Najnowszy raport agencji Moody's podgrzał atmosferę wokół polskiego sektora bankowego. W ostatnich dniach najważniejszym tematem stał się ten dotyczący szans na odwrócenie obecnych proporcji właścicielskich i tym samym zmniejszenia udziału zagranicznych inwestorów. Moody's sprawił, że wrócił temat skutków kryzysu w strefie euro.
Ale wczorajsze doniesienia agencji nie mogą zaskakiwać i zawierają znane ryzyko. Oczywiście, przed czym Moody's ostrzega, kondycja sektora może się pogorszyć w następstwie kryzysu w strefie euro i spowolnienia polskiej gospodarki (ale banki w tym roku mogą zarobić rekordowe15 mld zł). Także udział kredytów zagrożonych w portfelach instytucji może wzrosnąć, gdyby dalej osłabiał się złoty (ale dziś to tylko kilka procent, a kredyty hipoteczne w walutach są spłacane nawet lepiej niż w złotych). Banki mogą mieć też problemy z dostępem dofinansowania od spółek matek, co widzieliśmy po upadku Lehman Brothers (w tym przypadku z pomocą może przyjść NBP). Ostrzeżenia Moody's warto przeanalizować, ale trudno nie zwrócić uwagi, że kryzys z przełomu 2008/2009 r. nie uczynił jakiegoś spustoszenia w polskim sektorze finansowym.
Raport w sprawie polskiego sektora bankowego pojawił się w chwili, gdy firmy ratingowe wzięła na celownik Bruksela. Agencje znalazły się pod presją w czasie ostatniego kryzysu, stąd pewnie dziś mogą nieco wyolbrzymiać zagrożenia. Trudno też nie pamiętać, że nieraz się wręcz mylą i wysyłają do klientów informacje o obniżce ratingu (Francja), której nie było. O ich kontrowersyjnych decyzjach usłyszymy jeszcze nieraz.