[b]"Rz":[/b] System emerytalny w Polsce na wzór tego z Kanady promują od jakiegoś czasu wicepremier Waldemar Pawlak i minister pracy Jolanta Fedak. To dobry pomysł?
[b]Aleksandra Wiktorow:[/b] Zwolennik systemu kanadyjskiego powinien dokładnie wiedzieć na czym on polega. Nie jest tak, że jest jednakowa kwotowa składka i za to dostaje się jednakowe kwotowe świadczenie.
[b]Na czy polega tamtejszy system?[/b]
System emerytalny w Kanadzie składa się z czterech części. Z dwóch publicznych i dwóch prywatnych. Emerytura z części publicznej jest finansowana zarówno z podatków, jak i ze składek. Pierwszą część, finansowaną z budżetu, stanowi zryczałtowana emerytura obywatelska dla wszystkich. Po 40 latach zamieszkania w Kanadzie w 2008 r. wyniosła ona maksymalnie prawie 517 dolarów kanadyjskich, przy krótszym okresie zamieszkiwania jest proporcjonalnie zmniejszana.
Przy rozliczeniu z fiskusem osoby mające dochód prawie 65 tys. dolarów rocznie (2008) muszą zwrócić część tej emerytury, a osoby z dochodami prawie 105 tys. dolarów kanadyjskich muszą ją oddać w całości. Dodatkowo wypłacana jest emerytura ze składek i jest ona zależna od zarobków, ze zdefiniowanym świadczeniem. Przeciętna emerytura z tego filaru wynosiła w 2008 r. 490 dolarów kanadyjskich. W tej części działa też element kapitałowy, który — jak planują Kanadyjczycy — ma być zwiększany w przyszłości. Pozostałe dwie części kanadyjskiego systemu są prywatne. Jedna to programy emerytalne w zakładach pracy, a druga to wszelkie inne formy dodatkowego oszczędzania. System podobny do kanadyjskiego już w Polsce był.