Ubiegły rok pokazał, że siła gospodarki nie ma zbyt wielkiego znaczenia dla wartości indeksu, gdy w najbliższym otoczeniu kraju płonie ognisko kryzysu, a nastroje analityków i inwestorów z dnia na dzień są gorsze. Jednocześnie należy pamiętać, że zazwyczaj to, co dzieje się na giełdzie, wyprzedza wydarzenia w gospodarce.
Ostatni tydzień 2011 roku przyniósł ważne informacje ze spółek. Agora jednego dnia najpierw poinformowała, że zarząd spółki opuszcza Tomasz Józefacki, a potem, że za 11,5 mln zł kupiła 36 proc. akcji Goldenline, polskiego serwisu społecznościowego dla profesjonalistów.
Tomasz Józefacki odpowiadał w Agorze za przedsięwzięcia internetowe i był powszechnie uznawany za jedną z najważniejszych postaci dla przyszłego rozwoju firmy. Jego odejście w czasach, gdy Internet staje się coraz istotniejszym źródłem aktualnych i przyszłych przychodów, można uznać za znaczące osłabienie firmy.
Przy okazji komentarzy dotyczących decyzji pana Józefackiego, jakie słyszałem od ludzi związanych z branżą internetową – dominowały w nich rozważania, z kim będzie robił biznes – pojawiało się pytanie, po co właściwie Agorze jest Goldenline. Na razie nie usłyszałem żadnej odkrywczej odpowiedzi. Za to wiele osób zwracało uwagę, że w najbliższym czasie serwis będzie musiał się zmierzyć z coraz popularniejszym w Polsce LinkedIn. Kto wygra? Historia uczy, że zazwyczaj silniejsze okazywały się zasiedziałe serwisy. Wyjątkiem jest Facebook.
Spokoju nie ma też wokół KGHM Polska Miedź i podatku od kopalin. Gdy przed świętami prezes spółki mocno go skrytykował, odniosłem wrażenie, że pozwala sobie na to, bo liczy się z odwołaniem związanym z tradycyjnym w Polsce powyborczym wymienianiem szefów spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.