Apple przyzwyczaił, że każdy jego produkt jest sukcesem, co przekłada się na wzrost zysków i cen akcji spółki. Tymczasem wprowadzony na rynek 24 czerwca iPhone 4, telefon komórkowy Apple’a, od samego początku był krytykowany za problemy z zasięgiem.
Apple i jego charyzmatyczny prezes Steve Jobs początkowo bagatelizowali problem. Jobs twierdził, że telefon traci zasięg, bo klienci go nieprawidłowo trzymają. A media coraz głębiej drążyły temat.
Narastający kryzys zaufania do iPhone’a 4 powoli znajdował odbicie w cenach akcji Apple’a. Inwestorzy zaczęli się bać, że niezadowoleni klienci odwrócą się od produktów firmy, co w kolejnych kwartałach uderzy w jej wyniki.
Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia sprzedaży telefonu cena akcji spadła o 5,8 proc., podczas gdy indeks rynku Nasdaq, na którym notowane są papiery spółki, stracił 2,9 proc.
Mleko rozlało się w ubiegły poniedziałek, gdy wpływowy magazyn konsumencki „Consumer Reports” ogłosił, że nie poleca kupowania tego telefonu. Pojawiły się opinie, że Apple może wycofać iPhone’a 4 z rynku.