Kiedy powstanie polska Dolina Krzemowa?

Innowacyjni przedsiębiorcy nie liczą na to, że państwo będzie ich wyręczało w walce o konkurencyjność. Wystarczy, że nie będzie im mnożyć trudności

Aktualizacja: 19.09.2011 14:31 Publikacja: 19.09.2011 02:39

Maciej Witucki prezes TP SA

Maciej Witucki prezes TP SA

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Pod względem innowacyjności i liczby zarejestrowanych patentów Polska zajmuje w Europie szóste od końca miejsce. Z kolei według badania Innovation Union Scoreboard zaniżamy europejską średnią innowacyjności.

Jak możemy to zmienić? Na to oraz inne pytania dotyczące rozwoju społeczeństwa informacyjnego szukać odpowiedzi będą uczestnicy konferencji "The European Intersectoral Summit on Research and Innovation", która odbędzie się 26 i 27 września w Krakowie.

Dużo do nadrobienia

Pod względem innowacyjności Polska powoli nadrabia dystans do pozostałych państw europejskich. Pytanie tylko, czy gdy kiedyś go zniwelujemy w stosunku do reszty państw europejskich, będziemy mogli powiedzieć o naszej gospodarce, że jest naprawdę innowacyjna.

Bo w tej kwestii cała Europa jest daleko za USA.

Z 300 korporacji o wysokim wskaźniku wydatków na badania i rozwój 130 znajduje się w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy w Europie – ok. 90. Niby nie wygląda to tak źle, jednak w ostatnich 50 latach Europa dodała do listy 300 tylko dwie firmy! Pozostałych 88 korporacji to spółki nie z nowego sektora technologii informacyjnych, lecz przedstawiciele starszych gałęzi przemysłu. Pewnie to dlatego Google czy Facebook nie narodziły się na naszym kontynencie.

Warto zauważyć, że problemem nie jest sam dostęp do zaawansowanych technologii. Wiele wartościowych i powszechnie stosowanych dziś rozwiązań nie było efektem rozległych badań, ale intuicji i otwartości.

Innowacyjność to przede wszystkim stan umysłów. Aby móc o niej mówić, nie trzeba od razu lotu na Księżyc. Zdarza się, że zmianą na niemałą skalę może być wynalezienie samoprzylepnych karteczek czy zamka błyskawicznego – dziś tak już oczywistych.

Sam dostęp do technologii to zbyt mało, by gospodarkę określić mianem innowacyjnej. Konieczna jest synergia wiedzy, przedsiębiorczości, przemyślanych regulacji i powszechnej kultury kreatywności.

Potrzebujemy nie tylko więcej wynalazków, ale też lepszych innowacji. To nie jest to samo. Nie wystarczy zwiększenie nakładów na projekty w dziedzinie badań i rozwoju, na przykład poprzez inwestycje publiczne.

Skoncentrowanie się na badaniach i rozwoju w praktyce zbyt często oznacza zainteresowanie samymi badaniami. Nie wystarczy, że naukowiec z pasją pracuje w zaciszu pracowni. Rozwój wymaga urzeczywistnienia idei – tylko wtedy badania mogą faktycznie przełożyć się na innowacje. Te z kolei mogą przyjąć się tylko w otoczeniu, w którym ceni się przedsiębiorców i osoby podejmujące ryzyko. Tylko wynalazek wprowadzony do praktyki przesuwa nas na lepszą pozycję w wyścigu o gospodarkę opartą na wiedzy.

Biznesu nie trzeba namawiać do wytwarzania nowych, innowacyjnych produktów. Najlepiej zarabia się przecież na tym, czego nikt inny nie ma, a wszyscy chcieliby mieć. Może to być rewolucyjny produkt, tajemnica szybkiej i taniej produkcji, oddziałująca na wyobraźnię marka, unikalna procedura czy technika.

Jednak badania, a później wprowadzenie ich w życie kosztują nie tylko czas, materiały i wiedzę, ale także umiejętności i odwagę. Mimo pojawiających się czasem sukcesów polskich przedsiębiorstw innowacje pochodzące od nich są określane jako istotne tylko statystycznie.

Biznes może wytwarzać i wprowadzać innowacje samodzielnie, ale nie jest to jedyna droga. Może także stać się partnerem dla środowiska naukowego, wspierając je swoimi funduszami i technologią. Do opisywania takiej współpracy ukuto nawet specjalne określenie: BIZUKA (będące połączeniem słów BIZnes i naUKA). Oznacza ono taką kooperację tych sektorów, w ramach której rodzą się nowe, innowacyjne firmy odnoszące sukcesy komercyjne.

Zmienić klimat

Współdziałanie biznesu i nauki miało przez wiele lat w Polsce bardzo złą opinię. Proces podpisywania kontraktu o współpracy z uczelnią mógł trwać nawet kilka lat. Naukowcy, którzy wykonywali zlecenia dla biznesu, ze wstydem ukrywali ten fakt – mówiło się, że chałturzą, łamiąc naukowy etos. Potwierdzają to wyniki badań PARP, według których tylko 1 proc. innowacyjnych rozwiązań zastosowanych w przemyśle pochodzi z polskiej nauki.

Obecnie mamy jednak do czynienia z zasadniczą kulturową zmianą. Coraz częściej opłaca się wyższym uczelniom współpracować z biznesem, a umowy podpisuje się szybko i sprawnie. Szczególnie pozytywnie o tej współpracy wypowiadają się firmy farmaceutyczne.

Dobre doświadczenia ma też grupa TP, w której za działania B+R odpowiada specjalna jednostka Orange Labs Polska. Laboratorium prowadzi prace nad innowacyjnymi usługami i rozwiązaniami teleinformatycznymi dla grupy TP m.in. z zakresu e-zdrowia, robotyki oraz jakości sieci. Realizuje także międzynarodowe projekty.

Potrzebujemy nie tylko więcej wynalazków, ale też lepszych innowacji. To nie jest to samo

Polskie Orange Labs jest częścią międzynarodowej grupy, w skład której wchodzi 15 jednostek badawczo-rozwojowych i laboratoriów Orange rozmieszczonych na czterech kontynentach. Polska jednostka stanowi 15 proc. potencjału badawczego całej sieci. Oprócz realizowania własnych projektów Orange Labs blisko kooperuje z wieloma uczelniami i jednostkami naukowymi w kraju i za granicą. Wbrew głosom mówiącym, że w Polsce BIZUKA nie ma szans powodzenia, nasze doświadczenia są pozytywne.

Największym dotychczas osiągnięciem grupy TP jest aplikacja B-Link, opracowana przy współpracy z naukowcami Politechniki Łódzkiej. Pozwala ona osobom niepełnosprawnym na sterowanie komputerem jedynie dzięki ruchom oczu i mrugnięciom powiekami.

Jest to bardzo dobry przykład łączenia potencjału naukowego uczelni z technologicznym i finansowym zaangażowaniem biznesu. Program został  przetłumaczony na języki angielski i francuski, co dodatkowo poszerza grono jego potencjalnych użytkowników.

Trzeba znieść bariery

Innowacyjni przedsiębiorcy nie liczą, że państwo będzie ich wyręczało w walce o konkurencyjność. Wystarczy, że nie będzie mnożyć trudności. Stąd bardziej niż dotacji oczekują wyeliminowania barier prawnych utrudniających cykl inwestycyjny czy niepodejmowania przez regulatorów działań hamujących biznesową aktywność. W przeciwnym wypadku najodważniejsi, zamiast premiowania jako wzór, wciąż będą karani za podejmowanie ryzyka, a w środowisku dominować będzie zabójcze dla rozwoju przekonanie, że lepiej "nie pchać się przed szereg".

Zaledwie trzy tygodnie temu Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) opublikowała badania, z których wynika, że złagodzenie przepisów znacznie podniosłoby polski PKB. Mamy na tym polu największe rezerwy spośród 24 przebadanych państw

– wyprzedzamy nawet słynącą z zakazów i nakazów Japonię.

Gdyby rozluźniono regulacje dla najważniejszych sektorów gospodarki, jej wydajność skoczyłaby o 14 proc. w ciągu dziesięciu lat. W ślad za takimi dziedzinami jak np. energetyka, komunikacja czy handel detaliczny wybuch wydajności nastąpiłby też na niższych poziomach gospodarki, przekładając się ostatecznie także na poziom życia obywateli.

Do zadań państwa i jego systemu edukacyjnego należeć musi także promowanie nauk przyrodniczo-technicznych. Na rynku mamy niebezpieczną nadreprezentację absolwentów nauk humanistycznych. Kierunki takie jak psychologia, socjologia czy filozofia są na pewno potrzebne, jednak tylko nieznacznie pomogą nam w pogoni za rosnącymi w siłę potęgami gospodarczymi.

Rozwój gospodarki uczynił z innowacyjności prawdziwą barierę między zwycięzcami a pokonanymi

Jednocześnie coraz bardziej brakuje nam inżynierów, specjalistów od technologii i badań. Oni są nam potrzebni do budowania gospodarki opartej na wiedzy. A przecież, jeśli chodzi o potencjał intelektualny, Polskę stać nawet na stworzenie własnej wersji Doliny Krzemowej. Polscy studenci informatyki wygrywają międzynarodowe konkursy, a polscy specjaliści są elitą amerykańskich korporacji technologicznych. Tymczasem na rodzimym rynku wciąż brakuje ludzi niebojących się innowacji i gotowych do zmierzenia się z nimi. Najwyższa pora na to, by stworzyć nad Wisłą warunki dla ich wzrostu.

Mamy w historii wiele przykładów innowacyjności Polaków. Takich ludzi, jak Ignacy Łukasiewicz czy zespół, który złamał kod Enigmy. Mamy też wielu mniej znanych wynalazców, jak Józef Hofman, wynalazca resorów, czy Kazimierz Pruszyński – konstruktor pierwszej na świecie kamery filmowej.

Jakiego kraju chcemy

Jednak w dzisiejszych czasach, gdy dynamika rozwoju globalnej gospodarki uczyniła z innowacyjności prawdziwą barierę między zwycięzcami i pokonanymi, kreatywność, odwaga i umiejętność ich spożytkowania stały się cechami kluczowymi.

Zwycięzcy opierają swoją konkurencyjność na wiedzy i wizjonerstwie. Przegrani mogą stawiać jedynie na dostarczanie tym pierwszym taniej siły roboczej. Sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, w której z tych ról chcemy widzieć Polskę.

Udzielenie takiej odpowiedzi powinno być poparte mądrą dyskusją, prowadzoną w oparciu o możliwie dużo argumentów, doświadczeń i odmiennych perspektyw. Jedną z najciekawszych inicjatyw w tym zakresie jest projekt Atomium Culture

– program grupujący najważniejsze europejskie uniwersytety, media i firmy, realizowany od 2009 r. pod auspicjami Parlamentu Europejskiego.

To właśnie w jego ramach odbędzie się wspomniana krakowska konferencja, której celem jest nie tylko omówienie bieżących problemów, ale też wypracowanie konkretnych zaleceń dla europejskiej polityki rozwojowej. To jeden z wielu powodów, dla których warto w niej wziąć udział.

Rozwój innowacyjności w Polsce powiązany jest z rozwojem całego kontynentu. Ten fakt warto także uwzględniać w myśleniu o przyszłości.

—śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest prezesem grupy TP, prezesem Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce i przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Forum Obywatelskiego

Pod względem innowacyjności i liczby zarejestrowanych patentów Polska zajmuje w Europie szóste od końca miejsce. Z kolei według badania Innovation Union Scoreboard zaniżamy europejską średnią innowacyjności.

Jak możemy to zmienić? Na to oraz inne pytania dotyczące rozwoju społeczeństwa informacyjnego szukać odpowiedzi będą uczestnicy konferencji "The European Intersectoral Summit on Research and Innovation", która odbędzie się 26 i 27 września w Krakowie.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację