Reklama

Byle uciec z peletonu

Gdy minister finansów Jacek Rostowski przy silnym wsparciu minister Jolanty Fedak forsował projekt zmniejszenia składek odprowadzanych do OFE na rzecz ZUS, miałem poczucie, jakby państwo robiło obywatelom wodęz m ozgu

Aktualizacja: 25.10.2010 14:10 Publikacja: 23.10.2010 01:10

Ambitna polska reforma emerytalna sprzed dziesięciu lat oparta była na założeniu, że państwo efektywnie zarządzać pieniędzmi nie potrafi. Zarządzać pieniędzmi – znaczy je pomnażać, a państwo specjalizuje się raczej w wydawaniu.

A pomysł z powrotem do zarządzania pieniędzmi przez państwo miał jedno, niedopowiedziane, ale oczywiste uzasadnienie – deficyt mamy teraz, a deficyt za 20 lat nie jest jeszcze naszym problemem.

Założenia do ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, które trafiły właśnie do konsultacji, są, na tle pomysłów Rostowskiego i Fedak, wyjątkowo miłym prezentem. Rząd proponuje kolejne obniżki prowizji funduszy (przyznam, z chęcią zapłacę mniej za pomnażanie moich pieniędzy), stopniowy zakaz akwizycji (oprócz akwizytorów i ich pracodawców chyba mało kto przepada za taką formą kontaktów międzyludzkich) oraz stworzenie subfunduszy inwestujących mniej lub bardziej ryzykownie, co też jest rozsądnym pomysłem.

Jednym z argumentów, które zabijają wszelki ruch do przodu, jest: „robimy tak, bo inni też tak robią”. Przykład założeń do ustawy daje nadzieję na odbicie się od peletonu powielaczy rozwiązań. W przypadku systemu emerytalnego byłby to zresztą krok dla emerytów zgubny. Węgrzy w ogóle swoją reformę chcą pogrzebać – premier Viktor Orban już zapowiedział, że pieniędzmi emerytów „tymczasowo” zarządzać będzie państwo. By linia podziału była wyraźna, Orban porównał fundusze emerytalne do hazardzistów. I poniekąd ma rację. Bo sami inwestorzy giełdowi lubią o sobie mówić per „gracze”.

Tyle że taka jest logika inwestowania. Można zarobić niewiele, mając pewność zarobku i naprawdę ponosząc dużo większe ryzyko.

Reklama
Reklama

W ustach Orbana to demagogia, w założeniach do zmian w polskiej ustawie to uzasadniona logika. Na zmniejszenie składek do prywatnych OFE zdecydowali się już Estończycy, Litwini, Łotysze i Rumuni. Minister Fedak nie jest więc ze swymi poglądami odosobniona. Tylko że ten peleton jedzie razem nie dlatego, że tak jest najlepiej, tylko dlatego, że musi.

Ambitna polska reforma emerytalna sprzed dziesięciu lat oparta była na założeniu, że państwo efektywnie zarządzać pieniędzmi nie potrafi. Zarządzać pieniędzmi – znaczy je pomnażać, a państwo specjalizuje się raczej w wydawaniu.

A pomysł z powrotem do zarządzania pieniędzmi przez państwo miał jedno, niedopowiedziane, ale oczywiste uzasadnienie – deficyt mamy teraz, a deficyt za 20 lat nie jest jeszcze naszym problemem.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Diabelski dylemat: większe zadłużenie, czy wyższe podatki. Populizm w Polsce ma się dobrze
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: 20 miliardów na stole. Co oznacza reorganizacja PZU i Pekao
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama