Wiceminister finansów Ludwik Kotecki we wszystkich gazetach obwieścił pełny, niczym nieograniczony sukces rządu. Według niego sekretarz generalny KE Jose Manuel Barroso w telefonicznej rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem obiecał, że Komisja Europejska się zgodzi, abyśmy licząc zadłużenie, nie uwzględniali kosztów reformy emerytalnej.
W piątek poza Koteckim nikt nie był w stanie potwierdzić informacji. Ale kolejni eksperci mieli coraz więcej wątpliwości, zastanawiając się, czy rzeczywiście Barroso mógł dać taką zgodę. Ustalenia w sprawie konsekwencji zbyt wysokiego długu publicznego zapadają przecież na spotkaniu ministrów finansów krajów Unii. Sam przewodniczący KE takiej władzy nie ma.
Mimo to na fali entuzjazmu pierwsze doniesienia mediów brzmiały równie entuzjastycznie jak przekaz wiceministra Koteckiego. W Internecie pojawiły się tytuły: "Polski rząd wygrał z UE batalię o OFE" – cieszyła się "Gazeta Prawna", a na portalu wyborcza. biz można było przeczytać: "Tusk i Barroso dogadali się w sprawie OFE". Także "Rzeczpospolita" w pierwszym wydaniu powtarzała słowa polityków o sukcesie polskiego rządu, dodając tylko, że rzecznik KE tego nie potwierdza.
Ostatnie sobotnio-niedzielne wydanie "Rz" było jednak bardziej stonowane. Ale "Wyborcza" na czołówce nadal pisała: "Cudowny spadek długu". Tę tezę podtrzymała zresztą także w poniedziałkowym wydaniu. Wtedy, gdy "Rzeczpospolita" wyjaśniła czytelnikom, że dług i deficyt zostają bez zmian. Co więcej, w sobotę na stronach internetowych felietonistka "GW", porównując czołówki obu gazet – swojej i naszej – zgryźliwie komentowała, że przekaz "Rz" jest pełen wątpliwości pomimo takiego sukcesu. "Czy nie możemy się tak po ludzku cieszyć ("my" to znaczy "Rz" – red.), że coś nam się jednak czasem udaje i sytuacja kraju się poprawia, a nie pogarsza? Nawet jak niezbyt lubimy tego premiera i jego ministrów?" – pytała retorycznie Krystyna Naszkowska.
W poniedziałek Komisja Europejska oficjalnie poinformowała, że żadnej zgody nie było, tylko wyrażenie intencji. "Wyborcza" też to zauważyła, ale już nic nie napisała o nieszczerym podejściu "Rz" do sprawy.