[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Kiepski giełdowy debiut akcji Tauronu odbił się sporym echem w mediach. Niestety, sprawdził się pesymistyczny scenariusz, który kreśliłem przed miesiącem na łamach „Rz”, przypominając, że nad energetycznymi spółkami notowanymi na naszej giełdzie wisi fatum.
O debiucie Tauronu i jego ewentualnych implikacjach dla kolejnych publicznych ofert akcji spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa w ostatnim tygodniu napisano i powiedziano wiele. Eksperci zniżkę ceny akcji Tauronu tłumaczyli głównie pogorszeniem nastrojów na światowych giełdach, które zaczęło się we wtorek po informacji o spadku indeksu nastrojów konsumenckich w USA. Tłumaczenie dobre i logiczne, gdyby nie to, że we wtorek na giełdzie w Nowym Jorku odbył się wyjątkowo udany debiut spółki Tesla Motors. Na otwarcie notowań akcje Tesli, która produkuje samochody elektryczne, kosztowały 19 dol., co oznaczało niemal 12 proc. wzrost w stosunku do ceny emisyjnej. Na koniec dnia zysk z IPO wynosił 40 proc. Kolejne sesje przyniosły realizację zysków, ale Tesla ciągle jest na plusie.
Ubiegłotygodniowe pogorszenie nastrojów zbiegło się z końcem kwartału. A koniec kwartału skłania do podsumowań. Amerykańscy eksperci wyliczyli, że I półrocze było dla inwestorów giełdowych najgorsze od 2002 r. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku indeks S&P stracił 7,6 proc. Tylko w II kwartale wartość rynkowa notowanych w USA spółek zmniejszyła się o 1,6 bln dol. Nie lepiej jest w
W. Brytanii. Brytyjski indeks w I połowie roku spadł o 9,2 proc., a rynkowa wartość notowanych w Londynie brytyjskich spółek zmniejszyła się w tym czasie o równowartość 400 mld dol.