I znowu nasi okazali się najlepsi. Jak podaje prasa, dwóch świetnie wykształconych menedżerów z Gdyni twórczo połączyło szantaż z podkładaniem bomb. I tylko dzięki sprawnej akcji polskiej policji (nasi znów okazali się najlepsi) nie pozyskali 6 mln euro od poszkodowanej IKEI. Nie wiadomo tylko, jak nasi gangsterzy poradziliby sobie z drugim etapem działań. Bo jak mawiają doświadczeni capo di tutti capi, ukraść potrafi każdy, uprać ukradzione tylko najlepsi.
Mamy jednak wielu świetnych fachowców w branży bliźniaczej – praniu brudnych wiadomości. Umiejętność ta polega na wymyśleniu skrajnie idiotycznej „informacji" i konsekwentnym podawaniu jej do wiadomości publicznej, aż stanie się ona „uznanym faktem". W kolejnych przekazach może być więc cytowana z podaniem źródła.
Najbardziej typowym przykładem takiej kreacji faktu jest stwierdzenie, że „płace mamy wschodnie, a ceny zachodnie". Po raz pierwszy stwierdzenie to zostało użyte przed kilkunastu laty przez partie populistyczne i związki zawodowe. Ogólnie chodziło o to, że siła nabywcza płacy jest w Polsce niższa niż w wyżej rozwiniętych krajach.
Jest to oczywiście prawda. Skoro PKB per capita w Polsce jest dwuipółkrotnie niższy niż w najbogatszych państwach UE (a tylko z takimi się porównujemy), to relacje realnych cen wyrażonych w jednostkach czasu pracy muszą kształtować się podobnie (ściślej, ceny towarów rynkowych muszą być wyższe, bo ceny usług publicznych, w większości zerowe, są takie same bądź niższe). To tyle. Z arytmetyką się nie dyskutuje.
Temat wciąż jednak wraca i to nie w wypowiedziach zatroskanych polityków i działaczy związkowych, lecz w doniesieniach poważnych – wydawałoby się – mediów.