Nie dotyczy to zobowiązań zaciągniętych na sfinansowanie budowy dróg i podobne inwestycje. Obok likwidacji zapóźnienia cywilizacyjnego wobec sąsiednich krajów są inne przyczyny.

[wyimek] [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/12/08/czasami-warto-zadluzyc-budzet/] Skomentuj na blogu[/link][/wyimek]

Po pierwsze tego typu inwestycje oznaczają potężny zastrzyk pieniędzy dla gospodarki i bardzo szybko się zwracają państwu. Firmy budowlane i zatrudniani przez nie pracownicy nie tylko płacą podatki dochodowe, ale też kupują opodatkowane towary. Według szacunków "Rzeczpospolitej" z każdych 45 mln zł wydanych na budowę dróg i wspartych 105 mln zł unijnych dotacji do budżetu w pierwszym roku budowy wraca w postaci podatków około 32 mln zł.

Najważniejsze jednak jest to, że Unia wspiera budowę dróg potężnymi dotacjami. W przyszłorocznym budżecie Funduszu Drogowego będą one stanowić prawie 1/3 wpływów. Szansa na taką darmową kasę się już nie powtórzy. Na pewno w kolejnym planie Brukseli wydawania dotacji, tj. po 2013 roku, dostaniemy zdecydowanie mniej pieniędzy. Dlatego budowa dróg musi być priorytetem. Nawet jeżeli prowadzimy ją za pożyczone pieniądze. Wstrzemięźliwość jest wskazana przy innych wydatkach. Jeżeli dziś zaoszczędzimy na płacach i świadczeniach i wydamy więcej na budowę dróg, to szybko zyska nie tylko cała gospodarka, ale i ci, którzy dziś żyją dzięki budżetowi.