Ryzykowny pomysł na biznes

Należący do narodowego przewoźnika regionalny Eurolot rusza na podbój Polski i zamierza wozić pasażerów po kraju z pominięciem Warszawy. Nie jest to pomysł pionierski, niemniej ciekawy, chociaż ryzykowny, bo inne linie na nim poległy.

Publikacja: 30.05.2011 01:54

Ale szefowie Eurolotu uważają, że są w stanie zrobić coś, co innym się nie udało. W dodatku całe przedsięwzięcie odbywa się bez wsparcia PLL Lot, firmy matki, która  jest zainteresowana przede wszystkim tym, by Eurolot dowoził jej pasażerów do głównych portów. A to nie zawsze wychodzi. Można by na przykład polecieć z Warszawy do Turynu, przesiadając się w Katowicach, ale Eurolot ma tak zbudowany rozkład, że pasażerowie musieliby w Katowicach czekać sześć godzin. Wybierają więc Lufthansę i lot przez Monachium, zresztą lecąc przez jeden odcinek samolotami ATR, takimi samymi, jakimi dysponuje Eurolot.

 

W efekcie podróż jest krótsza o pięć godzin.

 

Ale to prawda, bez eksperymentów nie byłoby żadnych nowych usług. Jest także nadzieja, że w to przedsięwzięcie zaangażują się porty lotnicze, z których Eurolot chce otwierać nowe połączenia. Jeśli tak rzeczywiście będzie, bo na razie i porty, i regionalne władze „przyglądają się" całemu przedsięwzięciu, to szansa na sukces jest jeszcze większa.

Jeśli Eurolotowi się powiedzie, wygra nie tylko linia, ale i podróżni, bo wreszcie będzie można tanio latać po kraju. Jeśli się nie uda, powiemy: miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Tak jak kilka dni temu powiedzieli sobie szefowie Lufthansy, zamykając po dwuletnim eksperymencie Lufthansa Italia.

Ale szefowie Eurolotu uważają, że są w stanie zrobić coś, co innym się nie udało. W dodatku całe przedsięwzięcie odbywa się bez wsparcia PLL Lot, firmy matki, która  jest zainteresowana przede wszystkim tym, by Eurolot dowoził jej pasażerów do głównych portów. A to nie zawsze wychodzi. Można by na przykład polecieć z Warszawy do Turynu, przesiadając się w Katowicach, ale Eurolot ma tak zbudowany rozkład, że pasażerowie musieliby w Katowicach czekać sześć godzin. Wybierają więc Lufthansę i lot przez Monachium, zresztą lecąc przez jeden odcinek samolotami ATR, takimi samymi, jakimi dysponuje Eurolot.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku