jednak zgodnie z obecnym trendem wiele uczelni podejmie starania, by kształcić na takim poziomie, aby ich studenci po zaliczeniu przedmiotu (lub kilku przedmiotów) mogli bez większych obaw przystąpić do organizowanego przez NBP egzaminu na certyfikat. W następstwie tej sytuacji odsetek studentów, którzy by taki certyfikat uzyskali, mógłby stać się elementem wpływającym na miejsce uczelni w ogólnym rankingu uczelni ekonomicznych.

Należy też dodać, że dzięki certyfikatom powstanie mechanizm na bieżąco i namacalnie oceniający jakość kształcenia w poszczególnych uczelniach, korygując niesprawności rynku pracy polegające na powolnym i często nieczytelnym procesie tej oceny wyrażonym opiniami pracodawców po upływie kilku lat od momentu zatrudnienia.

Celem realizacji głównych założeń organizacyjnych proponowanego przedsięwzięcia należałoby podjąć następujące kroki: po pierwsze NBP zleca opracowanie wystandaryzowanych szczegółowych programów kształcenia w poszczególnych obszarach wiedzy, które należy opanować, aby spełnić kryteria egzaminu na certyfikat; po drugie programy te są udostępniane uczelniom wyższym, które mogą je uwzględnić w swoich sylabusach i prawdopodobnie to uczynią, ponieważ uwzględnienie wymogów NBP staje się wtedy jednym z istotnych elementów marketingu tych uczelni: dzięki temu także w tym wymiarze NBP wypełniałby swoją edukacyjną funkcję. Warto zaznaczyć, że programy te mogłyby być realizowane równolegle do regularnych studiów także w formie studiów podyplomowych współorganizowanych przez NBP.

[srodtytul]Jakie procedury[/srodtytul]

Sesje egzaminacyjne na certyfikaty mogłyby być organizowane co pół roku. Egzaminy miałyby postać np. kodowanych testów i mogłyby być przeprowadzane przez pracowników NBP w Warszawie lub na uczelniach będących ośrodkami egzaminacyjnymi NBP (po spełnieniu określonych warunków) w obecności przedstawicieli NBP, przy zachowaniu określonych procedur. Zakodowane prace byłyby sprawdzane przez losowo wybrane osoby, na przykład spośród zatrudnianych przez NBP posiadających wymagane kwalifikacje.

Korzyści z wprowadzenia certyfikatów odniosłyby wszystkie strony współuczestniczące w procesie: NBP efektywniej realizowałby swoją misję, uczelnie ekonomiczne podniosłyby swą rangę i atrakcyjność, a studenci zyskaliby dodatkowe uprawnienia i umiejętności. Przy okazji redukcji uległyby koszty działalności dydaktycznej NBP – ciężar kształcenia przejęłyby na siebie ekonomiczne uczelnie wyższe. NBP potwierdzałby umiejętności najlepszych studentów poprzez egzamin zewnętrzny w stosunku do uczelni.

Obecny model kształcenia NBP (na przykład studia podyplomowe z mechanizmów funkcjonowania strefy euro) zakłada finansowanie dydaktyki przez NBP. Dzięki redukcji kosztów programem poprawy świadomości finansowej można by objąć znacznie większą liczbę osób i generalnie wpłynąć na podwyższenie poziomu kształcenia w naukach ekonomicznych w skali kraju, przy czym uzyskano by niepodważalnie udokumentowane twarde rezultaty w postaci wydanych certyfikatów. Nastąpiłoby też zwiększenie efektywności nauczania prowadzonego przez NBP za pośrednictwem Internetu, jednak pod warunkiem że zamieszczone przez NBP materiały w Internecie będą pomagały w zdaniu egzaminu na pożądany na rynku pracy certyfikat. Bowiem – jak wiadomo – ludzie naprawdę chcą i będą się uczyć, jeśli tylko będą mieli z tego wymierne korzyści.

[i]Śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest rektorem Wyższej Szkoły Bankowości i Finansów w Bielsku- Białej[/i]

Czy trzeba uczyć ekonomii? Czy warto podnosić poziom kształcenia w obszarze przedmiotów ekonomicznych? Czy należy wspomagać uczelnie, które kształcą młodych ekonomistów? Nikt chyba nie ma wątpliwości, że odpowiedź na każde z tych pytań jest pozytywna. Zgodnie popierali potrzebę wspierania edukacji ekonomicznej uczestnicy zwołanej 29 października w Narodowym Banku Polskim konferencji naukowej.

[link=http://www.rp.pl/artykul/387770.html]Potwierdził tę potrzebę prof. Krzysztof Opolski, pisząc na łamach “Rzeczpospolitej” (5.11.2009) o konieczności uczenia ekonomii jako warunku budowy odpowiedzialnego i nowoczesnego społeczeństwa i państwa[/link]. Ciekawą propozycję – wydatkowania choćby 5 proc. budżetów promocyjnych instytucji finansowych na edukację – [link=http://www.rp.pl/artykul/388362.html]przedstawiła Ewa Barlik (“Rzeczpospolita”, 6.11.2009).[/link]

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację